Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 /1994

WŚRÓD KSIĄŻEK

Tytułowy wehikuł – w postaci barwnego albumu Antyczny świat. Wielkie cywilizacje przyszłości, autorstwa Margaret Oliphant1 – pędzi kilka tysiącleci wstecz, oferując czytelnikowi wielką podróż w czasie i przestrzeni. Od Mezopotamii i Bliskiego Wschodu począwszy, przez Egipt, Persję, prehistoryczną Europę, Grecję, Rzym, Indie i Chiny, a na cywilizacjach obu Ameryk skończywszy.

W politycznym zamęcie końca XX wieku nagie zmiany rządów i systemów politycznych oraz przesunięcia granic narodowych doprowadziły do spadku poczucia bezpieczeństwa – pisze na wstępie M. Oliphant. – Jednym z wyników tego stanu rzeczy jest odrodzenie się nacjonalizmów i towarzyszące im pragnienie powrotu do historycznych źródeł. Ma to przywrócić zbiorowe uspokojenie i pierwotne poczucie tożsamości. Tu pada przykład powrotu do nazwy St. Petersburg, która to decyzja (1991 r.) miała wymiar symboliczny, wyrażając tęsknotę za powrotem do korzeni i potrzebę odrodzenia duchowego. W rzeczywistości tworzenie narodowego mitu o przeszłości pełnej chwały lub kwitnącej pod względem kulturalnym było zawsze zbawienne dla zdrowia psychicznego narodów.

Czy zawsze? Symbole na flagach Meksyku, Indii czy Izraela, otaczanie opiekę skarbów narodowego dziedzictwa, jak np. Partenonu, to jedno, a nazistowska recepcja germanizmu czy wizja wielkiej Serbii to zupełnie coś innego. Tworzenie narodowego mitu o przeszłości jako panaceum na zbiorową psychikę (także np. nasz sarmatyzm czy romantyzm) to temat wcale nie tak optymistycznych rozważań.

Ta publikacja albumowa (atrakcyjna szata graficzna, masa pięknych zdjęć) popularyzuje jednak historię starożytną, a nie współczesną, przedstawiając poszczególne tematy – Babilon, Celtów, zmierzch potęgi Sparty czy imperium Inków – w dużym skrócie i w postaci barwnych, łatwo przyswajalnych pigułek. Celem autorki jest bowiem pobudzenie wyobraźni odbiorcy, a nie znudzenie go i zasypanie natłokiem informacji, stąd zapewne obfitość i różnorodność materiału ilustracyjnego i nie-epatowanie nadmiarem tekstu. Kolejne zagadnienia – od narodzin przez rozkwit aż po upadek danej cywilizacji czy kultury – zostały zamknięte na przestrzeni sąsiadujących ze sobą stron – rozkładówek. Autorka uwzględnia artystyczną recepcję wydarzeń historycznych (w literaturze i sztuce) i to, że szczątki jednych cywilizacji stają się zaczynem następnych. Archeologia zaś dowodzi, że w przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia właściciela lub czeka na nowego. Pani Oliphant podchodzi z pietyzmem do osiągnięć archeologów, przedstawiając ich zawodowe dossier i podobizny, zwłaszcza Brytyjczyków z XIX i I poł. XX w.

Koncepcja układu sprawia, że książka nie prosi się o przeczytanie jej za jednym zamachem od deski do deski. Do orientacji w wielkich obszarach przestrzeni i sporych kęsach czasu służą tabele chronologiczne i krótkie charakterystyki wydarzeń. Wydawcy dbają o komfort odbiorcy i starają się go zachęcić do korzystania z tej publikacji.

Pobieżne przekartkowanie tego kolażu i lektura po trosze to tu, to tam pozwalają jednak rozpieszczonemu nieco czytelnikowi stwierdzić, że odsyłacze w komentarzach do fotografii, rysunków, mapek itp. nie zawsze zgadzają się z rzeczywistym rozmieszczeniem tych ilustracji (co czasem może wprowadzać w błąd). Ponadto jakaś kukułka podrzuciła na sam koniec Antycznego świata „Listę współpracowników” z zupełnie innego albumu, o tematyce najwyraźniej ornitologicznej.

Popularyzacja wiedzy i umilanie czytelnikowi procesu jej przyswajania, czyli idea przewodnia twórców wspomnianego albumu, przypomina mi o innej książce. Jest nią Słownik wyrazów kłopotliwych Mirosława Bańki i Marii Krajewskiej2.

O tym, że polszczyzna obfituje w zawiłości, mielizny i pułapki, wie każdy. Niektórzy lubią ten gąszcz zgłębiać, inni nie. Jednym i drugim w poruszaniu się po ojczyźnie-polszczyźnie pomóc może wspomniany poradnik. Właśnie, poradnik a nie rozstrzygający wątpliwości (z wyjątkiem kwestii nie budzących wątpliwości) słownik, bo lektura haseł dla kogoś kłopotliwych może w końcu wprawić w zakłopotanie czytelnika, oczekującego jednoznacznego werdyktu.

Po pierwsze, istnieją rozbieżności między różnymi wydawnictwami poprawnościowymi. Poza tym niektóre rozstrzygnięcia są już przestarzałe i rygorystyczne ich przestrzeganie przeczy duchowi języka, który jest tworem żywym, a więc zmienia się, przyswaja nowe formy, a eliminuje zużyte i nazbyt odstające od reszty (czyli wyjątki) oraz zawiera niekonsekwencje. Prędzej czy później zrzuci różne sztywne gorsety, narzucone mu przez specjalistów od poprawności językowej. Jednym słowem – zdają się mówić autorzy – nie popadajmy w przesadę i nie dajmy się sterroryzować.

Po drugie, twórcy poradnika na samym wstępie jasno przedstawiają swoje stanowisko: Nie chcemy narzucać czytelnikowi swojego zdania, gdyż pouczanie kogokolwiek w kwestiach tak bliskich każdemu, jak język ojczysty, wydaje nam się rzeczą drażliwą. Wolelibyśmy raczej, aby czytelnik sam podejmował decyzje na podstawie własnego rozeznania i argumentów, których mu dostarczamy. To nietypowe, jak na wydawnictwo słownikowe, podejście niewyręczania czytelnika stanowi wyzwanie godne podjęcia (choć niejednego może zirytować). Warto przy okazji pamiętać o tym, że – jak w każdej dziedzinie, także w mowie i w piśmie – wiele zależy od smaku i słuchu, czyli od wyczucia i językowej wrażliwości.

mok

1 Margaret Oliphant: Antyczny świat. Wielkie cywilizacje przeszłości [rozdział Świat obu Ameryk napisała Iris Barry]. Redakcja naukowa: dr Adam Waluś. Tłumaczenie i konsultacja naukowa: dr hab. Piotr Bieliński i in. Wydawnictwo Muza S.A., Warszawa 1993, s. 220

2 Mirosław Bańko, Maria Krajewska: Słownik wyrazów kłopotliwych. Seria Słowniki języka polskiego. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, s. 404