Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5 / 1994

Z PRASY

Instynkt samozachowawczy uczy, by unikać cierpienia. W przeciwnym razie zyskuje się miano cierpiętnika lub masochisty. Choć względne w odbiorze („ja cierpię najbardziej"), cierpienie jest rzeczywiste: czy to jako konsekwencja postępowania, czy niezawiniony los. Uszlachetnia nielicznych, rzadko rodzi dobro. Niektórzy wybierają cierpienie, sprzeciwiając się złu. Mimo to pozostaje ono problemem także dla wielu chrześcijan, bo wiąże się z wizją Boga i Jego metod postępowania z ludźmi.

W artykuleBóg cierpi inaczej („Tygodnik Powszechny" z 27 marca) ks. prof. Wacław Hryniewicz OMI zastanawia się, czy prawdą jest, że w nurcie polskiej religijności toczy się rzeczywisty spór o obraz Boga? [...] Tradycyjne wyobrażenia o Bogu ścierają się z nową świadomością, która stawia znaki zapytania nad utartymi schematami myślenia religijnego. [...] Nawiązuje ona [...] do zapomnianych intuicji idących poprzez stulecia, a swoimi korzeniami sięgających do świadectw biblijnych i wczesnej tradycji chrześcijańskiej. Jedną z takich intuicji jest wiara w zdolność Boga do tego, co nazywamy cierpieniem. Tajemnicę tę łatwiej uchwycić właśnie religijną intuicją niż wyrozumowaną analizą, bo ludzki język i logika zawodzą w obliczu tej rzeczywistości.

Czy Bóg może cierpieć? Do tej myśli skłania istnienie bólu i nieszczęścia, choć nie ma w świecie większego zła, wobec którego trudniej byłoby przyjąć niezdolność Boga do cierpienia niż w obliczu Męki Jego ukrzyżowanego Syna. Tajemnicze Boże współczucie dla cierpiących zakłada zdolność do autentycznego współcierpienia. Bóg, objawiając swoje imię Mojżeszowi, zapewnia, że nie istnieje sam dla siebie, lecz jest Bogiem dla ludzi i z ludźmi, wiecznie bliskim, który wskazuje drogę i towarzyszy swemu ludowi. Nie jest nieczuły i obojętny. Jeszcze wyraźniejsze tego świadectwo daje Jezus.

W Boże cierpienie można i trzeba uwierzyć. Wynika ono z miłości, a nie z braków Jego natury czy z daremnego tragizmu. Bóg niezdolny do cierpienia nie mógłby prawdziwie miłować, [...] byłby Bogiem martwym. Bogiem głazów i kamieni, a nie żywych i cierpiących ludzi. Byłby pod tym względem uboższy niż człowiek. Bóg żywy jest Bogiem miłującym i współcierpiącym wraz z ludźmi – Bogiem, który nie zamyka się sam w sobie i w swej szczęśliwości.

Kluczem do tajemnicy Bożego cierpienia jest Krzyż Jezusa Chrystusa. W Jego męce mają udział, w niepojęty sposób, wszystkie Osoby trójjedynego Boga. Tajemnica Krzyża przenika całe dzieje stworzenia. Nowy Testament mówi wręcz o »Baranku zabitym od założenia świata« (Dz. 73:8), o odwiecznym wymiarze historycznego wydarzenia ukrzyżowania. Sięga ono w tajemnicę ofiarnej miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego. [...] Prawdziwa obecność męki Boga w męce Jezusa wymaga obecności męki w Nim samym.

Przez śmierć Syna Bóg najgłębiej zespolił się z ludźmi w cierpieniu, opuszczeniu i uniżeniu. Tak wielka jest Jego solidarność, że zachowuje Onniepojętą zdolność do współcierpienia z człowiekiem. Tę Jego miłość można zranić i odrzucić. Dając nam wolność wyboru, Bóg ogranicza swą moc i ponosi ryzyko odmowy. Krzyż Chrystusa jest wyrazem i największym świadectwem tej bezbronności Boga w świecie. Bezbronność ta jest stałą cechą postępowania Boga wobec ludzi, [...] okazuje się Jego przemożną i przemieniającą mocą. Jest nieodłączna od cierpienia, a zarazem zwycięska. Wizja Boga współcierpiącego z ludźmi – mówi autor – pomaga żyć i umierać. Cierpienie nie staje się przez to mniej rzeczywiste, ale rozjaśnia je nadzieja płynąca z Bożej obecności.

Bóg nie cierpi z pewnością tak, jak cierpi człowiek, gdyż istnieje i miłuje inaczej niż ludzie. Jego cierpienie, przyjęte dobrowolnie, nie wyklucza radości i szczęścia. Miłość potrafi łączyć cierpienie z radością i przeobrażać ból w tym większą radość. On może uczynić to, co uczynił – uniżyć się aż do śmierci – nie przestając być Bogiem i okazuje się przez to większym, bogatszym i bardziej suwerennym niż skłonna jest uznać to nasza ludzka logika.

Boże cierpienie pozostaje niepojętym sposobem manifestacji Jego miłości. On obrał drogę cierpienia, by jej dowieść (zob. Jn 15:13). Oba te elementy zostały scalone w dziele Odkupienia. Największym dowodem na to, że Bóg ma moc przezwyciężyć cierpienie, jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Daje to ludziom nadzieję i siłę do godnego trwania przy życiu i do przeobrażania cierpienia.

W pewnym sensie – pisze ks. prof. Hryniewicz – Bóg jest Tym, który pierwszy cierpi niewinnie. Nic dziwnego, że cierpienie staje się tak często w szczególny sposób udziałem niewinnych i dobrych ludzi. Jedynie człowiek wewnętrznie przeobrażony może prawdziwie przyjąć cierpienie ocalające również innych. [...] Myśl o Bogu niewinnym i zdolnym do cierpienia pomaga zrozumieć, że staje się ono często trudnym losem ludzi dobrych i trudnym dobrem, przyczyniającym się do zbawienia świata.

Oprac, mok