Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1994

KOŚCIÓŁ XXI WIEKU. NASZA WIZJA

Ubiegłoroczny Synod Kościoła Ewangelicko-Reformowanego uchwalił, że tematem swej majowej sesji w roku 1994 i przedmiotem szczególnej refleksji uczyni naszą wizję Kościoła XXI wieku. Przed miesiącem opublikowaliśmy wstępne uwagi ks. bp. Zdzisława Trandy na temat struktur kościelnych, w tym numerze zamieszczamy kolejne materiały „przyszłościowe" autorstwa prezesa Konsystorza, prof. dr. hab. Jarosława Swiderskiego, oraz ks. Bogdana Trandy, proboszcza parafii warszawskiej.

REDAKCJA

 

...bądźcie tedy roztropnymi jako węże, a szczerymi jako gołębice.
 Mat. 10:16

„Zaglądanie w przyszłość" jest od najdawniejszych czasów ulubioną zabawą ludzi bez względu na ich wiek, wykształcenie, tradycje itp. Igraszkom tym najbardziej sprzyjają dni i lata wyróżnione przez panujący nam wszechwładnie kalendarz. Nadchodzi koniec wieku, koniec tysiąclecia, a więc liczba wizji, przepowiedni, prognoz rośnie w zastraszającym tempie i wkrótce będziemy ich mieć równie dość, jak reklamy proszku do prania. Dopóki tak się nie stanie, spróbujmy uświadomić sobie, że przewidywanie kierunków, w jakich rozwija się dzisiejsza sytuacja, to nie tyle rozrywka, ile podstawowy obowiązek człowieka roztropnego, odpowiedzialnego za swoje codzienne decyzje. Bardzo trafnie ujął to, moim zdaniem, Bertrand Russel pisząc, że „kluczowym zagadnieniem naszych czasów jest pytanie: jak działać w sposób zdecydowany, jeśli brak jest pewności". Działanie niezdecydowane jest ponoć gorsze od bezczynności, a pewności jutra nigdy mieć nie będziemy... Ale w dobie komputerów zawsze możemy zrobić dostatecznie dużo kolejnych założeń i coraz to bardziej przybliżać się do rzeczywistości. Spróbujmy więc przybliżyć ją sobie – jak też będzie wyglądała za lat siedem, dziesięć, dwadzieścia...

W dającej się przewidzieć przyszłości kraj nasz wciąż jeszcze będzie w kleszczach zewnętrznych i wewnętrznych długów, które w połączeniu z luką technologiczną oddzielającą nas od krajów rozwiniętych i luką moralną dzielącą nas od krajów ustabilizowanych nie pozo-wolą na znaczący rozwój i wzbogacenie społeczeństwa. Sytuacja taka sprzyja zawsze eksplozywnemu i na ogół nieusprawiedliwionemu bogaceniu się jednostek przy lawinowym biednieniu ogromnej większości obywateli państwa, które dodatkowo gnębione jest głęboką degradacją naturalnego środowiska i katastrofalną degeneracją alkoholową pokaźnej części populacji. Najstarsza wiekowo warstwa społeczeństwa będzie się w tych warunkach miotać między zniechęceniem, rozpaczą a romantycznymi zrywami energii skierowanymi na „wychowywanie" młodszych, wymuszania na nich powrotu do dawnych ideałów. Pokolenia średnie, a zwłaszcza pokolenia wchodzące dopiero w życie, przyjmą ten świat za swój i nim go zaczną powoli zmieniać, najpierw dostosują się do zastanej rzeczywistości. Ludzie początku XXI wieku, w zależności od swego statusu ekonomicznego, będą znacznie bardziej zróżnicowani od pokolenia schyłku XX wieku. Zniknie uniformizm wywołany przez radio, telewizję, kino, gdyż media te („przekaziory") będą reprezentowały nieporównywalnie większą gamę różnorodności – od powszechnie dostępnych, stosunkowo prymitywnych rozrywek, do zupełnie elitarnej wiedzy i zabawy dla wąskiego kręgu wybranych. Niebezpiecznemu syndromowi „nieuczciwość-bogactwo-władza" będą się przeciwstawiać „zdolni-ideowi-odepchnięci", czyli, być może, powtórzy się w sferze ideologii sytuacja z przełomu XVIII i XIX wieku.

Porównując życie w początkach XXI wieku z latami dziewięćdziesiątymi XX wieku będzie się zauważać:

  • szybkie zeświecczenie społeczeństwa wraz z przyspieszonym rozwojem kultu pieniądza;
  • zmniejszenie znaczenia wszelkiej tradycji;
  • wyostrzenie się różnic ideologicznych;
  • dalszy, znaczny wzrost ceny czasu;
  • spotęgowanie poczucia osamotnienia jednostki.

Z punktu widzenia naszej, chrześcijańskiej, a w szczególności ewangelicko-reformowanej społeczności – będzie to oznaczało m.in.:

  • zmniejszenie się liczby ludzi wierzących;
  • zmniejszenie liczebności poszczególnych zborów, przewagę formy „mini-społeczności" nad tradycyjnymi parafiami;
  • w społecznościach ludzi wierzących przewagę liczebną tych, którzy świadomie wybrali określone wyznanie, nad tymi, którzy przynależność wyznaniową wynieśli z domu rodzinnego;
  • zwiększenie udziału świeckich w opracowywaniu światopoglądu poszczególnych społeczności; wyraziste określanie różnic dzielących daną społeczność od innych, do niej podobnych;

- zmniejszenie udziału świeckich w organizowaniu życia społeczności religijnych. Kościoły ewangelickie w warunkach naszego kraju nadal będą spełniały podwójną rolę w stosunku do Kościoła Chrześcijańskiego jako całości: będą stanowiły azyl dla wierzących, którzy nie mogą znaleźć swego miejsca w strukturach Kościoła rzymskokatolickiego, a jednocześnie swoim istnieniem będą stopniowo powodowały jego reformowanie. Być może podobną rolę zaczną też spełniać w stosunku do świadków Jehowy i innych ugrupowań poza-lub parachrześcijańskich. Zbory w formie mini-społeczności będą spełniały rolę podobną do tej, jaką dawniej odgrywały duże rodziny – stwarzając forum wymiany poglądów, zapewniając pomoc słabszym, możliwość spokojnego „ogrzania się" przed powrotem w zimny, rozpędzony świat. Wzmocnieniu tożsamości wyznaniowej służyć będą wydawnictwa typu „Tarcza wiary" czy „Nasze cechy szczególne", wyraźnie akcentujące raczej różnice niż podobieństwa „ideowych sąsiadów", co spowoduje zbliżenie pomiędzy Kościołami ewangelickimi, a oddali je, przynajmniej w pierwszych dziesięcioleciach, od Kościołów katolickich.

Poszczególne mini-społeczności skupiać się będą wokół działalności monotematycznej: dyskusje ideologiczne, działalność charytatywna, budowa jakiegoś obiektu, pomoc określonej grupie potrzebujących, redakcja czasopisma itp. Organizatorami mini-społeczności, z wyjątkiem młodzieżowych lub skupiających ludzi na emeryturze, będą duchowni. Zaniknie typ działaczy społecznych w średnim wieku, a także etatowych pracowników świeckich w Kościele. Mini-społeczności staną się finansowo samowystarczalne, a często będą wręcz nastawione na zdobywanie środków na określony cel społeczny. Przywiązanie do ideałów chrześcijańskich będą demonstrowały przeciwstawianiem stereotypowi „bogaty-nieuczciwy" lub „biedny-zbuntowany" stereotypu „uczciwy-spokojny-pogodny", a także przeciwstawiając postawie „zagoniony w walce o pieniądze i samotny" postawę „troszczący się o innych i szczęśliwy wśród swoich".

Jeśli przyjmiemy powyższą wizję kraju i Kościoła za wysoce prawdopodobną, to wybór działań w dniu dzisiejszym stanie się zupełnie jednoznaczny. Łatwo wskazać, które z naszych obecnych przedsięwzięć mają szanse wspomóc Kościół XXI wieku, a które są z góry skazane na zmarnowanie. Dlatego warto zaapelować w tym miejscu o pogłębioną dyskusję nad przyszłością Kościoła, o wspólne wypracowanie takiej wizji, która będzie najbardziej prawdopodobna. Jeśli to, co wyżej napisałem, okaże się zbyt pesymistyczne – będziemy się cieszyć i dziękować Panu, że nam nasze zadania ułatwił. A jeśli losy Kościoła i kraju potoczą się w zupełnie innym kierunku – miejmy ufność, że Pan dostatecznie wcześnie wskaże nam sposób, jak się do tych nowych warunków mamy przygotować.

Prof. dr hab. Jarosław Świderski
[Tytuł artykułu pochodzi od redakcji]