Drukuj

7 / 1993

Podkomisja do Spraw Dialogu Ekumenicznego zakończyła w maju pracę nad propozycjami zapisów konstytucyjnych w kwestiach związanych ze stosunkami między Kościołem (Kościołami) a państwem. Stosowny dokument, wyrażający wspólne stanowisko członków Komisji, w skład której wchodzą przedstawiciele Kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego, ewangelicko-augsburskiego, ewangelicko-reformowanego, ewangelicko-metodystycznego, polskokatolickiego i mariawitów, został przekazany właściwym komisjom sejmowym. Poniżej publikujemy ten tekst w całości a także fragment wypowiedzi prezesa Synodu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, dr Witolda Brodzińskiego (Uniwersytet Łódzki), który współpracował w tej sprawie z Podkomisją i na jej prośbę, wyrażoną w listopadzie ub. r., sformułował zasadnicze postulaty pod adresem przyszłej konstytucji. Sądzimy, że porównanie tekstu przygotowanego przez prawnika konstytucjonalistę z „produktem finalnym”, opracowanym przez teologów i duchownych różnych wyznań, może być lekturą bardzo zajmującą.

Redakcja

(FRAGMENTY)

...Pragnę przede wszystkim zauważyć, że konstytucja nie jest ani deklaracją ideologiczną, ani dokumentem propagandowym, lecz aktem normatywnym o najwyższej mocy prawnej w państwie demokratycznym. Nie jest zaś i na pewno nie będzie najwyższym aktem normatywnym w państwie, któremu obcy jest demokratyczny ład i poszanowanie praw i wolności jednostki. I nie ma przy tym znaczenia, czy państwo takie odwołuje się do zasad Koranu (jak w Iranie), czy też do zasad tzw. moralności socjalistycznej (jak w byłym Związku Radzieckim i innych krajach komunistycznych). Przypominam o tych, wydawałoby się oczywistych, sprawach nieprzypadkowo. W stanowisku Konferencji Episkopatu Polski w sprawie założeń aksjologicznych nowej Konstytucji (dokument z 16 czerwca 1990 r.) postuluje się wprowadzenie do przyszłej konstytucji „wartości chrześcijańskich”. Ten postulat każe nam (a mam na myśli przynajmniej ewangelików) zwrócić uwagę na dążenia Kościoła rzymskokatolickiego do zespolenia prawa z moralnością katolicką oraz kształtowania pozycji tego Kościoła na podstawie takiego prawa i w powiązaniu z państwem. Może to w przyszłości zaowocować takim kształtem państwa, w którym stworzone zostaną warunki dla uprzywilejowanego miejsca i roli moralności katolickiej (przez bardzo wielu katolików utożsamianej z wartościami chrześcijańskimi)1 w życiu społecznym. „Wartości chrześcijańskie” są zwrotem, który w zależności od interpretacji może znaczyć wszystko albo nic.

W tym miejscu pragnę wyraźnie, bez żadnych niedomówień, wyrazić obawy wielu przedstawicieli mniejszości wyznaniowych, obawy co do celu podejmowanych przez Kościół rzymskokatolicki działań w sferze stosunków Kościół – państwo. Uważam, że działania te mogą – aczkolwiek nie muszą – zmierzać do ukształtowania państwa parawyznaniowego2 i przesądzić o zasadach przyszłej konstytucji w odniesieniu do stosunków Kościół – państwo.

Moim zdaniem, przyszła konstytucja powinna w kwestiach związanych z dziedziną stosunków Kościół – państwo spełniać kilka wymagań, które nazwałbym warunkami minimum, pozwalającymi zakładać, że jakakolwiek dyskryminacja mniejszości wyznaniowych będzie konstytucyjnie niedopuszczalna.

  1. Tekst konstytucji nie powinien zawierać sformułowań antagonizujących i dzielących społeczeństwo. Dlatego zamiary wprowadzenia do wstępu formuły trynitarnej oceniam bardzo negatywnie. Konstytucja jest ustawą zasadniczą dla wszystkich obywateli, także dla tych najmniejszych mniejszości wyznaniowych i narodowych.
  2. Postanowienia o wolności sumienia i wyznania oraz o stosunku państwa do Kościoła (rozumianego najszerzej, a nie tylko jako Kościół rzymskokatolicki) powinny znaleźć się w rozdziale o podstawowych prawach i wolnościach publicznych. Zmiany postanowień tego rozdziału mogłyby następować w drodze ustawy konstytucyjnej, przyjętej w referendum o charakterze stanowiącym. Konstytucja zapewniałaby każdemu wolność religii i ideologii (obejmującą swobodny wybór lub brak wyznania). Korzystanie z tych wolności podlegałoby jedynie ograniczeniom, jakie są konieczne dla utrzymania ładu publicznego chronionego przez ustawy.
    Konstytucja powinna zawierać gwarancje instytucjonalne wolności sumienia i wyznania: każdy obywatel mógłby dysponować prawem zwrócenia się do sądu powszechnego, aby ten w postępowaniu mającym pierwszeństwo wziął w ochronę jego podstawowe prawa i wolności. Ponadto każdy, kto ma interes prawny, mógłby występować ze skargą o ochronę praw podmiotowych do Trybunału Konstytucyjnego (w tym kierunku zmierzają rozwiązania zaproponowane przez prezydenta Lecha Wałęsę w Karcie praw i wolności w listopadzie 1992 r.).
  3. Konstytucja powinna udzielać wszystkim Kościołom i związkom wyznaniowym równej ochrony prawnej. Powinna zostać zapisana w konstytucji formuła, że Kościół państwowy w Rzeczypospolitej nie-istnieje (tzn. że żadne wyznanie nie ma charakteru państwowego). Tym samym powierzenie w służbie państwa jakiegoś urzędu lub funkcji publicznej nie może być uzależnione od wyznania wiary.
    W charakterze zakończenia przytoczę fragment wypowiedzi profesora KUL-u, ks. Władysława Piwowarskiego: „...Nieporozumieniem byłoby, gdyby Kościół w oparciu o katolicką większość społeczeństwa zmierzał do uzyskania statusu religii panującej w Polsce [...]. Państwo demokratyczne jest i powinno pozostać światopoglądowo neutralne”3.

 

dr. Witold Brodziński

1 Z wypowiedzi Marka Jurka, posła ZChN: „Nasza koncepcja stosunku Kościoła do państwa wyrasta z nauki Rzymu, która objawia się w słowach Jezusa Chrystusa: »Dana mi jest cała władza w niebie i na ziemi« [...]. Jest wielkim barbarzyństwem w naszym przekonaniu życie na świecie, jakby Boga nie było. Naród, który wiarę przyjął, musi ją wyznać w życiu społecznym i publicznym.
Ta relacja Kościół – państwo nie wyrasta z tego, że religia katolicka jest religią większości. Jest religią, w którą wierzy większość, i na mocy prawdy uznanej jest ona obecna. I w związku z tym mamy prawo nadać naszej religii status uważany przez nas za sprawiedliwy i słuszny.” Kościół katolicki powinien być wyróżniony, bowiem „nie można nie czynić dystynkcji między tym, co jest prawdziwą religią, a tym, co szarym przekonaniem religijnym” i „wymagać od narodu, by stawiał na jednym planie to, w co wierzy, i to, co toleruje” [„Rzeczpospolita” z 7 lutego 1992]. Z kolei przedstawiciel innej partii, która odwołuje się w swoim programie do katolickiego systemu wartości, Roman Andrzejewski z Konwencji Polskiej, podczas dyskusji plenarnej w Sejmie nad projektem ustawy o ochronie prawnej dziecka poczętego określił inne wyznania, poza rzymskokatolickim, mianem sekt.
2 Zdaniem Leszka Kołakowskiego, w państwie parawyznaniowym władza duchowna będzie żądała, „by przymus prawny narzucał pod groźbą kary przestrzeganie wszystkich reguł, które Kościół wiernym przekazuje, a tym samym, by to, co jest grzechem w rozumieniu Kościoła, było także przestępstwem wedle prawa państwowego” [„Gazeta Wyborcza” z 24 sierpnia 1991].
3 Ks. Władysław Piwowarski: Kościół etyczny a nie klerykalny [„Gazeta Wyborcza” z 19 marca 1991].