Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 11-12 / 1989

Rozległy obszar między Warszawą i Łodzią, położony w samym środku dzisiejszej Polski, znajduje się niemal w całości w dorzeczu jednej rzeki – Bzury. Dzieje protestantyzmu na tym terenie sięgają XVI w. W 1551 r. powstał kalwiński, a później ariański zbór w Brzezinach. Istniał on do lat 20. XVII w. W 1645 r. we wsiach Jaktorów, Kaski i Szczawinek, położonych na wschód i północ od dzisiejszego Żyrardowa, osiedlili się pierwsi „holendrzy”. Karczowali lasy, osuszali bagna, a następnie uprawiali pozyskaną w ten sposób ziemię. Najobfitszy napływ „holendrów” przypadł na II połowę XVII w. Pochodzili oni przeważnie z Wirtembergii, a także z Prus Zachodnich (Pomorza), Brandenburgii i Śląska. Większość z nich wyznawała luteranizm, nieliczną domieszkę stanowili reformowani. Najstarsze ich osiedle powstało w 1798 r. w Gałkówku k. Brzezin. Natomiast w Troszynie Niemieckim i Nowym Wymysłu k. Gąbina zamieszkali menonici. W końcu XVIII i w początkach XIX w. powstały pierwsze skupiska ewangelickie w miastach (Brzeziny, Gąbin, Gostynin, Wiskitki i in.). Ich mieszkańcy byli głównie sukiennikami.

Najstarszą parafią ewangelicką na obszarze między Warszawą i Łodzią była parafia w Iłowie, założona w 1775 r. W latach 1805-1838 powstały parafie w Brzezinach, Gąbinie, Gostyninie, Łowiczu, Rawie i Wiskitkach (przeniesiona później do Żyrardowa).

Sto lat później, w 1923 r., parafie te liczyły w sumie ok. 25 tysięcy wiernych. Na obszarze administracyjnym każdej z nich znajdowało się od kilkunastu do dwudziestu kilku (parafia brzezińska) cmentarzy, razem około 100. W większości były to małe cmentarze wiejskie. W miastach omawianego regionu cmentarze ewangelickie zakładano na ogół na peryferiach, często sąsiadowały one z cmentarzem katolickim lub stanowiły z nim jedną całość, choć zawsze posiadały własną bramę. Wszystkie (poza cmentarzem w Kutnie) przetrwały do dziś, ale znajdują się w bardzo różnym stanie. Tam, gdzie istnieją jeszcze niewielkie skupiska ewangelików, są one przeważnie zadbane, w innych miastach przedstawiają smutny obraz zaniedbania i zniszczenia. Najgorzej potoczyły się losy wiejskich cmentarzy, wiele z nich w ogóle przestało istnieć. Stan większości znanych mi cmentarzy ewangelickich w środkowej Polsce wskazuje, że wiele z nich ulegnie wkrótce zupełnej zagładzie. Duża część tego, co w ciągu dwóch lat wędrówek widziałem i utrwaliłem na fotografiach, już za rok może należeć do przeszłości. Poniższy tekst jest więc czymś w rodzaju epitafium dla kilku spośród wielu ginących nekropolii.

Cmentarz ewangelicki w Rawie Mazowieckiej stanowi fragment dużego cmentarza komunalnego. Ściśle mówiąc jest to „innowiercza” część nekropolii, na której grzebano zarówno protestantów, jak i prawosławnych (ich groby pomijam w poniższym opisie).

Jeszcze do niedawna mogło się wydawać, że znajdującym się tu starym nagrobkom nic nie zagraża. Co prawda z roku na rok coraz więcej było pośród nich nowych, katolickich grobów, nie niszczono jednak istniejących pomników nagrobnych. Obecnie są one bezwzględnie usuwane. Najstarsze epitafia pochodzą z lat 40. i 50. XIX w., wiele z nich posiada duże walory artystyczne. Dominują nagrobki z szarego piaskowca, otoczone bardzo ozdobnymi barierami z kutego żelaza. Zachowały się także dwa pomniki nagrobne w formie masywnych, murowanych z cegły obelisków, z tablicami z piaskowca lub cynowej blachy. Jeden z nich wieńczy masywny krzyż odlany z żelaza. Nieopodal, na bezimiennym dziś grobie stoi także żeliwny, lecz ażurowy krzyż o smukłej, lekkiej sylwetce.

Na cmentarzu tym spoczywają w większości ewangelicy osiadli w Rawie, choć są tu także groby okolicznych właścicieli ziemskich. Odnalazłem fragment zniszczonego, żeliwnego pomnika Józefa Hejmansa, pułkownika wojsk napoleońskich, później komisarza obwodu rawskiego, zm. 7 lutego 1850 r. Większość inskrypcji nagrobnych sporządzono w języku polskim, napisy niemieckie, są znacznie rzadsze.

Na .przełomie XVIII i XIX w. hrabia Feliks Łubieński sprowadził do Wiskitek (dziś osady pod Żyrardowem) kilkudziesięciu sukienników wyznania ewangelickiego. W 1805 r. powstała parafia, założono istniejący do dziś cmentarz.

Znajduje się on na południowo-zachodnich peryferiach osady, jego obszar porasta wyjątkowa gęstwina krzaków bzu, przez którą trudno się przedrzeć nawet wrosną. Mieszkańcy Wiskitek wykorzystują cmentarz jako wysypisko śmieci, stąd taż w tylnej jego części, mniej zarośniętej, znajdują się hałdy różnego rodzaju odpadów. Ogrodzenia brak.

Zachowało się kilkadziesiąt nagrobków z szarego piaskowca. Większość z nich została przewrócona. Na swych miejscach znajdują się jedynie podstawy, natomiast segmenty tworzące niegdyś górne części pomników leżą porozrzucane. Odnalazłem kilka poziomych płyt nagrobnych (ze swej natury mniej podatnych na zniszczenie), o krawędziach niekiedy ozdobnie profilowanych, z rozetkami iw narożach. Jeden z grobów otacza żeliwna, ażurowa bariera. Dwa duże krucyfiksy, również odlane z żelaza, zwracają uwagę masywnością i prostotą kształtów, realistycznie przedstawioną sylwetką Ukrzyżowanego. Niekiedy łączono kamień z żelazem. Jeden z nagrobków wykonano z nie obrobionego głazu narzutowego, w którym osadzono żelazny krzyż (dziś uszkodzony).

Na większości pomników nagrobnych umieszczono napisy w języku polskim. Podobnie jak polskie inskrypcje na cmentarzach ewangelickich w Łowiczu, Rawie Mazowieckiej i Żyrardowie – są one świadectwem, że osiadli w tych miastach ewangelicy szybko polonizowali się. W 1921 r. większość z nich uważała się za Polaków.

Zupełnie inaczej było w północnej części obszaru między Warszawą i Łodzią, w dawnych powiatach gostynińskim i sochaczewskim. Tamtejsi ewangelicy, nazywani przez autochtonów „kolonistami”, byli niemal wyłącznie rolnikami, mieszkańcami wsi. Lesistość tych okolic, znaczne odległości (między wsiami utrudniające kontakty międzyludzkie, duża liczba skupisk założonych przez napływających z Niemiec osadników oraz niski poziom kultury tamtejszej ludności wiejskiej – wszystko to sprawiło, że „koloniści” na ogół nie ulegali wpływom polskiego otoczenia. W większości pozostali Niemcami. Jednakże i na tamtejszych cmentarzach ewangelickich spotykamy nieliczne ślady polskości.

W miejscowości Iłów, położonej kilkanaście kilometrów na północny zachód od Sochaczewa, cmentarz ewangelicki przylega do cmentarza katolickiego (choć w odróżnieniu od niego nie jest ogrodzony). Został założony zapewne jeszcze w XVIII w., gdy – jak już wspomniałem – powstała tutejsza parafia ewangelicka.

Zachowało się zaledwie kilkanaście pomników nagrobnych – przeważnie uszkodzonych. Z innych pozostały porozrzucane fragmenty. Jeszcze przed kilkunastu laty pośrodku cmentarza wznosił się wysoki drewniany krzyż. Obecnie leży spróchniały. Najstarsze epitafia znajdują się na grobie rodziny Jeute. Ma on formę wydłużonej podmurówki z kamieni polnych, na której spoczywają trzy głazy narzutowe. Z napisu wykutego na środkowym głazie dowiadujemy się, że pogrzebano tam pastora iłowskiei parafii, Dawida Jeute, izm. 21 marca 1.853 r. Zachowało się także kilka poziomych Cementowych płyt oraz odlanych z żelaza krzyży. Tylko jeden z nich, ażurowy, stoi, reszta leży połamana.

Na płycie nagrobnej Johana Christiana Leischnera (zm, (1904 r.) wyryto taką oto sentencję:
Steh, Wandersmann, und höre an Was dir die Toten sagen. Pack ein die Rach fein, allgemach Du folgst in ellich Tagen.

Słowa te można tłumaczyć tak:
Zatrzymaj się, wędrowcze, i posłuchaj,
Co powiedzą ci umarli.
Odrzuć pomstę niegodną, z wolna
i ty dochodzisz tego dnia.

(Nekropolię iławską można by zaliczyć do cmentarzy wiejskich. Wszak Iłów utracił prawa miejskie jeszcze w 1:869 r. Zachował jednak wiele z dawnego, miejskiego charakteru (nie tylko rynek i sieć ulic). I .choć na tutejszych cmentarzach – ewangelickim i katolickim – spoczywają głównie chłopi, najlepiej określić je mianem małomiasteczkowych.

(Na zakończenie opiszę więc dwa typowo wiejskie cmentarze ewangelickie: w Karolewie i Matyldowie, podlegające niegdyś parafii w Łowiczu.

Niemieccy osadnicy, luteranie z Würtembergii, przybyli do Karolewa w latach 1840-1842.

Być może już wówczas założono tutejszy cmentarz. Znajduje się on na skraju wsi, przy polnej drodze do wsi Jasionna. Jest tak bardzo zniszczony, że jedynie gęste krzaki bzu (wyróżniające ten skrawek lasu od reszty) umożliwiły mi jego odnalezienie. Zachowało się zaledwie kilka nagrobków. Dwa z nich stoją, reszta leży przewrócona. Najstarsze epitafium znajduje się na grobie Adolfa Wissmanna, kapitana wojsk niemieckich, poległego iw początkach pierwszej wojny światowej. Pozostałe pochodzą z lat 20. i 30. Jedno z nich zdobi dwuwiersz:

Auf Deinem Pfade, zur Diner Zeit
bring uns

durch Gnade zur Heerlichkeit.
[Twą drogą i w Twym czasie
prowadź nas

przez łaskę do światłości.]

Cmentarz ewangelicki w Matyldowie koło Sochaczewa jest niewielką wysepką starych drzew i krzaków. Niemal wszystkie nagrobki zostały zniszczone, udało mi się odnaleźć tylko kilka fragmentów. Zachował się natomiast piękny, ażurowy krzyż z lanego żelaza. Stoi on na grobie Augusta Kreutza, zm. w 1908 r.

W 1921. r. w Matyldowie mieszkało 103 ewangelików i wszyscy uważali się za Niemców. Ich współżycie z ludnością autochtoniczną, katolicką, układało się dobrze. Znajdujący się w środku wsi drewniany dom modlitwy (wybudowany przez ewangelików być może jeszcze w XIX w.) służył jednocześnie jako pomieszczenie czteroklasowej szkoły powszechnej, do której uczęszczały wszystkie dzieci: i polskie, i niemieckie. Co więcej, dobrosąsiedzkie stosunki panowały w Matyldowie także w okresie okupacji. W pamięci starszych mieszkańców wsi pozostał ówczesny wójt gminy Rybno, nazwiskiem Krentz, który w razie potrzeby stawał w obronie Polaków. Jeszcze dziś niektórzy mieszkańcy Matyldowa utrzymują listowny kontakt ze lewymi dawnymi sąsiadami, żyjącymi w Europie Zachodniej lub w Ameryce.

A jednak to mieszkańcy tej i kilku sąsiednich wsi zniszczyli tutejszy cmentarz, przez wiele lat traktowali nekropolię jako źródło kamienia budowlanego. Trudno powiedzieć, ile było w tym bezmyślności, a ile nienawiści. Nienawiści nie do konkretnych osób, lecz do wszystkiego co niemieckie, zrodzonej z popełnionych przez najeźdźców zbrodni.