Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 5-6 / 1989

W ubiegłorocznym styczniowym numerze „Jednoty” (s. 5-9) zamieściliśmy tekst autorstwa ojca S. C. Napiórkowskiego OFM Conv na temat chrześcijańskiej służby pokojowej. Autor, na podstawie analizy dokumentów papieskich (orędzia z lat 1968-1987), wydawanych z okazji Światowego Dnia Pokoju, ukazał kilka dróg, jakimi krocząc chrześcijanie mogą pośrednio służyć sprawie pokoju. Są to drogi następujące: przebaczenia i pojednania, moralności, szacunku dla życia, poszanowania praw człowieka, sprawiedliwości, prawdy, wolności, solidarności i wreszcie – dialogu.

Obecnie publikujemy kolejny tekst poświęcony tej sprawie, wzbogacony o wypowiedzi Jana Pawła II podczas ostatniej wizyty w Polsce (czerwiec 1987 r.). Autor artykułu, Zbigniew Nosowski, jest katolikiem i prezentuje naukę swojego Kościoła, tj. rzymskokatolickiego, o pokoju. Ponieważ jednak nauczanie papieskie w tej kwestii, a także komentarz autora poniższego artykułu cechuje uniwersalizm chrześcijański, nie zaś konfesyjność, uważamy za rzecz ze wszech miar pożyteczną opublikować ten materiał, z którego bogactwa myśli czerpać może każdy chrześcijanin, nie tylko katolik.

REDAKCJA

Słowo „pokój” należy do tych najczęściej używanych i jednocześnie najbardziej nadużywanych. Jest to podstawowe hasło na sztandarach, transparentach, plakatach. Gazety wciąż donoszą o nowych inicjatywach na rzecz pokoju, o konferencjach i kongresach w o-bronie pokoju. Ten propagandowy zalew rodzi uczucie przesytu, a co za tym idzie – groźbę zobojętnienia na sprawę pokoju. Słowo „pokój” powszednieje dla wielu ludzi, staje się „sloganem, który usypia lub zwodzi” (1979) >1. Czasem sam dźwięk słowa „pokój” powoduje obronną – niemal odruchową – reakcję zniecierpliwienia i nieraz obojętności. Gdy w czerwcu 1987 r. całą Warszawę oblepiono plakatami „Warszawa miasto pokoju wita orędownika pokoju”, to reakcją wielu ludzi było zdenerwowanie, choć przecież żaden z nich nie odmówiłby Janowi Pawłowi II zasług w działalności na rzecz pokoju.

Słowo „pokój” denerwuje, gdyż używa się go zbyt często, zbyt często używa się go na próżno, zbyt często przekręca się jego znaczenie. Nie jest to zresztą problem tylko nasz, polski i dwudziestowieczny. Ludzkość już nie jeden raz – zgodnie z Orwellowską formułą „wojna jest pokojem” – była mamiona i oszukiwana co do treści tego słowa. Już biblijni prorocy występowali przeciwko tym, którzy wprowadzali lud Izraela w błąd, mówiąc beztrosko „pokój, pokój”, podczas gdy pokoju nie było (por. Ez. 13:10; Jer. 6:14).

Wciąż aktualne są pytania i uwagi Jerzego Zawieyskiego, które czynił przed Kongresem Obrońców Pokoju w roku 1948: „Epoka propagandy państw totalnych uśmierciła przede wszystkim te słowa, które były czczone przez ludzkość i które znaczyły tylko to, co w sobie zawierały. Lekceważenie słowa i kłamanie słowom postawiło nas wobec pustki moralnej i odebrało światu narzędzia porozumiewania się w tym, co ludzkość łączy i brata. Słowo »pokój« jest znów dzisiaj na wszystkich ustach, po każdej stronie barykady, ale czy napełnione jest ono tą samą treścią znaczeniową i tą samą energią woli i uczucia?”2

Wszyscy mówią o pokoju, wszyscy pragną pokoju, dla wszystkich sprawa pokoju wydaje się być ważna, ale czy wszyscy mówiąc ,.pokój” myślą o tym samym? Na pewno nie. Większość nieporozumień odnośnie do pokoju bierze się właśnie z tej niejednoznaczności samego pojęcia. Różne pojęcia pokoju, które funkcjonują na różnych poziomach refleksji, są nieraz ze sobą wręcz sprzeczne czy przeciwstawne – zwłaszcza kontrowersyjny jest problem, czy stan stosunków społecznych, w którym obecnie żyjemy, można określić mianem pokoju.

Ostatnia pielgrzymka papieska do Polski uwydatniła i tę niejednoznaczność koncepcji pokoju. Było to widoczne zwłaszcza w dwu miejscach: na Zamku Królewskim w Warszawie i na Westerplatte. W obu przemówieniach wygłoszonych na zamku (tj. w przemówieniu gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Jana Pawła II) słowo ,,pokój” było słowem kluczowym. Przemówienie Jana Pawła II szło jednak o wiele głębiej w analizie treści zawartej w tym słowie. Papież nie chciał zatrzymać się na poziomie potępiania wojny i wzywania do pokoju. Jan Paweł Unie chce na próżno powtarzać tak ważnego słowa. Wskazywał za to dobitnie na jego znaczenie, na wewnętrzną treść pokoju i warunki jego zaistnienia. Trzeba tu przytoczyć obszerne fragmenty tego przemówienia:

„Jeśli w wypowiedziach mężów stanu (również w tej wypowiedzi Pana Przewodniczącego Rady Państwa, której przed chwilą z najwyższą uwagą wysłuchaliśmy) brzmi tak często słowo »pokój«, to pozostaje ono w związku z tą przede wszystkim wojną, która tyle za sobą pociągnęła ofiar (...). Jeśli dziś o tym wspominam, to także w tym celu, aby raz jeszcze podkreślić ten wielki – w pewnym sensie – ogólnoludzki zryw sumień, który wyraził się w Karcie Praw Człowieka (...). Wymowa Karty Praw Człowieka jest jednoznaczna. Jeśli chcecie zachować pokój, pamiętajcie o człowieku. Pamiętajcie o jego prawach, które są niezbywalne, bo wynikają z samego człowieczeństwa każdej osoby ludzkiej. (...) Wszelkie naruszenie i nie-poszanowanie praw człowieka stanowi zagrożenie dla pokoju. (...) Te doświadczenia dziejowe, a zwłaszcza doświadczenia ostatniej wojny, stanowią dla nas szczególne wyzwanie, aby podejmować »walkę o pokój-”, również w naszym własnym domu. Czyż możemy to zrobić inaczej niż sięgając do Karty Praw Człowieka? Przecież pokój jest zawsze – między narodami, w łonie społeczeństwa, w pośrodku narodów dojrzałym owocem sprawiedliwości społecznej: opus iustitiae pax. Więc trzeba zaczynać od~ społeczeństwa. Od ludzi (...). Słusznie każdy i wszyscy dążą do tego, aby być nie tylko przedmiotem odgórnego działania władzy, instytucji życia państwowego – ale: być podmiotem. A być podmiotem – to znaczy: uczestniczyć w stanowieniu o »pospolitej rzeczy« wszystkich Polaków. Tylko wówczas naród żyje autentycznie własnym życiem, gdy w całej organizacji życia państwowego stwierdza swoją podmiotowość”.

O pokoju można zatem – wedle słów papieża – mówić dopiero wtedy, gdy poszanowane są prawa człowieka, gdy urzeczywistniona jest podmiotowość społeczeństwa.

W przemówieniu papieskim na Westerplatte słowo „pokój” nie zostało użyte właściwie ani razu3. Lecz wygłoszone tam rozważanie jest znamienne dla całego nauczania Kościoła o pokoju. Istotne jest to, co zostało powiedziane, i to, czego nie powiedziano. Ważna jest przede wszystkim wymowa miejsca. Działo się to przecież tam, gdzie rozpoczęła się najstraszliwsza z wojen. Będąc na Westerplatte i właśnie tam spotykając się z młodzieżą, Jan Paweł II nie wygłosił – wbrew oficjalnie formułowanym oczekiwaniom – przemówienia potępiającego wojnę, nie poparł żadnych inicjatyw pokojowych czy rozbrojeniowych. Mówił natomiast o prymacie „bardziej być” nad „więcej mieć”, o prawach człowieka, o pracy nad sobą, o odwadze trwania pełnego inicjatywy, wreszcie o tym „momencie Westerplatte”, który każdy spotyka w swoim życiu i przed którym nie można zdezerterować. Papież przeniósł zatem problematykę pokoju do ludzkiego wnętrza. Mówił dalej, że świat lepszy, bardziej ludzki to świat prawdy, sprawiedliwości, wolności i miłości. Te właśnie wartości są bowiem filarami prawdziwego pokoju (jeszcze dobitniej wyraził to w przemówieniu pożegnalnym na Okęciu).

Te drobne, ale jakże znaczące, elementy papieskiego nauczania o pokoju, wypowiedziane w Polsce, są głęboko zakorzenione w całym nauczaniu społecznym Kościoła, które od dawna- zajmuje' się tym tematem. Odkłamywanie słowa „pokój” przez papieży ma już swoją tradycję. Już dawno bowiem stwierdzono, że nie można pozwolić, aby pojęcie pokoju i wszystko, co się z nim wiąże, stało się pustym wyrazem czy jedynie hasłem propagandowym. Pokój znajduje się bowiem w samym sercu chrześcijaństwa, jest elementarnym słowem Ewangelii. Jest także jedną z podstawowych wartości kultury europejskiej, uformowanej przez chrześcijaństwo (nawiasem mówiąc, wisiały w 1985 roku w Warszawie plakaty usiłujące nas przekonać, że to dopiero „Październik 1917 dał ludzkości ideę pokoju”). Nic więc dziwnego, że Kościół stale mówi o pokoju. Istotne są tu zwłaszcza coroczne papieskie orędzia na Światowy Dzień Pokoju 1 stycznia, obchodzony z inicjatywy Pawła VI od roku M68. Aby dopełnić procesu odkłamywania rozpoczętego w Polsce przez Jana Pawła II, trzeba zobaczyć jego polskie homilie w kontekście całego nauczania Kościoła o pokoju, w którym każdy z wątków wypowiedzianych w Polsce znajduje swe rozwinięcie i pogłębienie. Wciąż powtarzającym się motywem w encyklikach i orędziach papieskich jest pytanie: ..czym jest pokój?”. Można najpierw odpowiadać negatywnie: pokój prawdziwy, pokój Chrystusa nie ma nic wspólnego ze „świętym spokojem”. Nie jest on bezczynnością, biernością, obojętnością wobec zła czy brakiem wewnętrznego zaniepokojenia. Chrystus – nazwany przez św. Pawia „naszym pokojem” (Ef. 2:14) mówi przecież także: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam” (Łuk. 12:51). A znaczy to, że pokój, który On daje, nie jest pokojem za wszelką cenę; że nie można dla zachowania pokoju poniżać godności człowieka, nie można zaniechać wymagań sprawiedliwości, wolności czy prawdy. Wówczas byłby to pseudopokój, stan mający pozory pokoju, a w gruncie rzeczy stanowiący jego przeciwieństwo. ..Pokój nie jest powszechnym błogostanem, z którego korzystający byliby zwolnieni od wszelkiej troski i zabezpieczeni przed wszelkim niepokojem” (1978).

Bo pokój Chrystusowy nie jest pacyfizmem. „Pokój nie jest pacyfizmem, nie jest przykrywką dla koncepcji tchórzliwego i leniwego życia” (1967). „Ten, kto naprawdę pragnie pokoju, odrzuci wszelki pacyfizm, za którym kryłoby się tchórzostwo czy zwykła chęć zapewnienia sobie spokoju” (1984). Koniecznym następstwem umiłowania pokoju jest walka przeciwko złu. Albowiem „nie utrzymywanie pokoju jako takie jest absolutnym dobrem, lecz Bóg”4. Pokój nie może wiązać się z moralnym relatywizmem, z zapominaniem o wartościach podstawowych (jak to czynią np. zachodni pacyfiści w myśl hasła lieber rot, ais tot). Nauczanie papieskie wykracza poza prostą dychotomię pokój-wojna. Wobec pełnych dumy głosów o tym, że żyjemy w Europie od 1945 roku w stanie pokoju, Paweł VI pyta: „czyż możemy nazwać pokojem świat podzielony na strefy wpływów wzajemnie sprzecznych ideologii, które (...) dzielą między sobą ludy, a gdy tylko mają po temu sposobność, doprowadzają w łonie poszczególnych państw do powstania frakcji i partii, dla których sensem istnienia staje się zatruwanie swych członków bezwzględną nienawiścią i popychanie ,ich do nieustannych walk wewnątrz społeczeństwa?” (1976). ,,Czy pod koniec XX wieku ludzkość miałaby się zadowolić pokojem, który jest wynikiem dyplomatycznych sztuczek i pewnego uregulowania antagonistycznych interesów i niczego więcej?” (1973).

Jan Paweł II również głosi, że pokój nie jest tylko brakiem wojny. Zwykły brak konfliktów zbrojnych nie wystarcza do nazwania sytuacji mianem pokoju. „Pojęcia »pokój« nie można zawężać do sytuacji braku konfliktu, należy utożsamiać go ze spokojem i pełnią ładu” (1986). Bo „duch wojny rodzi się i dojrzewa tam, gdzie są gwałcone niezbywalne prawa człowieka” (1984). Najprostsza definicja pokoju papieża Polaka brzmi: „Pokój sprowadza się w ostateczności do poszanowania nienaruszalnych praw człowieka” (Redemptor hominis 17). Wszelkie pogwałcenie praw człowieka jest zatem zagrożeniem pokoju, „jest jakąś formą wojny przeciwko człowiekowi, nawet w warunkach pokojowych” – mówił Jan Paweł II na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w październiku 1979 r. Tak właśnie rozumiany pokój miał na myśli papież, pisząc w roku 1986, że „Pokój jest wartością, która nie zna podziałów na Północ-Południe, Wschód-Zachód. Jest tylko jeden pokój”. Pokój jest jeden, ale współcześnie bywa rozumiany przeróżnie, a niekiedy przedziwnie. Jan Paweł II nie ma złudzeń, jakoby jego słowa o jednym pokoju odzwierciedlały rzeczywistość. Wie, że jest to raczej życzenie: „Pragnąłbym, aby ludzie odpowiedzialni za decyzje polityczne dotyczące stosunków Północ-Południe, Wschód-Zachód, doszli do przekonania, że możliwy jest tylko jeden pokój” (1986). Nauczanie papieskie sprzeciwia się zwłaszcza zideologizowanym wizjom pokoju, które pozbawione są wymiaru moralnego lub zniekształcają go. Zarówno Jan Paweł II, jak i Paweł VI wiele razy przypominali o niezwykłej głębi zawartej w słowie „pokój”, o wymaganiach moralnych, jakie ono ze sobą niesie. Głos o pokoju, rozbrzmiewający z Watykanu, zdaje się być zupełnie szczególnym wśród wielkiego zamieszania panującego współcześnie wokół sprawy pokoju. Dzisiejszy świat wydaje się nieraz całkowicie zagubiony pośród szumnej frazeologii pokojowej. Niektórym wystarcza wielokrotne powtarzanie słowa „pokój”, odmienianie go we wszystkich przypadkach, aby uznać daną osobę za wybitnego działacza na rzecz pokoju. Tak było chociażby z Edwardem Gierkiem, któremu w lipcu 1980 r. (!!!) Międzynarodowy Instytut Praw Człowieka z siedzibą w Strasburgu przyznał medal za zasługi w krzewieniu pokoju i praw człowieka. O tym, jak rozbieżne stały się koncepcje pokoju, świadczą również kontrowersje wokół Pokojowej Nagrody Nobla, które stały się już niemal stałym i normalnym uzupełnieniem decyzji norweskiego komitetu. Podczas gdy jedni wychwalają laureata, drudzy z pasją odmawiają mu jakichkolwiek związków ze sprawą pokoju.

Nauczanie Kościoła o pokoju jest niezwykłe przez swój nacisk na wewnętrzną treść pokoju, a co za tym idzie – na pierwotność indywidualnego, wewnętrznego pokoju ducha względem pokoju społecznego. „Zanim pokój zapanuje w wydarzeniach i prawach zewnętrznych, powinien on zapanować najpierw w sercach, gdzie zagnieżdża się egoizm, pycha, żądza władzy i panowania, ideologia wyłączności, pokonywania innych, buntu pełnego zemsty i krwi” (1968). Pokój opiera się na nowym duchu, „pokój rodzi się z serca nowego” (1984). Przemiana struktur musi rozpoczynać się od przemiany postaw, w przeciwnym razie „nawet najbardziej rewolucyjne ideologie doprowadzają jedynie do zmiany władzy”5.

Jan Paweł II nie ogranicza się do ubolewań nad zagrożeniami pokoju. Wytrwale ukazuje źródła tej sytuacji. W wymiarze indywidualnym są to elementy agresji i przemocy tkwiące głęboko we wnętrzu człowieka, czemu przeciwdziałać ma przemiana serca – metanoia. Natomiast w wymiarze społecznym ostateczne przyczyny sytuacji pełnej konfliktów i niesprawiedliwości widzi papież w ideologiach, „(...) które zawładnęły naszym stuleciem i wciąż nad nim panują, przejawiając się w systemach politycznych, gospodarczych i społecznych, i obejmując kontrolę nad samym sposobem myślenia poszczególnych ludzi. Ideologie te cechuje postawa totalitarna, która lekceważy i przytłacza godność i transcendentne wartości osoby ludzkiej oraz jej prawa. Niektóre z tych ideologii przeistoczyły się wręcz w pewien rodzaj fałszywej, świeckiej religii, uznając się za nosicieli zbawienia całej ludzkości” (1985). „Ideologie te w walce widzą energię napędową historii, w sile – źródło prawa, w wynajdywaniu wroga – polityczne abecadło” (1983).

Ideologie te łudzą, że bliskie i łatwe do zrealizowania jest społeczeństwo szczęśliwe, w którym zapanuje pokój powszechny. Chrześcijanin natomiast wie, że „na ziemi społeczeństwo ludzkie całkowicie pacyfistyczne jest złudzeniem, że te zwodnicze nadzieje prowadzą wprost do pseudopokoju państw totalitarnych” (1982). Chrześcijanin przyjmuje bowiem „zastrzeżenie eschatologiczne”, wierząc, że pokój osiągnie swą pełnię dopiero w wieczności, w całkowitym zjednoczeniu z Bogiem – dawcą pokoju. Natomiast ideologie umiejscawiające utopijne społeczeństwo pokoju w historii – bliższej czy dalszej – stwarzają pokusę totalitaryzmu przy jego realizacji.

Pierwszym krokiem na drodze przeciwstawiania się tym ideologiom i budowania pokoju jest wybór oparty na wartościach. „Pokoju nie zbuduje się przy pomocy propagandowych haseł, które dzielą, czy też poczynań, które niepotrzebnie rozpalają namiętności, lecz poprzez spokojną ufność, która jest owocem zaangażowania się w prawdziwe wartości na rzecz dobra całej ludzkości” (1985). Wartości bowiem są podstawą, na której budowane jest życie społeczne, a wybory dokonywane obecnie będą mieć konsekwencje w przyszłości.

Wśród tych wartości szczególne miejsce zajmują cztery, które od czasów Jana XXIII są nazywane filarami prawdziwego pokoju. „Dobry papież” już w tytule swej encykliki Pacem in terris pisał o „pokoju między narodami opartym na prawdzie, sprawiedliwości, miłości i wolności''. Pod koniec tego dokumentu stwierdzał zaś: „(...) pokój jest pustym słowem, jeśli nie wiąże się ściśle z takim układem stosunków społecznych, jaki, pełni nadziei, przedstawiliśmy w ogólnym zarysie w tej naszej encyklice. Układ – jak powiedzieliśmy – oparty na prawdzie, zbudowany według nakazów sprawiedliwości, ożywiony i dopełniony miłością i urzeczywistniany w klimacie wolności” (Pacem in terris 167).

Od roku 1963, kiedy ogłoszono tę encyklikę, wiele już razy w dokumentach nauczania społecznego Kościoła mówiono o związkach prawdy, sprawiedliwości, miłości i wolności z pokojem. Każdy z tych tematów był przedmiotem odrębnego rozważania w orędziach na Dzień Pokoju. Trudno tu streszczać całość tego nauczania, lecz niektóre sformułowania są wyjątkowo warte zacytowania.

Szczególną zasługą Jana Pawła II jest rozwinięcie myśli o prawdzie i wolności jako warunkach pokoju. „Przemoc tkwi korzeniami w kłamstwie i nie może się obejść bez kłamstwa” – głosił w roku 1980 natomiast siłą pokoju jest właśnie prawda. Wymagania prawdy są stanowcze. Papież jasno wymienia to, co im zaprzecza: „kłamstwo we właściwym tego słowa znaczeniu, informacje niepełne lub zniekształcone, propagandę stronniczą, manipulowanie środkami przekazu” (1980). „Przywrócić prawdę oznacza przede wszystkim nazwać po imieniu każdy akt przemocy, w jakiejkolwiek formie się on przejawia”. A należy to uczynić nie po to, by piętnować wroga, lecz by „przyczynić się do zmiany postępowania i myślenia oraz żeby przywrócić pokojowi jego szanse” (1980). Trzeba zauważyć, że i te słowa znalazły swe powtórzenie na Westerplatte, gdzie papież zachęcał, „by nie milczeć, gdy drugiemu dzieje się krzywda, aby mieć odwagę wyrażenia słusznego sprzeciwu i podjęcia obrony”. Wolność nazwana została przez Jana Pawła II korzeniem i owocem pokoju. Brak wolności przy powszechnej tęsknocie za nią powoduje napięcia grożące pokojowi. Papież pyta: „Czyż w łonie narodu pokój ma realne perspektywy, kiedy na płaszczyźnie politycznej nie jest zagwarantowany swobodny udział w zbiorowych decyzjach ani też możliwość cieszenia się wolnością osobistą? Nie ma prawdziwej wolności – fundamentu pokoju – tam, gdzie cała władza skupiona jest w rękach jednej klasy społecznej, jednej rasy, jednej grupy, lub gdy dobro wspólne utożsamiane zostaje z interesami jednej partii, która identyfikuje się z państwem” (1981).

Zasadę „dziełem sprawiedliwości jest pokój” sformułował już prorok Izajasz (Iz. 32:17). Zasada ta nic nie straciła na aktualności. Jan Paweł II głosi: „pokój uważamy za nieodłączny owoc sprawiedliwości i uczciwych stosunków na każdym poziomie życia ludzkiego na tej ziemi – społecznym, ekonomicznym, kulturalnym i etycznym” (1986). Dla nauczania papieskiego charakterystyczne jest, że wymagania sprawiedliwości dopełnia ono miłością. Pokój bowiem – jak podkreślał Paweł VI – wynika z prawdziwego umiłowania człowieka i z powszechnego braterstwa ludzi (1971). Jeżeli mowa o miłości, to i o przebaczeniu, a więc: „pojednanie jest drogą do pokoju” (1975). Znakomitym przykładem przebaczenia otwierającego drogę pokojowi jest list biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku. „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – czyż nie jest to formuła umożliwiająca budowanie prawdziwego pokoju między narodami? Historia tego listu – myślę o niewybrednych atakach na jego autorów – jest jeszcze jednym dowodem odmienności chrześcijańskiego rozumienia pokoju.

Podstawowym miejscem budowania pokoju (spełniającego omówione wyżej warunki) jest zawsze naród – podkreśla Jan Paweł II. Pokój w obrębie narodu jest warunkiem koniecznym do tego, by mógł wzrastać pokój powszechny. „Społeczność polityczna może skutecznie współpracować w tworzeniu pokoju międzynarodowego tylko wtedy, gdy ona sama jest społecznością pokojową, to znaczy jeśli u siebie podejmuje poważną troskę o rozwój praw człowieka” (1982). Do budowania pokoju w narodzie niezbędny jest dialog pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi stronami. „W przypadku, gdy dialog między rządem a narodem przestaje niestety istnieć, pokój społeczny jest zagrożony lub nawet całkiem zanika; powstaje jakby stan wojny” (1983). Także na płaszczyźnie międzynarodowej prawdziwy dialog jest jedyną drogą wprowadzania pokoju. Papież stanowczo podkreśla, że prawdziwy dialog w sprawie pokoju ..wybiega poza ideologie, ludzie spotykają się na płaszczyźnie rzeczywistego życia” (1986). Dążenie do dialogu jest szczególnym zadaniem chrześcijan: ..chrześcijanie muszą pokonać bariery ideologii i systemów po to. aby nawiązać dialog ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, aby tworzyć nowe więzy stosunków społecznych, nowe formy solidarności” (1986).

Wkładem chrześcijan w budowanie pokoju jest także modlitwa. Dla wierzących pokój jest bowiem ostatecznie darem Bożym. Modlitwa jest zaś tym szczególnym zaangażowaniem na rzecz pokoju, które w wyjątkowy sposób jednoczy ludzi – także tych o odmiennych przekonaniach, jak wskazuje przykład spotkań w Asyżu i na górze Hiei. Zaangażowanie modlitewne nie może powodować, rzecz jasna, zaprzestania innej aktywności na rzecz pokoju. Jan Paweł II wypowiada znamienne słowa: „Pokój jest zawsze darem Bożym, jednakże zależy również od nas. Drogi wiodące ku pokojowi są kluczem w naszym ręku. Do nas należy otwarcie nim wszystkich drzwi!” (1987). (Przypomina to Ignacjańską zasadę „pamiętaj, że wszystko zależy od Boga; postępuj tak. jakby wszystko zależało od ciebie”.) Chrześcijańska koncepcja pokoju, mówiąca o konieczności budowania pokoju „od dołu”, poczynając od ludzkich serc, otwiera szansę zaangażowania dla każdego człowieka – człowieka często zagubionego pośród mnóstwa konferencji, deklaracji, porozumień, inicjatyw na najwyższym szczeblu, tak odległych od zwykłego życia. Kościół głosi, że sprawa pokoju nie jest wyłącznie problemem politycznym, lecz przede wszystkim moralnym; że każdy może przyczynić się do tworzenia klimatu pokoju, poczynając od siebie i swego środowiska. Każdy może też przyczyniać się do tworzenia pokoju społecznego choćby przez dopominanie się o poszanowanie praw człowieka czy przez wskazywanie zła i zagrożeń pokoju.

Słowo „pokój” zostało odkłamane, zostało nam przywrócone. Teraz potrzebna jest – jak mówił do nas Jan Paweł II – „odwaga trwania pełnego inicjatywy”, trwania z nadzieją, że „Pan da siłę swojemu ludowi, Pan da swemu ludowi błogosławieństwo pokoju” (Ps. 29:11).

_______________________________________

1 Cytaty oznaczone datą pochodzą z tekstów kolejnych o-rędzi papieskich na Światowy Dzień Pokoju (z wyjątkiem 1967, która to data oznacza orędzie wzywające do obchodzenia 1 stycznia jako Dnia Pokoju)
2 J. Zawieyski: Droga katechumena, Warszawa 1971, s. 203
3 By być rzetelnym: w słowach powitania papież przekazał „pocałunek pokoju”, lecz takie zastosowanie tego słowa nie ma znaczenia dla naszych rozważań.
4 D. von Hildebrand: Przemienienie w Chrystusie, Kraków 1981, s. 255.
5 Paweł VI: List apostolski „Octogesima adveniens”, 45.