Drukuj

Nr 3 / 1989

Co to jest zło, co mamy na myśli gdy modlimy się: „...ale nas zbaw ode-złego...”? To pytanie było głównym tematem 17 północnoeuropejskiego seminarium dla lekarzy, psychologów, terapeutów i pastorów, które odbywało się na początku stycznia w Bad Segeberg, w Republice Federalnej Niemiec.

Zło w człowieku, zło w zbiorowości ludzkiej, przeciwstawianie się złu przez jednostkę, ale i fascynacja złem; zło widoczne, agresywne, ale i zło ukryte pod pozorami wyższej konieczności, autorytetu, niezbędnej potrzeby — to przykładowe problemy poruszane w wykładach profesora teologii, Alstaira Campbella z Edynburga. Ich podstawą było Objawienie Św. Jana, a szczególnie rodz. 13. Prof. Campbell dowodził, że jedyną bronią człowieka w starciu ze złem jest personalna, jednostkowa niezgoda. Podczas jednego z wykładów prezentowany był wywiad z członkami amerykańskiego plutonu wojskowego, który pod dowództwem porucznika Caleya dokonał krwawej pacyfikacji wietnamskiej wioski My Lai. Żołnierze ci po latach nie mogli zrozumieć, jak to się stało, że żaden z nich nie odmówił wykonania rozkazu, dlaczego apokaliptyczna Bestia zawładnęła nimi tak dalece, że brali udział w masakrze kobiet i dzieci. Prof. Campbell zwracał uwagę na niezwykłe powodzenie w świecie filmów o demonach, złych mocach, jak np. „Egzorcysta”, i próbował je wyjaśnić za pomocą tzw. projekcji. Jest to termin psychologiczny, określający mechanizm obronny człowieka, który człowiek uruchamia w sytuacjach trudnych. Ów mechanizm polega na przypisywaniu własnych uczuć i emocji (najczęściej negatywnych) innym postaciom. Fascynacja złem w filmie, w literaturze to ucieczka od zła w nas samych, to również projekcja własnego zła. Zło występujące na kartach powieści czy w filmie nie dotyczy naszych doświadczeń, lecz cudzych. Jednocześnie personifikacja zła (postacie demonów czy diabłów) pomniejsza jego grozę. Występujące postacie mają swoją osobowość, mogą wzbudzać naszą sympatię, pobłażanie, lekceważenie.

W dyskusji zastanawiano się nad Jungowskim archetypem Cienia w zbiorowej podświadomości i nad podejściami terapeutycznymi pomagającymi w badaniu, penetracji i poznaniu tego, co w nas złe, nie akceptowane. Oprócz wykładów odbywały się zajęcia w grupach, na których uczestnicy konferencji prezentowali swoje trudności w pracy z ludźmi. Dawały one też okazję do „przetrenowania” własnych problemów, aby praca terapeutów mogła przynosić jak najlepsze rezultaty.

Na seminarium do Bad Segeberg co roku przybywają pastorzy, psychologowie, nauczyciele, lekarze ze Skandynawii, RFN i NRD. Są to ludzie, którzy swoją pracę w Kościele skoncentrowali na niesieniu profesjonalnej pomocy psychologicznej i psychoterapeutycznej tym, którzy jej potrzebują. Udzielający fachowej pomocy psychoterapeutycznej jest jednocześnie pastorem, człowiekiem o określonym światopoglądzie, wyznającym określony system wartości, posiadającym autorytet. Z tego faktu wynikają bardzo istotne implikacje dla osoby, która z tej pomocy korzysta. Fachowa pomoc przychodzi od osoby duchownej, cd pastora lub diakonisy, i jest udzielana w środowisku parafii podczas spotkania, które jest formą terapii. Doroczne seminarium w Bad Segeberg służy wymianie doświadczeń, edukacji i podnoszeniu kwalifikacji kościelnych psychoterapeutów. Delegaci z Polski mieli okazję stwierdzić, że między pastorami i diakonisami ze Skandynawii oraz RFN a naszymi rodzimymi jest dosłownie przepaść, jeśli chodzi o podstawową wiedzę psychologiczną i psychoterapeutyczną, tak przecież niezbędną każdemu, kto pracuje z ludźmi i chce im służyć pomocą. Jak dowiedziałem się od delegatów z innych krajów, psychologia lub przynajmniej jej podstawy, a zwłaszcza tzw. poradnictwo pastoralne, wykładane jest we wszystkich seminariach teologicznych w Skandynawii i RFN, a także NRD.

W ostatnich latach Kościół rzymskokatolicki zaangażował się w walkę z patologiami społecznymi w naszym kraju i w ośrodkach kościelnych można spotkać księży, którzy mają fachową wiedzę psychologiczną, pozwalającą im efektywnie nieść pomoc tym, którzy się o nią zwracają. A jak przedstawia się ta sprawa w naszym protestanckim środowisku? Czyż nie jest tak, że wielu uważa psychologię i poradnictwo pastoralne za konia trojańskiego? Czyż wielu nie sądzi, że wiedza psychologiczna i profesjonalizm mogą tylko zamącić w głowach studentów teologii i pastorów? Czyż wielu duchownych nie uważa, że z samego faktu bycia pastorem wynika fachowe przygotowanie do pracy terapeutycznej z ludźmi, którzy cierpią na nerwice, nadużywają alkoholu, są uzależnieni od środków odurzających?

Uczestnicy seminarium w Bad Segeberg w dyskusjach podkreślali, że ich działalność jest ewangelizacją w jej najczystszej formie. Może nawet bardziej skuteczną od tej akcyjnej, dorocznej, kiedy często forma dominuje nad treścią. A przy tym duchowny, który jest profesjonalistą, potrafi udzielić fachowej pomocy w trudnej sytuacji, zwiększa swój własny autorytet, a także autorytet Kościoła.

W seminarium w Bad Segeberg uczestniczyli z naszego kraju: ks. Marek Izdebski z ewangelicko-reformowanej parafii w Bełchatowie oraz Olgierd Benedyktowicz, psycholog i wykładowca Metodystycznego Seminarium Teologicznego w Warszawie.