Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6/1991

Prywatna propozycja dla rocznicowych wystaw poświęconych Konstytucji 3 maja

Na wiadomość o dwóch warszawskich wystawach dotyczących prac Sejmu Czteroletniego i Konstytucji Majowej 1791 r. pomyślałem sobie, że gdybym to ja miał przygotowywać te wystawy, z całą pewnością uwzględniłbym na nich te sprawy, które nie znajdowały się wprawdzie w głównym nurcie ówczesnych prac sejmowych i dotyczyły tylko mniejszości społeczeństwa, niemniej jednak były tak ważne, że nie powinno się ich teraz pomijać. Wchodząc bowiem do Odnowionego Domu, którego zręby wyznaczy nowa konstytucja, jego mieszkańcy winni czuć się w nim bezpieczni, zaś gwarancją przyszłego bezpieczeństwa jest m.in. rozliczenie się z przeszłością. Musi zostać usunięte to, co jątrzyło nasze wielowyznaniowe społeczeństwo, dzieląc je na „swoich” i „obcych”, na „tolerowanych” i tych, którym przyznaje się prawo do decydowania o losie całego narodu. Ilekroć myślę o tamtym, cztery lata trwającym zbiorowym wysiłku, kiedy to mniejszości patriotów i ludzi światłych, patrzących daleko w przyszłość, przychodziło ustawicznie zmagać się z umysłową inercją większości, tylekroć zdaje mi się, że słyszę głos księdza Staszica: Naród oczekuje na konstytucję całkowitą, nie cząstkową. I choć ostatecznie zwyciężyła stara zasada „religii panującej”, choć król z urzędu musiał być katolikiem, podobnie jak senat i większość izby sejmowej, to jednak protestanci uzyskali opiekę prawną i status obywatelski. Nie musieli już kryć się ze swą wiarą, odmiennym kultem i wyobrażeniem o roli Kościoła. Po raz wtóry od czasów Reformacji doszło w Polsce do głosu sumienie konfrontowane nie z dekretami ludzkimi lecz ze Słowem Bożym. Sejm Wielki (po zniesieniu gwarancji Rosji i jej satelitów) pozostawił w mocy istniejące od 1768 r. przepisy tolerancyjne wobec niekatolików i ujął je w formy prawne, w następstwie czego mogły powstawać miejskie struktury parafialne, swobodnie dysponujące swoim majątkiem. Odmienność wyznaniowa przestała być czynnikiem piętnującym część społeczeństwa, a różnowiercy mogli zasiadać we władzach miejskich i cechowych. Zdobycze te okazały się trwalsze od bytu państwowego, zakończonego trzecim rozbiorem.
Rodzi się jednak pytanie, czy te ustalenia prawne spowodowały istotny przełom w starym, tradycyjnym sposobie myślenia ogółu społeczeństwa? Obserwując naszą współczesną  rzeczywistość   dochodzimy   do   wniosku,   że   wskazania   światłych   działaczy   z   epoki   Sejmu Wielkiego są nadal aktualne.

Moją wyimaginowaną ekspozycję rozpocząłbym od wyłożenia publikacji Józefa Wybickiego z 1777 r., zatytułowanej Listy patriotyczne do Jaśnie Wielmożnego Eks Kanclerza Zamoyskiego Prawa układającego pisane. Praca ta miała na celu pozyskanie opinii społecznej dla opracowywanego przez Zamoyskiego nowoczesnego i oczekiwanego przez obóz patriotyczny i króla kodeksu. Zawierała liczne wzmianki i uwagi na temat protestantyzmu. Na przykład, jedną z przyczyn słabego zasiedlenia kraju autor upatrywał w okrutnej intolerancji. Dostrzegał wprawdzie pewne oznaki zmian na lepsze w stosunku do niekatolików (Luter, Kalwin przestali już być w umysłach naszych zwierzęciem, którego afrontować, prześladować, by i zabić święta rzecz była), niemniej jednak pytał: Kiedy pozwolimy na sprawiedliwe dla manufaktur i kupców prawa? I zrozumiemy, iż dopiero wówczas ściągniemy do nas przemysłem, pracowitością wzbogaconych protestantów i dozwolimy, aby obok nas pracując, swoim sposobem jednego z nami chwalili Boga?
Obok tej publikacji widziałbym wydane w 1788 r. dzieło ks. Stanisława Staszica pt. Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego [...] do dzisiejszego stanu Rzeczypospolitej Polskiej przystosowane, gdzie roztacza on wizję sejmu szlachecko-miejskiego ustanawiającego prawa wzywające zarównie cudzoziemców, jak i Polaków, tak chłopa, jak szlachcica, katolika, lutra, kalwina, Żyda i Greka [...] do objęcia gruntownej własności i obywatelstwa w Polsce. Dewizą autora było, iż wolność religii jest koniecznością dla kraju. Będąc przekonany, że żywiołem despotyzmu jest szlachta i duchowieństwo, ks. Staszic przypominał, że jedna jest tylko droga wiodąca do społeczności ludzkiej, a poznaje się ją przez czytanie odwiecznych Chrystusa prawd. Swą publikację kończył następującym apelem do duchownych: Mówcie do Polaków, że ten nie jest chrześcijaninem, że ten nie żyje podług nauki Zbawicie/a, kto zaprzecza drugiemu sprawiedliwości. Nie czyniąc tego, nie uczniami Chrystusa lecz zdrajcami rodzaju ludzkiego jesteście. Znamienna jest opinia Staszica o Konfederacji Warszawskiej z 1573 r., która czyni honor Polakom [...]; my jej jeszcze winniśmy życie. W tym miejscu on, duchowny katolicki, świadek niedawnego częściowego rozbioru kraju, wybucha gniewnym wyznaniem: O, przeklęty fanatyzmie! Gdyby ta Konfederacja do naszych czasów trwała, jeszcze by cała była Polska.

Spośród dwudziestu dwóch replik wywołanych dziełem Staszica najwnikliwszą okazała się     praca     profesora     Szkoły     Rycerskiej,     ekonomisty     i     „hydraulika     Rzeczypospolitej”, protestanta, Ferdynanda Naxa. Została ona wydana w 1789 r. pt. Uwagi nad uwagami, czyli obserwacje nad książką [...] „Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego”. Wbrew stanowisku Staszica postulował on, iż księża katoliccy powinni przechodzić kurs wychowania i edukacji pod nadzorem Komisji Wychowania Narodowego. Również i ta praca powinna znaleźć się na wystawie.

W mojej „gablocie” leżałoby także dzieło innego duchownego katolickiego, reformatora szkolnictwa, niebawem podkanclerzego koronnego, Hugo Kołłątaja, pt. Prawo polityczne dla Narodu Polskiego... (1790). Autor stwierdza tam, iż nikt z powodu odmienności swego wyznania nie może ani od rządu, ani od współobywateli być prześladowany...

W sąsiedztwie tej pracy widziałbym publikację rezydenta Departamentu Wojskowego, Piotra Łobaszewskiego, pt. Testament polityczny synowi Ojczyzny zostawiony... (1789). Autor, wskazując na Anglię, Holandię, Szwajcarię, a także na Stany Zjednoczone, zapytuje, czy ściągnęły [one] na siebie jakiekolwiek nieszczęścia z racji wprowadzenia u siebie zasad tolerancji? A jakież to straty natomiast poniosła gospodarka Francji przez wypędzenie hugenotów z powodu odmienności ich wyznania?

W tym samym czasie ukazała się anonimowa broszura: Uwagi i zdania pewnego obywatela nad stanem teraźniejszym i przyszłym dysydentów polskich, którą również umieściłbym w grupie wymienionych druków. Jej autor stwierdza m.in.: Wszak dawne historie wystawiają nam wzory, jak cnotliwi i swej ojczyźnie przysłużni byli, chociaż nie katolicy, owi Myszkowscy, Ostrorogowie, Chodkiewiczowie, Ostrogscy, Radziwiłłowie, Ogińscy i wielu innych im podobnych! Ten sam nieznany autor przypomina, iż w czasach, kiedy protestanci przeważali liczebnie w sejmie, nie chcieli sobie przywłaszczać żadnej przewagi, lecz przestawali na wspólnym i wzajemnym, skromnym mianowaniu się – Nos Dissidentes de Religione Christian! W jakże odmienny sposób mieli niebawem podkreślić swą liczebną przewagę posłowie katoliccy, którzy na określenie swego wyznania wprowadzili termin: „panujące”.

Oddzielne miejsce na wystawie poświęciłbym publikowanym mowom sejmowym, nawiązującym do regulacji prawodawstwa wyznaniowego, oraz wywołanym przez nie replikom. I tak, w naszej „gablocie” nie powinno zabraknąć mowy posła Jacka Jezierskiego, kasztelana łukowskiego, wydanej drukiem w 1789 r. pt. Przymówienie się do projektu dysydentów  [...]  na  Sejmie  1788  powiedziane, w  której  bierze  on  w  obronę  ewangelickich mieszkańców stolicy. Zwracając się do obecnego na sali sejmowej króla, zauważa: ... gdyby taka protekcja [dysydentów] w całej Polsce była jak w Warszawie [...], widziałbyś WKMość miasta polskie z ruin podniesione [...], podobnie jak praktyka widoczna miasteczek Grzybowa, Leszna, kosztownie zamurowanych, tam gdzie protekcja ich zasłaniała, a fanatyzm nie dosięgał.

W podobnym tonie zostały utrzymane wypowiedzi Jana Baudouina de Courtenay w jego pracy pt. Bezstronne uwagi nad mową JW Jezierskiego [...] miana na Sejmie 15 grudnia 1789 roku... Chcąc podkreślić użyteczność działalności handlowej protestantów dla kraju, pisze on: Niech każdy zobaczy, co JP Schultz, bankier, z topielisk wolskich uczyni! i jakie budowle wspaniale na gruncie szlacheckim wystawi! [...]. Wie leż ten mąż czynny swym kosztem wybił kanałów? Wieleż to ulic przedtem nie przebytych wybrukował? Wspominając zaś pożyteczną działalność bankiera Blancka, odważnie stwierdza: Cenię ja więcej ofiarę pana Blancka pięćdziesięciu tysięcy Rzeczypospolitej uczynioną niż milion dany od pana z łupów ojczyzny wzbogaconego. Poważam ja bardziej bankiera [...] niż przedajnego ministra lub senatora zdradzającego interesy ojczyzny.

Przejdźmy teraz do dokumentów stwierdzających zainteresowanie senatorów i posłów zagadnieniami dotyczącymi protestantów.

Można by wystawić w „gablocie” podobiznę posła wołkowyskiego na Sejm Czteroletni – ewangelika reformowanego Pawła Grabowskiego z Konopnicy (1759-1794?), członka Towarzystwa Przyjaciół Konstytucji, a obok – kopię jego mowy umieszczonej w Diariuszu Sejmowym i wygłoszonej 29 marca 1790 r., w której bronił dobrego imienia polskich dysydentów. Zachował się także druczek zawierający jego przemówienie sejmowe z 13 listopada 1788 r. Osoby tego posła dotyczą trzy satyry Zabłockiego (zob. Juliusz Nowak-Dłużewski: Satyra polityczna Sejmu Czteroletniego oraz Poezja Sejmu Czteroletniego). Oto jedna z nich. Polaka mina   – dusza kalwina   – że patriota, cóż mi za cnota?

Na wystawie umieściłbym również dokument przekazany sejmowi przez protestanckich mieszczan w końcu 1788 r. Zaczyna się on od słów: Usprawiedliwienie dysydentów mieszczan i rolników w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim zasiadłych [...]. Stanom na Sejmie roku 1788 zgromadzonym podane. We wstępnej części zaznaczono, iż zainteresowani udają się do najwyższej w kraju zwierzchności z prośbą, by ich ta od ucisku zasłoniła... Mieli oni na myśli własne Konsystorze i Synody, opanowane przez szlachtę, która uzurpowała sobie prawo do decydowania o gospodarce mieniem parafialnym i wobec krnąbrnych mieszczan groziła dekretami cywilnych władz państwowych, nie wykluczając udziału wojska. W dokumencie protestanccy mieszczanie występując za dobrem ogólnym kraju wspominają, iż: odważyli się przemówić i Najjaśniejszej Rzplitej Stany błagać za stanem miejskim w ogóle i prosić o zapewnienie mu wolności osobistej, pewności w posiadaniu własnego majątku oraz o sprawiedliwości przeciw uciskowi w sądach krajowych.

Dla udokumentowania następstw powyższego dokumentu umieściłbym w „gablocie” fotokopię mowy Pawła Grabowskiego, z 10 grudnia 1790 r” w której informuje on, iż zgodnie z uniwersałem sejmowym zjechali do Warszawy dysydenccy i prawosławni delegaci. Jednocześnie zgłasza wniosek, by spośród członków parlamentu wybrać deputację, która by wraz z przybyłymi opracowała projekt prawa kościelnego dla niekatolików. Obok umieściłbym osobny druk uchwały sejmowej dotyczący wyboru delegacji, w skład której weszli m.in.: komendant Szkoły Rycerskiej książę Adam Czartoryski oraz współzałożyciel Zgromadzenia Konstytucji Ignacy Zakrzewski, niebawem prezydent Warszawy, zaś w 1794 r. przewodniczący rewolucyjnej Rady Najwyższej. Jakże mile brzmią dla nas początkowe słowa tej wzmiankowanej uchwały, wyraźnie nawiązujące do sformułowań wiekopomnego aktu Konfederacji Warszawskiej z 1 573 r.: Jako stałym było zawsze Rzeczypospolitej usiłowaniem pokój między różnowiercami utrzymywać, tak tymże duchem zdjęci na teraźniejszym Sejmie, My, Król, wraz ze skonfederowanymi Stanami, wszystkim różnego wyznania mieszkańcom państw naszych opiekę uroczyście zaręczamy...

W następstwie powyższej uchwały zebrani delegaci szlachecko-mieszczańskiej komisji opracowali Urządzenie kościelne dla dysydentów obojej konfesji, zatwierdzone przez sejm 21 maja 1792 r. Powyższy dokument ukazał się drukiem w oficynie groellowskiej w dwóch wersjach językowych. I dla niego nie zabrakłoby miejsca na mojej wystawie.

Warto byłoby także wyłożyć na wystawie druk mowy Karola Schutza, budowniczego Rzeczypospolitej oraz przewodniczącego komisji powołanej do opracowania Prawa Wewnętrznego luterańskiego zboru warszawskiego. Na s. 8 mówca wyjaśnia zborownikom założenia mającej powstać szkoły parafialnej. Jej celem ma być wychowanie przyszłych obywateli znających swą polską ojczyznę i jej prawa, gotowych do poświęceń dla jej dobra, wiernych jej i kierujących się wobec niej miłością.

Odpowiedzią na owe Urządzenie kościelne... była uchwała sejmowa z 18 kwietnia 1791 r. pt. Miasta nasze królewskie w państwach Rzeczypospolitej. W paragrafie 1, pkt. 10 tej uchwały czytamy: Miasta odmawiać nie powinny przyjęcia do obywatelstwa i w księgę miejską zapisania wszystkich chrześcijan; zaś w pkt. 13 – Wszyscy obywatele miasta, którzy są zapisani w księgę miejską [...], mogą obierać lub być wybierani do wszystkich urzędów miejskich większością głosów zań. O wyznaniu osób kandydujących do miejskich magistratur już nawet nie wspomniano.

Wielce interesujący byłby inny eksponat, mianowicie broszura Jana Marcina Fechnera (Poznań 1791), zawierająca fragmenty przemowy sekretarza królewskiego. Piotra Sobolewskiego, z okazji wyboru niekatolików do władz miejskich Poznania. Autor podaje: ...dotychczas nie było w zwyczaju w naszym kraju wybierać osoby obcego wyznania. Jesteście pierwszymi, którzy kierują się względami naszej Konstytucji 3 maja. [...] Wskazujecie swym postępowaniem, iż wzajemne uczucie miłości jest rękojmią umocnienia społecznego, że odmienności wyznaniowe nie powinny rzutować na sferę polityki... W tym miejscu Fechner komentuje: ...wydarzenie to jest dowodem, że myśli się tu w duchu oświecenia, dostrzegając w dysydencie swego brata.

Na wystawie należałoby również przypomnieć o znanych ewangelikach, którzy za zasługi dla kraju zostali uhonorowani nobilitacją, wystawić ich portrety, dyplomy szlacheckie, ryciny, medale (np. medal Virtuti Militari, który otrzymał wspomniany tu ewangelicki poseł Paweł Grabowski za kampanię litewską z 1792 r.), miniatury itp. pamiątki, których wiele się, szczęśliwie, zachowało do dzisiaj.
Tak przygotowałbym „ewangelicką gablotę” na wystawach zorganizowanych w roku bieżącym, z okazji dwusetnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja, na Zamku Królewskim w Warszawie i w Muzeum Historycznym m. Warszawy.