Drukuj

NR 2/2020, s. 16–17

Swieca w kosciele wspolnoty De Ark w Holandii (fot. Piet van Veldhuizen)Nie jestem pewien, na ile sytuacja wokół pandemii koronawirusa w Holandii jest porównywalna z sytuacją w Polsce. Ograniczenia dotąd były, jak na nasze raczej liberalne zwyczaje, wyjątkowo surowe, jednak może były lżejsze niż w Polsce: dzieciom nie ograniczono zabawy poza domem, parki nie zostały pozamykane. Liczono, jak to w holenderskiej kulturze jest przyjęte, na zdrowy rozsądek i poważne podejście wszystkich obywateli. Co prawda liczba potwierdzonych zgonów na COVID-19 jest o wiele wyższa niż w Polsce (ponad 5,5 tys. w połowie maja), ale trudno powiedzieć w obu krajach, jak potwierdzone przypadki mają się do rzeczywistych, nieznanych liczb.

W moim rozumieniu rozporządzenia rządowe, również jeśli chodzi o życie parafialne, są wydawane, aby z każdym dniem nie przybywało więcej poważnie chorujących na COVID-19, niż szpitale mogą w odpowiedzialny sposób przyjąć. Z jednej strony nie można całkowicie wykluczyć infekcji, a z drugiej strony nie można zaryzykować, że nie będzie łóżek i adekwatnej opieki dla zainfekowanych – znajdujemy się więc pomiędzy tymi dwoma ekstremami. Uważam za swój duszpasterski obowiązek, aby to ludziom wyjaśnić, gdy uważają, że rząd im zabiera wolność i za bardzo ingeruje w ich życie prywatne. Nie wiem, czy polityka mojego rządu jest najlepszą z możliwych, ale uznaję, że dopóki nie ma szczepionki lub leku, „temporyzacja” postępu choroby jest jak najbardziej potrzebna.

Chciałbym tu coś opowiedzieć o tym, jak moja parafia radzi sobie podczas tego kryzysu. Najpierw podam liczby: miejscowość Hendrik-Ido-Ambacht pod Rotterdamem ma 30 tys. mieszkańców. Około połowa z nich deklaruje się jako niereligijni – znajdujemy się w pasie biblijnym (Bible Belt), strefie z dużą przynależnością do różnych nurtów tradycji reformowanej. Moja parafia, Arka, jest jedną z dziesięciu miejscowych parafii reformowanych. Mamy 1,5 tys. członków zarejestrowanych, a w kościele jest 330 krzeseł, z których przed kryzysem średnio 250 było zajętych podczas nabożeństwa. Arka jest jedną z raczej liberalnych parafii – tu np. statut pozwala na udzielanie ślubu kościelnego parom homoseksualnym, a do Wieczerzy Pańskiej zapraszani są również niekonfirmowani. Pragniemy być duszpasterskim węzłem w sieci całego społeczeństwa, mniej nas interesuje przetrwanie samej instytucji Kościoła. Nigdy nie pytamy, czy ktoś jest jego członkiem.

Na początku marca jeszcze mieliśmy normalne nabożeństwa, ale nie podawaliśmy sobie już rąk na powitanie. Patrząc wstecz, masowe śpiewanie pieśni musiało stanowić ogromne ryzyko, ale nie mieliśmy jeszcze tej świadomości. Potem, od 15 marca, przeszliśmy na transmisje nabożeństw przez internet. Na początku jeszcze dopuszczaliśmy udział maksymalnie dwudziestu osób w liturgii, aby móc śpiewać pieśni. Wierni siedzieli rozproszeni po całym budynku. Od końca marca do dziś dopuszczamy udział tylko tych paru osób, które pełnią funkcje podczas nabożeństwa: kościelny, muzyk, starszy zboru, pani od szkoły niedzielnej (która zawsze ma opowieść dla dzieci), osoba za komputerem z prezentacją, no i kamerzysta.

Już od paru lat nabożeństwa nagrywaliśmy przy pomocy kamery dla małej liczby widzów. Było to około 30 połączeń udostępnianych konkretnym osobom. Mieliśmy więc już doświadczenie z przekazami liturgii w internecie. Teraz trzeba było tylko usunąć hasło wejściowe, aby udostępnić nabożeństwa dla wszystkich. Statystyka wykazuje, że co niedziela mamy mniej więcej tyle połączeń, ile zwykle było zajętych krzeseł w kościele: od 200 do 300. Z tym, że za każdym połączeniem internetowym kryje się od 1 do 4 osób, a więc uczestnictwo znacznie wzrosło.

Na szczęście akurat w tym roku zaczęliśmy stosować dla kolekty aplikację telefoniczną, ażeby uczestnicy nabożeństwa mogli dawać datki finansowe również elektronicznie, ponieważ coraz mniej osób ma pieniądze w domu lub przy sobie. Na tacy znajduje się terminal, który pobiera kwotę wpisaną przez ofiarodawcę w aplikację, a można też przelewać pieniądze na odległość, a więc z domu, np. przez kod QR na ekranie. W ten sposób moment kolekty i teraz pozostaje jako część liturgii w powiązaniu z modlitwą przyczynną.

Od początku kryzysu Arka jest codziennie otwarta przed południem. Duża „świeca pasyjna”, świeca symbolizująca obecność Zmartwychwstałego Pana podczas naszych nabożeństw, pali się teraz codziennie, a ludzie mogą tam zapalić małą świeczkę jako znak modlitwy. Codziennie ludzie przychodzą do kościoła, wchodzą pojedynczo. Średnio jest to ok. 7 osób dziennie. Jako duszpasterz jestem do dyspozycji, jeśli ktoś chce porozmawiać lub wypić kawę czy herbatę. Przychodzą parafianie, aby pół godziny posiedzieć na „swoim” miejscu w świątyni. Przychodzą „obcy” na rozmowę o tym, co ich martwi. Przychodzą ci, którzy nie mogą pójść na pogrzeby z powodu ograniczeń. Moment w świątyni, modlitwa, ucho duszpasterza – nic wielkiego, ale pomaga.

Zatem jako duchowny nagle mam bardzo regularne życie: codziennie przed godziną 9:00 idę otworzyć drzwi kościoła, codziennie koło południa zamykam je. Wieczorami miewam spotkania biblijne przez internet. Popołudnia są poświęcane studiowaniu i pisaniu. Dwa razy w tygodniu wysyłam okólnik przez e-mail do 550 abonentów. Zespół parafian telefonicznie utrzymuje kontakty z parafianami w podeszłym wieku. W ten sposób staramy się pozostać w łączności ze sobą.

Jak będzie potem? Mam nadzieję, że pozostanie zysk z tego okresu: chciałbym, żeby kościół pozostał otwarty codziennie, aby ludzie wiedzieli, że można tam przyjść i zastać duszpasterza. Żeby uczestnicy nabożeństwa w internecie pozostali również wtedy, gdy znów powoli przybędzie ludzi na miejscu, w kościele.

Intencją naszej rady parafialnej jest od paru lat idea, aby powolutku przetworzyć parafię z „organizacji członkowskiej” na „społeczność sieciową” połączoną wieloma nićmi z naszym otoczeniem. To się teraz zaczyna realizować nie z naszej inicjatywy – i może tak jest lepiej. Kryzys, jak to każdy kryzys, nie tylko zamyka możliwości, lecz też otwiera drzwi tam, gdzie ich wcześniej nie dostrzegliśmy.

* * * * *

ks. Piet van Veldhuizen – pastor w Reformowanej Kongregacji Hendrik-Ido-Ambacht dla wspólnoty De Ark w Holandii

 

fot. Piet van Veldhuizen