Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2017, ss. 23–26

(fot. pixabay)Autorzy „Wyznania z Akry” wprowadzili do słownika teologicznego znany skądinąd termin „imperium”. W polskim środowisku reformowanym jest on zasadniczo nieprzepracowany – nie dorobiliśmy się jego własnej interpretacji, w naszym wewnętrznym dyskursie kwestie szeroko rozumianej sprawiedliwości społecznej nie są tematami dominującymi, co jest typowe dla relatywnie wielu Kościołów członkowskich Światowej Wspólnoty Kościołów Reformowanych. Czy termin ten pobudzi nas do rozważania pytań szczególnie ważnych dla reformowanego nurtu kościelnego?

„Wyznanie z Akry” (2004) stanowi jeden z kilku dokumentów, które definiują współczesny dyskurs w obrębie wspólnoty Kościołów identyfikujących się z tradycją reformowaną i zrzeszonych w Światowej Wspólnocie Kościołów Reformowanych (ŚWKR). W narracji tej ostatniej „Wyznanie z Akry” stoi w jednym szeregu reformowanej refleksji teologicznej i społecznej z takimi tekstami, jak Deklaracja z Barmen (1934) czy „Wyznanie z Belhar” (1982).

Warto może zaznaczyć, że określenie „wyznanie” nie jest tutaj tożsame z „wyznaniem wiary” czy „konfesją” w klasycznym rozumieniu tego słowa. Są to teksty mówiące, w kategoriach wyznania, o rzeczywistości społecznej i komentujące ją teologicznie, niekiedy idąc w stronę wyznania wiary, które nabiera tu charakteru dość mocno kontekstualnego. Niekiedy mogą one być wykorzystywane niejako w funkcji tradycyjnego wyznania wiary, dla niektórych Kościołów mogą nawet stanowić element ich bazy teologicznej – taki był casus Kościołów południowoafrykańskich, gdzie „Wyznanie z Belhar” stało się jednym z czynników kształtujących relacje ekumeniczne i, w dalszej perspektywie, pośrednio do dziś wpływa na kształt krajobrazu kościelnego Republiki Południowej Afryki. Najważniejszą jednak funkcją wszystkich wspomnianych tekstów jest prezentacja stanowiska większości Kościołów wobec społecznych wyzwań współczesności – czy mówimy tu o konieczności wyznania wobec totalitaryzmu, czy o potrzebie wyznania wobec wyzwań i zobowiązań jedności, czy wreszcie o wyznaniu wobec niesprawiedliwości i wykluczenia.

„Wyznanie z Akry” stanowi reakcję na sytuację tzw. globalnego Południa. O ile jednak nauki społeczne dysponują już pewnym aparatem pojęciowym, który może służyć do opisu zjawisk związanych z sytuacją socjoekonomiczną na tym terenie, o tyle teologicznie umotywowana reakcja na te zjawiska jest znacząco bardziej złożona. Istnieją dwie możliwości rozwiązania problemu: adaptacja i reinterpretacja zastanych pojęć lub tworzenie nowych. Autorzy „Wyznania z Akry” poszli tą drugą drogą, wprowadzając do słownika teologicznego znany skądinąd termin „imperium”, który może nadal pozostawać problematyczny dla polskich odbiorców tekstu. Jest bowiem zasadniczo nieprzepracowany w naszym środowisku – nie dorobiliśmy się jego własnej interpretacji. W naszym wewnętrznym dyskursie kościelnym kwestie szeroko rozumianej sprawiedliwości społecznej nie są tematami dominującymi, co jest typowe dla relatywnie wielu Kościołów członkowskich Światowej Wspólnoty Kościołów Reformowanych (ŚWKR). Dodatkową trudnością jest to, że samo pojęcie weszło do słownika teologicznego już trzynaście lat temu i zaczęło żyć własnym życiem, „dorabiając się” nawet osobnego wyjaśnienia (Johannesburg 2009). Niniejszy tekst nie może, oczywiście, zmienić tej sytuacji, wymagałoby to od nas – całej wspólnoty Kościoła – skoncentrowanego wysiłku; jego zadaniem jest jedynie przybliżyć tło i zakres znaczeniowy samego terminu (z zaznaczeniem zmian w tym ostatnim na przestrzeni ostatnich lat), by móc uniknąć poważniejszych problemów interpretacyjnych w kontekście całości „Wyznania z Akry”.

Tekst „Wyznania z Akry” definiuje i opisuje „imperium” następująco:

„11. Uznajemy wielkość i złożoność problemu. Nie szukamy łatwych rozwiązań. Jako poszukujący prawdy i sprawiedliwości, patrząc oczami słabych i cierpiących, widzimy, że obecny (nie)porządek świata zakorzeniony jest w bardzo złożonym i niemoralnym systemie, którego broni imperium. Używając terminu »imperium« mamy na myśli zbieg sił ekonomicznych, kulturowych, politycznych i militarnych, tworzący system dominacji, któremu przewodzą silniejsze kraje, by chronić i obronić swój własny interes.

12. W klasycznej ekonomii liberalnej państwo istnieje, by chronić własność prywatną i umowy na konkurencyjnym rynku. Dzięki walce ruchów robotniczych państwa zaczęły regulować rynki i troszczyć się o socjalny dobrobyt ludzi. Od lat 80. XX w., przez umiędzynarodowienie kapitału, neoliberalizm zaczął dążyć do rozmontowania socjalnych funkcji państwa. W neoliberalizmie celem gospodarki jest pomnożyć zyski i zwrot dla właścicieli środków produkcji oraz kapitału finansowego, wykluczając jednocześnie większość ludzi i traktując naturę jak towar.

13. Tak jak rynki stały się globalne, tak też i instytucje polityczne i prawne, które je chronią. Rząd Stanów Zjednoczonych i jego sojusznicy, wraz z międzynarodowymi organizacjami finansowymi i handlowymi (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, Światowa Organizacja Handlu), używają sojuszy politycznych, ekonomicznych czy wojskowych, by chronić i promować interesy właścicieli kapitału.

14. Widzimy dramatyczną konwergencję kryzysu ekonomicznego z ekonomiczną globalizacją i geopolityką mającą za zaplecze ideologię neoliberalną. To globalny system, który broni interesów potężnych. Dotyka i niewoli nas wszystkich. Ponadto, w kategoriach biblijnych taki system akumulacji dóbr kosztem biednych jest widziany jako niewierność wobec Boga i jako odpowiedzialny za cierpienie, któremu dałoby się zapobiec, a nazywany jest Mammonem. Jezus powiedział nam, że nie możemy służyć Bogu i Mammonowi (por. Łk 16,13)” (tekst „Wyznania z Akry” publikujemy tutaj).

Jak widać, pojęcie „imperium” jest tu rozumiane bardzo odrębnie od tradycyjnego pojęcia prawnego, określającego władzę cywilną i wojskową, a w późniejszym okresie też władzę stricte kościelną w obrębie terytorium konkretnego państwa. Warto zwrócić uwagę na kilka własności imperium: jest ono systemowe, bezosobowe, podmiotowe i bałwochwalcze.

Systemowość imperium wynika z samego procesu jego kształtowania, rozwoju i współczesności. Imperium nie jest prerogatywą, nie jest nawet aktem; jest rzeczywistością powodującą, że układ, w którym silniejsi bronią swoich interesów kosztem słabszych, utrwala się i wciąż nabiera pędu.

Oczywiście, każdy system, czy każda instytucja, dąży do samopodtrzymania – dokładnie tak działa to i w przypadku państwa, i prawa. Niemniej tym, co w kontekście imperium ma szczególny charakter, jest globalność tego systemu i zdolność potęg tego świata do porozumień ponad podziałami dla ochrony tego status quo, które dla nich jest najwygodniejsze, a dla sporej części globu stanowi śmiertelne zagrożenie. W tym sensie imperium nie jest jakimś nowym Hobbesowskim Lewiatanem, systemem, który dążyłby do samoregulacji, by w zamian za ustępstwa ze strony podporządkowanych mu coś im zapewnić (choćby bezpieczeństwo czy dobrobyt). Imperium jest z założenia opresyjne.

Nawet zwolennicy takiego rozumienia imperium nie twierdzą, że nie jest ono w stanie niczego dać. Pytają jednak, jakim kosztem się to odbywa. Koszt jest tu kluczową kwestią, bo to właśnie on powoduje, że imperium nie stanowi po prostu neutralnego społecznie (o ile można sobie taki wyobrazić) systemu polityczno-ekonomicznego, ale raczej rzeczywistość postkolonialnego neoliberalizmu ze wszystkimi jego negatywnymi konsekwencjami i skutkami.

W tym miejscu systemowość imperium zbiega się z jego bezosobowością. System istnieje, jako że ma oparcie w konkretnych instytucjach życia społecznego – Wyznanie wylicza tutaj kilka najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych: „Rząd Stanów Zjednoczonych i jego sojusznicy, wraz z międzynarodowymi organizacjami finansowymi i handlowymi (Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, Światowa Organizacja Handlu)”. Nie jest to już kwestia osób, postaci, przemocy stosowanej bezpośrednio przez osobę wobec osoby, ale raczej zorganizowany system sojuszy pomiędzy rządami i agendami międzynarodowymi. Presja, jaką wywiera imperium, nie ma jednej, czytelnej twarzy. Nie ma personaliów, nie ma adresu ani nawet strony internetowej – istnieje jako sieć powiązań, interesów i wspólnych działań instytucji. Oddziałując na wszystkich, na poziomie społeczeństw i indywidualnym, jest tak zglobalizowana i efemeryczna, że nie ma w zasadzie możliwości sprzeciwić się jej w sposób inny niż systemowy. Jednocześnie jednak bezosobowość opresji powoduje, że traktuje ona też swoje ofiary w sposób skrajnie bezosobowy; imperium opisuje wszystko, z czym wchodzi w kontakt, w kategoriach towaru lub zasobu. Ludzi, ziemię, środowisko naturalne – wszystko to bierze jako materiał do pomnożenia zysków tych, którzy powodują opresję. Bo bezosobowa opresja imperium traktuje czysto przedmiotowo (w kategoriach narzędzi czy wykonawców) również i tych, którzy jej służą.

O ile jednak imperium jest bezosobowe, o tyle jego działania można już opisywać w kategoriach zbliżonych do woli – na etapie „Wyznania z Akry”, było ono jeszcze traktowane jako działający podmiot. System nie jest jedynie statycznym stanem rzeczy, ale dynamiczną wielkością, realizującą własne cele. Opis imperium w Wyznaniu zbliża się do opisu żywej istoty, która nabiera w nim cech co najmniej silnie popędowych, a w pewnym sensie demonicznych. Imperium jest instytucjonalnym, zorientowanym na samopodtrzymanie egoizmem, jest, paradoksalnie, bezosobowo egocentryczne. Inaczej niż prawo, które autoregulację wywodzi ze swojej konstrukcji, imperium nie jest sformalizowane (jeśli nie liczyć sojuszy, o których była mowa, choć można się zastanawiać, czy są one elementem imperium, czy jego wyrazem), a przy tym jest zorientowane wyłącznie samo na siebie i w tej orientacji, przy całej swojej bezosobowości, jest jednocześnie quasi-wolitywne w swoich działaniach.

Te własności imperium powodują, że najłatwiej mówić o nim w swoiście rozumianych kategoriach mitologicznych, co prowadzi nas do ostatniej z podanych jego cech: imperium jest systemowym bałwochwalstwem. „(…) taki system akumulacji dóbr kosztem biednych jest widziany jako niewierność wobec Boga i jako odpowiedzialny za cierpienie, któremu dałoby się zapobiec, a nazywany jest Mammonem. Jezus powiedział nam, że nie możemy służyć Bogu i Mammonowi” – czytamy w „Wyznaniu z Akry”.

Mammon, bożek przywołany przez Chrystusa w przekazie Łukaszowym, jest tu nie tylko symbolem, ale też mitologiczną konkretyzacją bezosobowej opresji imperium i jej motywacji – chciwości. Żądanie posłuszeństwa, wysuwane przez system wobec tych, którzy mu służą i którzy chcą z niego czerpać profity, w oczywisty sposób prowadzi do sprzeczności z Jezusowym stanowiskiem i do rozwiązania tej sprzeczności przez stanięcie wyłącznie po stronie bożka Mammona. Nie ma innej możliwości. Jednocześnie perspektywa uwzględniająca Boże panowanie w świecie, perspektywa zorientowana na działanie Kościoła dla aktualizacji uświęcenia w łasce i wierze (także na płaszczyźnie społecznej) staje się w tej sytuacji jedyną dostępną możliwością sprzeciwu. Bóg albo Mammon. Świadome dążenie do podmiotowości i sprawiedliwości w ogólnoludzkiej wspólnocie albo pułapka bałwochwalczego zaangażowania po stronie opresji, by uzyskać profity dla siebie – ale przede wszystkim, by podtrzymać system. W narracji opartej na „Wyznaniu z Akry” – tertium non datur.

Tę krótką charakterystykę imperium należy jeszcze uzupełnić w oparciu o wyjaśnienie z Johannesburga, gdzie w 2009 r. doszło do międzynarodowego spotkania i konsultacji na temat „Wyznania z Akry”. Przyjęto tam następującą definicję:

„Mówimy o imperium, bo widzimy zbieg sił ekonomicznych, kulturalnych, politycznych i militarnych w naszym dzisiejszym świecie. Jest to stworzone przez rzeczywistość i ducha bezpańskiej[1] dominacji, stworzonej przez człowieka. Wszechogarniającą, globalną rzeczywistość służącą, chroniącą i broniącą interesów potężnych korporacji, narodów, elit i ludzi uprzywilejowanych, wyzyskując stworzenie, władczo wykluczając, niewoląc, a nawet poświęcając człowieczeństwo. Jest to szerzący się duch destruktywnego egoizmu, wręcz chciwości – kult pieniędzy, dóbr i posiadania; ewangelia konsumpcjonizmu, proklamowana przez potężną propagandę, którą traktuje się jak religię, wierzy się jej i za nią się idzie. To kolonizacja sumień, wartości i wrażeń życia ludzkiego przez logikę imperium; ducha, który nie zna współczującej sprawiedliwości, gardzi darami stworzenia i życiem”[2].

Jak widać, powyższa definicja staje się już (po pięciu latach od ogłoszenia „Wyznania z Akry” w 2004 r.) znacznie bardziej funkcjonalna, widać w niej dążenie do skonkretyzowania opisu. Moment bezosobowości zostaje osłabiony przez wprowadzenie do definicji elementów opisu. Całość przesuwa pojęcie imperium w stronę znacznie bardziej techniczną, co ma oczywiście zalety w kontekście opisu, zaciera jednak element symboliczno-mitologiczny – po drodze ginie wyobrażenie, które „Wyznanie z Akry” bardzo mocno stawiało czytelnikowi przed oczami: Mammon zostaje zredukowany, w pewnym sensie, do zbiegu interesów korporacji i ludzi w pozycjach władzy i siły.

Ta tendencja rozwojowa ma dwie strony: patrząc na nią pozytywnie, prowadzi do większej łatwości opisu rzeczywistości społecznej, bo technicyzacja definicji zdecydowanie może temu służyć. Pewną stratą jest jednak sui generis odrzucenie całego tła teologicznego pojęcia, które swoje źródła w obecnym kształcie ma w teologii Karla Bartha, a dokładniej w jego teorii „bezpańskich władz” czy „bezpańskiej przemocy”[3], która zakłada, że te właśnie opresyjne struktury (imperium, Mammon, ideologia) powstają w wyniku zbiegu konieczności samoorganizowania się społeczności ludzkiej z upadkiem człowieka i, w związku z tym, z grzechem. Imperium ma więc wymiar nie tylko socjologiczny czy politologiczny, ale też po prostu antropologiczny w kontekście teologii. I tę konotację warto zachować, bo tłumaczy ona znakomicie, dlaczego imperium jest tak trwałe, choć teoretycznie rozpoznane, co powinno prowadzić do możliwości przezwyciężenia go.

Ten bardzo skrótowy opis pojęcia imperium pomyślany był jako pomoc przy lekturze „Wyznania z Akry”, w pewnym sensie jest też efektem pracy nad przekładem tego dokumentu. Nie zastąpi jednak oczywiście ani systemowego, ani indywidualnego namysłu nad tym, co pojęcie imperium może wnieść do naszego życia, czy to wspólnotowego, czy to prywatnego. Samo pojęcie jest tylko pomocą interpretacyjną; pozostaje zawsze pytanie, czy będzie dla nas pustym terminem, produktem dyskusji toczącej się daleko od nas i trudnej do odniesienia do naszych warunków (dotyczy ona, mimo wszystko, głównie tzw. globalnego Południa, a nie Europy), czy może pobudzi nas do rozważenia: jeśli chodzi o pytanie o udział w imperium – po której stronie stoimy, czy sami nie jesteśmy uczestnikami zbiorowego bałwochwalstwa. A są to pytania szczególnie ważne dla naszego reformowanego nurtu kościelnego.

* * * * *

Michał Koktysz – absolwent teologii ewangelickiej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, p.o. kierownika biura Konsystorza Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP

 

Czytaj też:

 

fot. pixabay

_____________

[1] A nawet może „bezPańskiej”.

[2] P. Bukowski, „Die Weiterentwicklung des Imperiumbegriffs – eine Lesehilfe”, za: http://www.reformiert-info.de/5679-0-56-3.html (dostęp: 17.08.2017 r.).

[3] K. Barth, „Kirchliche Dogmatik” IV, 4, Fragment, § 78, cyt. za: P. Bukowski, „Die Weiterentwicklung...”, dz. cyt.