Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2016, s. 32

Spotlight„Spotlight” w reżyserii Toma McCarthy’ego to film zarówno bardzo dobrze przygotowany od strony scenariusza, jak i świetnie zrealizowany. Nie można też nie docenić jego doniosłości w wymiarze społecznym. Zasłużone Oscary!

O historiach pedofilskich w Kościele słyszymy od lat. W licznych analizach tego zjawiska powtarzają się te same zjawiska: ból, wstyd i trauma ofiar, szantaż, zmowa milczenia w lokalnych społecznościach, naciski na ukręcanie łba sprawom, odwoływanie się do tzw. dobra Kościoła. Jeśli ktoś przyglądał się uważniej tym aferom w Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Niemczech, Holandii, Belgii czy w Polsce, mógł to zauważyć.

Jednocześnie nie jest łatwo opowiedzieć o tym problemie z całą jego złożonością. Sztuka ta udała się twórcom „Spotlight” – tegorocznego laureata Oscarów za najlepszy film i scenariusz oryginalny. To prawdziwa historia pracy dziennikarzy gazety „The Boston Globe”. Należą oni do działu Spotlight, prowadzącego śledztwa dziennikarskie, i rozpracowują aferę pedofilską w bostońskim Kościele rzymskokatolickim. Spotykają się ze wszystkimi problemami charakterystycznymi dla tego rodzaju afer: traumą ofiar, naciskami instytucji, tuszowaniem spraw etc.

Film ma wiele zalet. Jest zrobiony kameralnie, bez zbędnych fajerwerków. Dzięki temu skupia uwagę widza na głównych problemach: pedofilii i rzetelnego dziennikarstwa. To prawdziwa historia, która została bardzo wiernie zrekonstruowana. Mike Rezendes – jeden z reporterów Spotlight, którzy pracowali nad tą sprawą – nazwał film „niesamowicie autentycznym”. Ponad dwugodzinny film ogląda się od początku do końca z dużym zainteresowaniem.

Jednak największą wartością dzieła McCarthy’ego jest to, że pokazuje nie tylko historię konkretnych ludzi w konkretnym miejscu, ale także mechanizmy społeczne, które działają w tej historii. Mechanizmy, w których uczestniczą również Kościoły. W obronę podejrzanych autorytetów, reputacji instytucji czy ustalonego systemu powiązań i zależności społecznych angażują się zarówno duchowni, jak i świeccy. Film ukazuje, jak trudno ludziom zdystansować się od tych powiązań i zależności. Kierownik działu Spotlight Walter Robinson sam chodził do katolickiej szkoły średniej. W trakcie śledztwa odkrywa, że i tam miały miejsce przypadki pedofilii wśród księży. Gdy spotyka się w tej sprawie z dyrektorem szkoły i jego doradcami, starają się oni przede wszystkim wyciszyć sprawę. Wywierają na niego presję mówiąc, że „wiedzą, iż los szkoły obchodzi go tak samo jak ich”. Dodają, że chcą z dziennikarzami „ustalić wspólną wersję”.

Historia ukazana w „Spotlight” to przestroga. Pokazuje bowiem nie tylko oczywiste zło pedofilii, ale również to, jak trudno o tym problemie mówić, jak można zlekceważyć wołanie ofiar o pomoc. Nierzadko sprawcy pedofilii czy – szerzej – molestowania seksualnego to ludzie autentycznie zasłużeni na różnych polach życia społecznego. To może być charyzmatyczny proboszcz, znakomity organizator życia parafialnego, dobry duszpasterz i kaznodzieja, osobowość w lokalnej społeczności, nauczyciel akademicki, poczytny autor. Jednak w przypadku podejrzeń o molestowanie seksualne te rzeczy nie mogą mieć znaczenia. Bo krzywda ofiar i potencjalne niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą taki duchowny, są ponad to wszystko. O tym powinny pamiętać lokalne społeczności, parafianie, wymiar sprawiedliwości, a przede wszystkim władze kościelne. I to nie tylko Kościoła rzymskokatolickiego, ale również innych. W Kościołach ewangelickich przez brak celibatu i większą demokrację wewnętrzną ryzyko molestowania seksualnego przez duchownych jest być może trochę mniejsze. Tym niemniej i tu pewne mechanizmy – moralny autorytet instytucji, dbanie o jej dobry wizerunek, system zależności, jakiś rodzaj hierarchii i władzy – mogą sprzyjać niebezpiecznym zachowaniom duchownych i ich ukrywaniu.

W jednej z końcowych scen „Spotlight” dziennikarze rozmawiają ze sobą na temat tego, że niektórzy ludzie w mieście wiedzieli o pedofilii wśród księży, a jednak nic nie zrobili. Wtedy Walter Robinson ripostuje: – A co my zrobiliśmy? I przypomina, że redakcja miała już wcześniej sygnały na temat księży pedofilów, a jednak albo je zignorowała, albo nie zbadała sprawy należycie, nie pogłębiła tematu. „A co my zrobiliśmy?” – to pytanie wbija się w głowę. Bo dotyczy każdego, kto spotyka się z ludzką krzywdą. Czy jesteśmy wystarczająco wrażliwi i otwarci, by ją dostrzec?

 

„Spotlight”, reż. Tom McCarthy, USA 2015, 128 minut

* * * * *

Michał Karski – dziennikarz, redaktor JEDNOTY i serwisu internetowego Polskiej Rady Ekumenicznej

 

Plakat: Open Road Films