Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2016, ss. 15–18

(fot. Ewa Jozwiak)W trakcie jesiennego Ogólnego Zgromadzenia Zboru Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie w 2015 r. poproszono mnie o próbę odpowiedzi na pytania: Jak przedstawia się sprawa liczebności naszej parafii? Spada czy wzrasta? Jakie są tego powody? Dlaczego brak jest młodzieży? Czy można proces odpływu, jeśli taki istnieje, powstrzymać? W jaki sposób na nowo zainteresować tych dawno nieaktywnych członków? W jaki sposób pozyskać nowych członków? Co potem z nimi się dzieje?

Myślę, że próbując odpowiedzieć na te pytania, trzeba skupić się na procesie kształcenia i kształtowania dzieci i młodzieży w parafii, jak również procesie przyjmowania do niej osób dorosłych. Można więc podzielić problem na trzy punkty: a) edukacja dzieci w Szkole Niedzielnej, b) kształcenie przedkonfirmacyjne i pokonfirmacyjne i c) przygotowywanie osób dorosłych do konwersji i dalsze ich losy.

W moim rozważaniu skupię się na dwóch ostatnich punktach, bo jeśli chodzi o punkt a), to muszę przyznać, że nie mam dostatecznie dużo konkretnych i konstruktywnych przemyśleń dotyczących tego etapu rozwoju naszych przyszłych parafian.

W drodze do konfirmacji

Nauczanie konfirmacyjne biegiem stuleci połączyło w sobie wiele różnych motywów i priorytetów: znajomość Biblii i ćwiczenie w wierze, ślubowanie i pokuta, przygotowanie do pierwszej Wieczerzy Pańskiej, osobiste wyznanie wiary. W każdej parafii jedne elementy są traktowane z większą uwagą i zaangażowaniem niż inne. Tak jak parafie i duchowni różnią się od siebie, tak i grupy konfirmacyjne są w każdym zborze inne – mamy tyle modeli nauki konfirmacyjnej, ile jest parafii.

W minionych latach konfirmacja stała się również aktem wyznania – posyłanie dzieci na lekcje konfirmacji było aktem odwagi czy oporu i sam akt konfirmacji tym samym nabierał innego wymiaru. Nie posiadamy ustalonego porządku konfirmacyjnego, przepisu czy okólnika. Duchowni często nie wiedzą w jaki sposób przebiega akt konfirmacji w innych zborach. Czy w ogóle wiemy, jak wygląda kształcenie konfirmacyjne w innych parafiach? A w naszej?

W Kościele ewangelicko-reformowanym od dawna mamy problem: nie jesteśmy w stanie wyjechać z głębokich kolein, trzymamy się tradycyjnych sposobów, chociaż czasy się zmieniają. I dziwimy się, że to, co za naszego dzieciństwa funkcjonowało bezbłędnie, dzisiaj już nie działa.

W naszym Kościele jest już tylko kilka parafii, w których konfirmacja odbywa się według od dawna ustalonego trybu, czyli co dwa lata. Grupy konfirmantów są coraz mniejsze, czasami dwie lub trzy osoby. Istnieją parafie, w których konfirmacji już nie było od dawna.

Nauczanie przygotowujące do konfirmacji odbywa się przez rok lub dwa. Młodzi spotykają się najczęściej raz w tygodniu, czasami jeżdżą na wspólne weekendy, mogą zbierać się co dwa tygodnie, co miesiąc. Z długością nauczania związany jest zakres nauczania. Czego nauczać? Tradycyjny model wygląda tak: znajomość Biblii, wykład Apostolskiego Wyznania Wiary, Dekalog, Modlitwa Pańska, Katechizm Heidelberski, elementy historii Kościoła i parafii. To jest jedynie pensum, które trzeba osiągnąć w okresie kształcenia. Pastor musi więc wciąż myśleć, co jeszcze dodać lub ująć, by jak najważniejsze elementy znalazły się w programie nauczania. Obecnie istnieje tendencja, by uczyć młodych dyskutowania na tematy codzienne w powiązaniu z zasadami wiary i Kościoła.

Naukę przedkonfirmacyjną prowadzi duchowny – w naszym Kościele jest to zasada, od której się nie odchodzi. Nawet jeśli parafia nie ma własnego duchownego i obsługiwana jest przez niego raz na miesiąc czy kwartał, a codziennością parafii zajmują się świeccy członkowie Kolegium Kościelnego, to i tak naukę przedkonfirmacyjną musi prowadzić duchowny. Myślę, że jest to błąd. Moim zdaniem do prowadzenia nauki przedkonfirmacyjnej powinni zostać w jakiś sposób włączeni świeccy – osoby różnych generacji, które dzieciom opowiedziałyby o swej wierze i życiu, osoby, które działają w parafii (członek Kolegium Kościelnego). Raz na jakiś czas taką lekcję mógłby poprowadzić ktoś inny – to tylko podniesie wartość nauczania. Dla młodych, którzy nie chodzą często do kościoła, to jedyna możliwość poznania swych starszych braci i sióstr. Poza tym, duchowny głoszący dobre kazania i mający dobry kontakt z ludźmi nie musi być równie dobrym katechetą.

Jakie są oczekiwania względem pastora jako nauczyciela przedkonfirmacyjnego? Dość wysokie, powodujące często poczucie winy u tego ostatniego z powodu nie sprostania tym wyzwaniom: nauczy dzieci czytać Biblię, nauczy ich czegoś na pamięć, spowoduje, że zaczną wierzyć, pokochają parafię i Kościół, zaczną się dobrze zachowywać, otrzymają moralne i duchowe podstawy na całe życie.

Według tych oczekiwań każdy z duchownych tworzy swój system kształcenia, poprzez dobór materiałów, podręczników.

Konfirmant, jego rodzina i motywacje

Problemem jest również zróżnicowany wiek konfirmantów. Na naukę przychodzą dzieci 12-letnie, które konfirmowane są jako 13- lub 14-latkowie. W miastach zdarza się, że i starsze.

Warto nad tym problemem się chwilę zatrzymać. Dobrą stroną wczesnego wieku (ok. 12 lat) jest to, że rodzice są jeszcze w stanie coś młodym ludziom nakazać. Niektóre dzieci więc chodzą na naukę, bo wymagają tego rodzice, traktują te zajęcia jako jedne z wielu, które trzeba jakoś „przeżyć”. Powstaje wtedy pytanie, czy nie przesunąć bariery wiekowej trochę wyżej, gdy dzieci będą bardziej świadome. Lecz to z kolei niesie ze sobą ryzyko, że...

 

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

 

* * * * *

ks. Michał Jabłoński – proboszcz parafii ewangelicko-reformowanej w Warszawie

 

fot. Ewa Jóźwiak