Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2009

MYŚLANE RANKIEM

Cóż jest prawdą? – od niechcenia rzucił Piłat, usłyszawszy, że Jezus przyszedł na świat, by dać świadectwo prawdzie (J. 18:37-38). Cóż jest prawdą? – pytali od wieków chrześcijanie, szukając dróg prowadzących do Boga i kształtując swoje życie w oparciu o Jego słowo. Dla wielu z nich, w przeciwieństwie do Piłata, prawda była sprawą życia i śmierci. Ale na jego pytanie nie potrafili dać zgodnej i jednolitej odpowiedzi. Inaczej odpowiadali na nie katolicy, inaczej prawosławni, inaczej protestanci. Wśród tych ostatnich też były i są różnice. Jedni zachłystywali się prawdą, pobudzając w sobie gwałtowne emocje, inni szli drogą modlitwy i namysłu, szukając prawdy w głębi swojej wiary. Ewangelicy reformowani na ogół zachowywali daleko posuniętą ostrożność w formułowaniu odpowiedzi na pytanie Piłata. Byli głęboko przekonani, że prawdą jest Chrystus, lecz woleli jej do końca nie roztrząsać. Nie chcieli zbyt daleko zapędzać się we własnych myślach i spekulacjach; dobrze wiedzieli, że Stwórcy dorównać nie mogą. Jak wierzyli, że tylko Bogu chwała, tak wierzyli, że tylko w Bogu prawda.
     W XX stuleciu pytanie o prawdę niezmordowanie stawiał Karl Barth. Jego odpowiedź, choć oryginalna i swoista, była dojrzałym owocem wielowiekowej tradycji Kościoła ewangelicko-reformowanego, który ponad wszystko stawiał Boga i Jego łaskę. Trudno się zatem dziwić, że w przekonaniu Bartha nikt nie posiada prawdy, ponieważ nikt nie jest w stanie zatrzymać jej w swoim skarbcu. Prawda to nie system twierdzeń, lecz wydarzenie; prawda jest zawsze żywa, nie zastyga w posąg, nie zatrzymuje się w naszych umysłach i w naszej wyobraźni, lecz wiecznie przychodzi i odchodzi. Prawda chrześcijańskiej wiary płynie z objawienia, ale powiedzieć „istnieje objawienie” to w przekonaniu Bartha absurd równy stwierdzeniu „istnieje wiara”. Jedno i drugie bowiem nie jest nam dane raz na zawsze, lecz ciągle dzieje się od początku.
    Objawienie – uczył Barth – pozostaje zawsze objawieniem; nigdy nie przemienia się w „stan objawiony”, który człowiek mógłby dowolnie kształtować i mieć do swojej dyspozycji. Dlatego ani objawienia, ani wiary nie możemy zamknąć w naszych Kościołach i roztoczyć nad nimi władzy. Są darem Boga, wyrazem Jego swobodnej łaski. Tylko dzięki temu darowi, ciągle otrzymywanemu od nowa, jesteśmy w stanie widzieć, rozumieć i wiedzieć.
    Zapisane w Biblii Słowo Boże nie jest prawdą Boga – twierdził Barth. Jeśli Bóg poprzez swoje działanie nie uczyni go własnym Słowem, pozostanie ono tylko słowem człowieka. Podobnie prawda, która mieszka w Słowie i z Niego wypływa. Choć utrwalona w Piśmie i głoszona przez Kościół, prawdą musi stawać się ciągle od nowa. Inaczej nigdy nie dotknie prawdziwej rzeczywistości i nigdy nie sprawdzi się w życiu człowieka. Jak objawienie i jak wiara, prawda jest aktem Boga, który dokonuje się w Jego wolności, za sprawą Jego łaski. Nie możemy nią zarządzać ani nad nią panować. Słowa prawdy są tylko wtedy prawdziwe, kiedy poprzez nie mówi Bóg.
    Kościół jest prawdziwym Kościołem Chrystusowym wtedy i tylko wtedy, gdy zmartwychwstały Chrystus jest w nim obecny mocą Ducha Świętego. Tyle że Jego obecność nie jest obwarowana ani boską, ani ludzką gwarancją. Nie jest więc Kościół instytucją, lecz bezustannie odnawianym wydarzeniem. Jego prawda zależy przede wszystkim od łaski Boga, która – pisał Barth – jest „podstawą i ukrytym istnieniem chrześcijańskiej społeczności”. Prawda Kościoła zatem, jak prawda głoszonego przezeń objawienia, jest żywa i życiodajna, gdy ciągle na nowo powstaje z daru Boga. Bo człowiek nie jest w stanie Boga pochwycić; nie potrafi Jego prawdy uczynić przedmiotem niezależnego oglądu i administrować nią wedle własnego uznania. Gdyby to było możliwe, Bóg nie byłby Bogiem, a łaska łaską.
    Ponieważ człowiek jest istotą niedoskonałą i grzeszną, żadna religia, z chrześcijaństwem na czele, nie może być jako taka religią prawdziwą. Owszem, chrześcijaństwo staje się prawdziwe, lecz tylko wtedy, gdy ludzkie serce otwarte jest na Chrystusa, a wiara na objawienie. Lecz to otwarcie możliwe jest tylko dzięki łasce, toteż prawdziwa religia – uczył Barth – jest jedynie owocem jej twórczego działania. Między chrześcijaństwem a żywą Ewangelią nie ma znaku równości.

Krzysztof Dorosz

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl