Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 5-6 / 2008

MYŚLANE RANKIEM
Pamięci Wandy Mlickiej

     Stworzył Bóg człowieka na swój obraz i podobieństwo – czytamy w Piśmie Świętym. Ale co to znaczy? Biblia nie rozwija tematu i nie wdaje się w tłumaczenie tej dobrze znanej nauki. Wprawdzie Psalm 8 opowiada, że uczynił Bóg człowieka „niewiele mniejszym od niebieskich mocy”, ukoronował „chwałą i blaskiem” i ustanowił władcą dzieł Bożych, lecz wszystko to objawia tylko naszą wielką rangę we wszechświecie, nasze duchowe szlachectwo. Nic natomiast nie mówi o danych nam uprawnieniach i stawianych nam zadaniach. Dlatego nie było zgody ani pośród Żydów, ani chrześcijan, ani tym bardziej pośród teologów reformowanych, do czego to szlachectwo zobowiązuje. Niektórzy myśliciele widzieli obraz i podobieństwo Boga w niezwykłych władzach człowieka: w jego twórczej sile, rozumie lub zdolności kochania. Inni, do których należał Kalwin, zwracali większą uwagę na relację człowieka z Bogiem. Co z tego wynika? Na czym, według Kalwina, polega obraz Boga w naszym wnętrzu?
      Otóż wcale nie na tym, że zostaliśmy obdarzeni rozumem czy wolą, lecz na użytku, jaki z nich czynimy. U zarania dziejów, czyli przed upadkiem, te i podobne im władze duszy człowiek całkowicie i niepodzielnie kierował ku poznaniu Boga i ku posłuszeństwu Jemu. Ludzkie serce zwrócone było ku Stwórcy, a Jego odbicie lśniło w nas czystym blaskiem. Zostaliśmy powołani przez Boga, by służyć Mu w wolności i w niej wybierać dobro. Na tym właśnie polegał Jego obraz w naszej duszy. Lecz kiedy odrzuciliśmy nasze powołanie, ów obraz uległ częściowemu zniszczeniu. Tak dzieje się do dzisiaj. Kiedy rezygnujemy z wolności i dobra, kiedy wyrzekamy się Boga, niszczymy w sobie Jego obraz i podobieństwo.
     Kiedy grzeszymy – a któż z nas jest bez grzechu? – odwracamy się od Boga, żyjemy z dala od Niego, zdani na samych siebie. Nie znamy więc Jego obrazu ukrytego w naszej duszy i nie możemy naprawdę Go poznać. Choć w hierarchii wszechświata stoimy tak wysoko, że sam Stwórca do nas się zwraca, by powierzyć nam Swoje objawienie, niewiele zrazu z tego wynika. Dopiero gdy to objawienie urzeczywistnimy w sobie, gdy poznając Boga, poznamy siebie i ujrzymy obraz i podobieństwo we własnym wnętrzu, będziemy w stanie należycie Mu służyć i oddawać chwałę. A najlepiej poznamy Boga i człowieka przez Chrystusa, ponieważ w Nim najwyraźniej widać bogoczłowieczeństwo.
     Tak oto Kalwin, a za nim wielu teologów reformowanych, mniejszą uwagę skupiało na stworzeniu człowieka i przyrodzonych mu władzach duszy, większą zaś na jego przeznaczeniu. Tym tropem podąża współczesny amerykański teolog Robert Pyne. Rozmyślając nad sytuacją swego syna z zespołem Downa i położeniem osób niepełnosprawnych, dochodzi do przekonania, że chcąc rozpoznać obraz i podobieństwo Boga w człowieku, powinniśmy przejść od tego, czym jako ludzie jesteśmy, do tego, czym w planie Bożym być mamy. Bo czyż osoby niepełnosprawne noszą w sobie ułomny czy pomniejszony obraz Boga? Nic podobnego. W nich ów obraz nie polega na tej czy innej przyrodzonej zdolności człowieka, lecz na jego świętości, która jest odblaskiem świętości samego Boga. Bóg powołał nas do świętości, do tego, byśmy byli zwierciadłem Jego chwały i znajdowali radość we wszystkim, co On stworzył i kocha. Celem naszego stworzenia i zadaniem każdego dnia życia jest oddawanie chwały Bogu całym naszym istnieniem. Ale jak?

Krzysztof Dorosz

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl