Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2008

Twoja sprawiedliwość jest wieczną sprawiedliwością, a twoje Prawo jest wierne.
Ps. 119:142

     Nic tak nie boli, jak osobiste lub zbiorowe doświadczanie niesprawiedliwości. To przecież w imię sprawiedliwości były dokonywane wszelkie rewolucje i powstania. Słowem „sprawiedliwość” szafowali i szafują wszelkiej maści politycy i demagodzy. I mimo, iż wielokrotnie próbowano na przestrzeni dziejów wprowadzić sprawiedliwość społeczną – jak jej nie było, tak i nie ma. Zaś kapitalizm, w całej swej bezwzględności, nawet nie próbuje posługiwać tym słowem, gdyż właśnie utajona niesprawiedliwość jest jego zasadniczą siłą.
     Tymczasem Stare Przymierze, tzw. Stary Testament, a w nim zwłaszcza Psalmy, wiele uwagi poświęcają pojęciu sprawiedliwość. Widzą w nim przede wszystkim jeden z głównych atrybutów Boga i Jego boskości. Żydowscy autorzy tekstu Starego Testamentu jak zwykle sprowadzają abstrakcyjne, bardzo ogólne pojęcia, do wymiarów ludzkiego konkretu. Nie jest też inaczej i w tym przypadku. Bóg okazuje się sprawiedliwy dlatego, iż dał swemu ludowi, a poprzez niego nam, na Synaju swoje Prawo – Dekalog, dziesięć „słów”. Tworzy ono strukturę sprawiedliwości poprzez sprawiedliwe działanie. A ponieważ Bóg jest bytem wiecznym, wieczna też musi być Boża sprawiedliwość. Dane przez Niego na górze Horeb Prawo, zwane po hebrajsku Torą, było kluczowym aktem Jego sprawiedliwości. Tak długo, jak będzie ono rzetelnie przestrzegane, tak długo będzie wśród ludzi trwać Jego Sprawiedliwość.
     Dekalog to Magna Carta Bożej sprawiedliwości, która, jak to wyraża Psalm 97:2, jest podstawą tronu Jego. I chociaż cały Stary Testament mocno podkreśla transcendentność Bożej istoty, to jednak ukazuje nam swe przesłanie jako ciągły dialog Boga z człowiekiem. W narracji biblijnej Bóg i człowiek bezustannie się ze sobą spierają, dyskutują, ku sobie dążą. A Bóg dzięki swej sprawiedliwości dzieli się nią z człowiekiem, zwłaszcza z człowiekiem wiary. Gdybyśmy odrzucili istnienie Bożej sprawiedliwości, musielibyśmy przyjąć w konsekwencji stanowisko, iż Bóg kieruje się samowolą. A to oznaczałoby pozbawienie Boga należnej mu czci. Gdy człowiek grzeszy, wtedy odrzuca Boże przesłanie z Synaju, i depcze tym samym Bożą sprawiedliwość w sobie. Zastępuje Jego święte Prawo swoim, kapryśnym prawem, które przybiera trywialną postać chciwości, kultu złota i zysku za wszelką ceną, pogardę dla ludzi i pychy.
     Jeśli wokół nas dostrzegamy tyle jawnej niesprawiedliwości, to dzieje się tak, ponieważ większość ludzi całkowicie odrzuciło Boga i respekt dla Jego Prawa. Ignorowanie Boga prowadzi bowiem szybko do ignorancji Jego prawa. Taka postawa większości ludzi wiąże się po części z fragmentarycznym i wycinkowym oglądem świata. Tylko Bóg jest jedynym Bytem, który posiada ogląd całkowity, co do przeszłości i przyszłości. A zapewne pełna realizacja Bożej sprawiedliwości znajdzie swoje urzeczywistnienie dopiero w czasach eschatologicznych. W takiej też perspektywie nastąpi zapewne wyjaśnienie każdego indywidualnego przypadku niesprawiedliwości w odniesieniu do jednostki, które jest tak powszechne i tak boleśnie dostrzegane, a przy pomocy ludzkich miar często w ogóle niezrozumiałe. Tym nie mniej, nie wolno nam przyzwalać moralnie na niesprawiedliwość. A zwłaszcza w obszarze dostępnym naszej woli, naszemu oddziaływaniu i możliwościom.

Paweł Kuciński

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl