Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2008

Kontynuujemy cykl artykułów omawiających działalność Warszawskiego Kręgu Dyskusyjnego zorganizowanego przy stołecznej parafii ewangelicko-reformowanej. W poprzednim numerze przedstawione zostały początki działalności Kręgu oraz – na przykładzie opisu jednego z zeszłorocznych spotkań – współczesne formy jego pracy. Dziś kolejne wspomnienia ze spotkań sprzed kilkunastu lat i z ubiegłego roku. Redakcja uzgodniła z autorami cyklu, że nie będzie ingerowała w treść ich artykułów nawet wtedy, gdy się z nimi nie zgadza, natomiast chętnie wydrukuje głosy naszych czytelników, zarówno popierających czy rozwijających koncepcje Kręgu, jak i krytyczne. Czekamy!

Redakcja

Jarosław Świderski

Warszawski Krąg Dyskusyjny w latach 1994-1995 „Drugie rosyjskie pytanie”

1. Jeszcze parę słów o początkach Kręgu i autorze pierwszych pytań

Warszawski Krąg Dyskusyjny, jak o tym pisaliśmy w poprzednim numerze „Jednoty”, był parafialnym przedłużeniem Synodalnej Komisji Problemowej. Początkowo zajmował się tematami, które miały być przedmiotem obrad Synodu, m.in. problematyką konwersji i możliwościami zbliżenia pomiędzy Kościołem ewangelicko-reformowanym a innymi Kościołami protestanckimi. Z czasem, głównie pod wpływem różnych dyskusji, nazwijmy je ideologicznymi, celem jego działania stało się szukanie sposobu wyrażania podstawowych pojęć religijnych językiem używanym na co dzień przez współczesnego człowieka. Bezpośrednim impulsem stało się pytanie przysłane do przyjaciół z młodych lat przez rosyjskiego fizyka, który w czasie odbywania w Polsce stażu naukowego zetknął się tu po raz pierwszy z podstawami chrześcijaństwa. Chciał po latach kontynuować prowadzone kiedyś dyskusje, bez obawy naruszenia uczuć (i zasad) osób duchownych, nadających ton życiu religijnemu w społeczności, w której obecnie kontynuował swoje chrześcijaństwo. Po przeszło rocznej wymianie korespondencji związanej z pierwszym, zadanym nam przez niego pytaniem (o potrzebę Ofiary Jezusa) i po sformułowaniu odpowiedzi, która w miarę zadowalała obie korespondujące strony, przyszło pytanie następne, które przypominamy w jego autentycznym (zniekształconym przez słabą znajomość naszego języka) brzmieniu: Po co Pan Bóg miał w ogóle drzewo poznania dobra i zła? Jak On, będąc miłościwym, nie może zapomnieć w ciągu kilka set tysięcy lat grzecha pierworodnego pierwszych ludzi i przy czym tu noworodzone niemowlątka?.

Jarosław Świderski

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl