Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 5-6 / 2007

Prowincja Darfur, o powierzchni równej Francji, licząca przed wybuchem walk ok. sześć milionów ludności, leży na wyżynie w zachodnim i północno-zachodnim Sudanie. Dzieli się na trzy stany – Północny, Południowy i Zachodni. Darfur zamieszkują muzułmańskie plemiona arabskie (podstawowym źródłem ich utrzymania są stada wielbłądów, bydła i owiec), arabo-afrykańskie (trudniące się uprawą roli) – Beni Helba, Taa-isha, Rezeigat, Habbaniya, Missereya, Beni Fadl, Zaiyadiya – oraz afrykańskie – Fur (słowo Darfur pochodzi z arabskiegoi oznacza ziemię ludzi Fur), Zagawa, Masalit, Dajo, Tunjur, Berti, Meidob, Birgio, Bideyat. Berti, Bargu, Bergid, Tama oraz Tunjur. Darfur to kraina pustynna i półpustynna, a grupy te od wieków walczyły ze sobą o ziemie i dostęp do wody. Od VII w Arabowie rozpoczęli ekspansję w Afryce Północnej – panowali nad olbrzymimi terenami od Maroka na zachodzie po Sudan na południu. Napływający kupcy handlowali ludźmi i sprzedawali ich jako niewolników na Bliski Wschód, potem też do Ameryki. Północny Sudan stał się światem arabskim. Zainteresowanie Europejczyków Afryką wzmogło się w XIX w. – wtedy do Darfuru dotarł jako pierwszy William George Browne. Darfur przez długi czas cieszył się niezależnością – jako sułtanat, ze stolicą w El-Fasher. Znajdował się on w newralgicznym punkcie między muzułmańskimi państwami Sudanu Zachodniego a Morzem Czerwonym, co sprzyjało rozwojowi handlu. Przez Darfur prowadził szlak pielgrzymkowy do Mekki. Okres świetności to panowanie Abd al-Rahmana al-Rashida (1787-1801), z którym w sprawie dostarczenia posiłków zbrojnych korespondował Napoleon Bonaparte. Egipski atak w 1874 doprowadził do upadku niezależności Darfuru. Przez ponad 100 lat prowadzono tam wojny, głównie o ziemię i o dostęp do źródeł wody pitnej. Po 1917 Darfur został wcielony do brytyjsko-egipskiego kondominium Sudanu. Po II wojnie światowej Brytyjczycy stopniowo ograniczali swoje wpływy w Sudanie. W 1956 Sudan ogłosił niepodległość.

Geneza konfliktu

Sudan, podobnie jak większość krajów postkolonialnych, jest częściowo ofiarą imperialnej kartografii, bezmyślnego wytyczenia granic państw. W ten sposób Arabów z północy i Afrykańczyków wrzucono do jednego worka. Demonem Sudanu jest jego rasowa dwoistość. Zarabizowana północ od początku trzyma władzę polityczną i wojskową – z krótkimi przerwami, kiedy w rządzie byli reprezentanci Afrykańczyków. Protestując przeciwko politycznemu wykluczeniu, represjom i ekonomicznej degradacji, Afrykańczycy z południa zbrojnie wystąpili przeciw rządowi. Taka sama dyskryminacyjna polityka Chartumu doprowadziła do pogromów w Darfurze. Na południu władze zgodziły się po 22 latach wojny domowej na rząd jedności narodowej (południe za pięć lat w referendum zdecyduje, czy chce zostać w granicach Sudanu, czy się odłączyć). Wojna w Darfurze przebiega według podobnego schematu – rząd walczył z własnymi obywatelami. Prezydent (i premier zarazem) Omar al-Baszir oraz jego rząd islamskich fundamentalistów ogłosił dżihad przeciwko Afrykańczykom. Ludobójcza polityka Chartumu ma jeden cel – Arabowie zabijają Afrykańczyków-muzułmanów, bo chcą zagrabić ich ziemię.

Podobnie jak na południu, wieloletnie zaniedbania, konflikty etniczne, dyskryminacyjna polityka rządu, marginalizacja, złożyły się na wybuch rebelii w Darfurze. W 2003 r. rebelianci, Ruch Sprawiedliwości i Równości oraz Ruch Wyzwolenia Sudanu, chwycili za broń. Zaatakowali siedziby lokalnych władz, oskarżając je o niesprawiedliwe traktowanie afrykańskiej mniejszości. Rząd użył przeciw ludności Darfuru morderczego arsenału, takiego jak zatruwanie źródeł wody, bombardowanie ludzkich skupisk, wyrzynanie w pień ludności cywilnej, palenie całych wiosek. To bez wątpienia są czystki etniczne. Rząd w Chartumie chce doprowadzić do etnicznego ujednolicenia żyjących tam ludzi. Dlatego, oprócz działań militarnych, masowo stosowane są przesiedlenia i wypędzenia.

Dżandżawidzi – diabły na koniach

Powstanie krwawych milicji wiąże się m.in. z zakończeniem sporu granicznego Czadu z Libią. Watażkowie z plemienia nomadów Abbala, przychylni Muammarowi Kadafiemu, musieli uciekać z Czadu chroniąc się w Darfurze, po części zamieszkiwanym przez członków tej samej społeczności. W latach 90. dżandżawidzi kontrolowali region za zgodą sudańskich władz. Po wybuchu rebelii Chartum postanowił ją stłumić przy użyciu dżandżawidów, dlatego ich szkoli, finansuje i zbroi. Prezydent al-Bashir najął „diabły na koniach” do krwawej rozprawy z afrykańską ludnością. Ataki na wsie są planowane i koordynowane przez oficerów armii sudańskiej, dżandżawidzi mają regularne wsparcie rządowego lotnictwa. Istnieją niepodważalne dowody, że zbrodnie popełniane w Darfurze są bezpośrednim skutkiem współpracy milicji z rządem. Dokumenty zebrali wysłannicy ONZ, prokuratorzy Międzynarodowego Trybunału Karnego, międzynarodowe organizacje pozarządowe, jak Amnesty International i Human Rights Watch. Dżandżawidżi nie tylko mordują i gwałcą. Postawiono im jeszcze jeden cel – by ci, którym udało się uciec, nigdy nie wrócili do swoich domów. Dlatego zostawiają za sobą spaloną ziemię – burzą domy, niszczą drogi i linie kolejowe.

Julia Lewandowska

Darfur - czarny holokaust - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl