Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2007

Zdałem ostatni egzamin na studiach. Było to dla mnie istotne doświadczenie, wieńczące wysiłki włożone w całą edukację. Przygotowania były wyczerpujące. Wiązały się z opanowaniem dużej ilości materiału i muszę przyznać, że nie przyswoiłem go w całości. Miałem nadzieję, że łaskawy Bóg pozwoli mi zdać ten ostatni egzamin bez poprawki. Do stawienia mu czoła motywowała mnie wiara. Jedynie ona mi pozostała.

Czym zatem jest wiara? Takie pytanie zadawałem sobie często po rozmowach z psychologami, teologami i ludźmi świeckimi. Każdy inaczej opisywał to pojęcie, ale za każdym razem związane było z tym samym.

Ja również chciałbym przedstawić swój pogląd na temat wiary. Wiąże się z nią ściśle Bóg i Jego miłosierdzie jako podmiot i kierunek wiary. On jest dawcą wszelkiego dobra, jakiego doświadczamy w życiu. Z ogromu wiary nie zdajemy sobie często sprawy. Pozwala ona ujrzeć to, co niedostrzegalne, by potem dziękować Bogu i chwalić Go. Objawia się na co dzień, gdy problemy życia testują naszą ufność, gdy zależy nam na czymś, tak jak mnie na zaliczeniu ostatniego egzaminu. Ślemy wtedy do Boga gorące prośby. Nasze modły przechodzą nieraz w płacz, gdy w niepewności błagamy Go o litość. Wypowiadamy wiele słów. Stajemy się niemal nadzy przed wszechwiedzącym, chcąc powierzyć Mu wszystko, co możliwe. Prosimy tylko o to, by nasze życzenie się spełniło.

Chciałbym zastanowić się nad dwiema sprawami, nim dojdę do istoty wiary, mianowicie nad formą i treścią modlitwy. Wiara nie wywodzi się z uczynków, lecz z myśli. Realizuje się zatem przez rozmowę i dialog.

Forma (czyli: jak?)

Zastanówmy się, w jaki sposób modlimy się do Boga. Jezus w Biblii daje nam wiele wskazówek, które warto sobie przypomnieć. Nie będę ich analizował, lecz skupię się na własnej ich interpretacji. Nie chciałbym również przesądzać o pozycji, w jakiej należy się modlić, gdyż zależy ona od modlącego.

Psycholodzy powiadają, iż lepiej jest dwa razy pochwalić niż raz zganić. Warto zatem rozpocząć modlitwę od dziękczynienia, dziękując Bogu za to wszystko, co dostrzegliśmy, za zwykły dzień, za promień słońca, za deszczowe chmury, za miłość bliźnich i stłuczoną szklankę. Nie jest istotne, czy zdarzenie miało wartość pozytywną czy negatywną. Nie umiemy tego do końca ocenić, a nasza ocena bywa egoistyczną, subiektywną, stronniczą reakcją. Sens stłuczenia szklanki może pozostać dla nas nieznany. Nie umiemy odgadnąć Bożego zamysłu, w którym być może chodzi o to, aby, z powodu np. stłuczenia szklanki, doszło do spotkania ze znajomym. Każdy z nas zna wiele takich przykładów, choć nie dostrzega w nich Bożego daru. Mimo wszystko dar pozostaje darem. Warto, przyznając się do niewiedzy, przyjmować postawę ciekawości, co przyniesie nam jutro. Nie należy oceniać pochopnie następujących po sobie zdarzeń, narzekając choćby na to, że „dziś znowu leje”. Pamiętajmy, że deszcz jest potrzebny, jeśli nie nam, to innym. Tak często narzekamy na susze, a gdy przychodzą deszcze – złorzeczymy!

Gdy w modlitwie dziękujemy, stajemy się również świadomi spraw, za które możemy Bogu dziękować. Zachęcam – na własnym przykładzie nauczony – cieszmy się ze szczegółów, uczmy się od małych dzieci radować drobiazgami. Dostrzegajmy chwile i detale i chwalmy za nie Boga.

Po dziękczynieniu prośmy Boga, zawsze w imieniu Jezusa Chrystusa. Tak mówi Bóg! Powołujmy się na Jego Imię i moc. Przyznajmy się do Niego w modlitwie, jako do naszego Pana i zbawiciela. Bądźmy wobec Niego szczerzy, gdyż On zna nasze myśli i wie, które pragnienia mogą być egocentryczne i nieszczere. Módlmy się również o Ducha Świętego. Warto poznać Jego rolę, działającego wśród nas dzisiaj – wiele dni po tym, jak Jezus odszedł z ziemi, pozostawiając swego Ducha. Jego zadaniem jest wzmacnianie nas i naszej odporności.

Treść (czyli: co?)

Gdy prosimy, pragniemy, aby się coś spełniło. Nasze pragnienie może dotyczyć różnych kwestii. Mogą to być prośby bardziej i mniej przyziemne. Mogą dotyczyć codziennego chleba, ale również funduszy na nowy telewizor. Może to być prośba o zdanie egzaminu, lub też o spełnienie marzenia o pierwszym pocałunku. Są one podyktowane potrzebami każdego człowieka. Pamiętajmy jednak, aby nie prosić o coś, co nie jest nam potrzebne, co będzie nam szkodzić, co jest sprzeczne z przykazaniami, co nas niszczy. Zanim zaczniemy prosić, sami oceńmy tę prośbę, pozwólmy działać sumieniu, które cichym głosem, gdzieś w zakamarkach duszy, może mówić – nie! Bóg jest Bogiem miłości i dobroci, nie pozwoli skrzywdzić. On wszystkich kocha. Nie jest jednak „maszyną” do spełniania życzeń. Jego celem jest szerzenie dobra i pokoju. On pragnie naszej miłości i oddania. Szczerej i ufnej modlitwy – rozmowy z Nim.

Modlitwa jest rozmową człowieka z Bogiem, to nie tylko prośby człowieka i milczenie Boga, to dialog, w którym odpowiedzi Boga możemy znaleźć w Biblii. Książeczki z serii Z Biblią na co dzień podpowiadają, jak to zrobić. Wydawane są przez chrześcijan, którzy powierzają Bogu przydzielanie tekstów z Biblii na każdy dzień roku. Dlaczego mielibyśmy nie uznawać tych tekstów za dedykowane nam od Boga? Warto też studiować księgi Biblii, rozdział po rozdziale. Ta droga może rozwinąć naszą wiedzę i rozumienie Bożego słowa. W ten sposób również uzyskamy odpowiedzi na nasze pytania.

Modlitwa jest dialogiem. Jak każdy dialog, wymaga mówienia i słuchania. Znalezienie cichego miejsca pozwala skupić się na rozumieniu Słowa. Podobnie jest w rozmowach między ludźmi – w hałasie przestajemy ze sobą rozmawiać, gdyż nie jesteśmy w stanie się rozumieć. Jeśli chcemy o coś prosić Boga, to oczekujmy również Jego odpowiedzi w Piśmie Świętym i w dobrych ludzkich radach. Nie sprzeciwiajmy się, gdy będą one sprzeczne z naszą wolą. Bóg, jak już wspomniałem, nie jest „maszyną” spełniającą życzenia. Bezwzględnie potrzebne jest także uczestnictwo w rozważaniach Pisma w trakcie nabożeństw niedzielnych i świątecznych.

Istnieje różnica miedzy „prośbą o coś” a „powierzeniem czegoś”. Prośba o... dotyczy, mówiąc kolokwialnie, „chcenia” czegoś od Boga. Natomiast powierzenie czegoś Bogu, to poddanie się Jego opiece i prowadzeniu. Co lepsze? Gdy proszę Boga o spełnienie czegoś, powinienem zdawać sobie sprawę, że mogę tego nie dostać. Natomiast powierzenie czegoś jest równoznaczne z oddaniem Bogu przyszłego dnia z ufnością, że On pokieruje nami w podejmowaniu decyzji. Powierzajmy Bogu rzeczy, których nie znamy, powierzajmy Mu swe życie, każdy jego moment, tak jak ja powierzyłem moment egzaminu. Powierzajmy Mu swą duszę. Jest to gwarancją dobra. Bo cóż może nam zrobić człowiek, kiedy Bóg z nami? (List do Hebrajczyków 13:6)

Modlitwę kończymy słowem Amen, czyli „niech się tak stanie”. Czy wypowiadając to słowo zastanawiamy się nad jego znaczeniem? Bóg liczy nasze słowa i z każdego będziemy się przed Nim tłumaczyć. Niech nasze modlitwy nie będą długie, ale proste i konkretne. Szczerość jest warta paru słów, a niekoniecznie długiego wypracowania.

Formą prośby niesionej do Boga może być również post. Bohaterowie biblijni poszcząc obsypywali się popiołem (Hiob), nie jedli i nie pili (Jan Chrzciciel). Post to nie tylko „częstsze spędzanie czasu nad Słowem Bożym”. To rezygnacja z przyjemności na rzecz prośby o coś. Jedna z badanych przeze mnie osób niepełnosprawnych intelektualnie, na pytanie: Czy chciałbyś coś otrzymać w zamian za przebaczenie?, odpowiedziała: Tak, czekoladę, albo pieniądze. Dlaczego? Żebym wiedziała, że komuś naprawdę na mnie zależy. Proste rozumowanie. My podobnie robimy w naszym życiu: dajemy kwiaty, bombonierki, wszystko po to, by okazać swą wdzięczność i miłość. Udowadniamy, że zależy nam na danej osobie. Bogu również starajmy się udowodnić, jak bardzo nam na Nim zależy. Bóg mówi, aby porzucić całe swoje mienie. Rezygnujmy więc z przyjemności życia, które On nam dał, na rzecz powierzenia Mu konkretnej sprawy. Pamiętajmy: Bóg widzi nasze czyny i zależy Mu na nas. Ufajmy i wierzmy Mu, bo wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie (Marka 11:24).

Bóg chętnie obdarza nas mądrością, czyli umiejętnością dokonywania właściwych wyborów, podejmowania dobrych decyzji. Nie dla pieniędzy, nie dla sławy, a dla „chwały Bożej”. Właśnie chwała Boża powinna być istotą każdej prośby modlącego się, podziękowaniem Bogu za dar, ale również za brak daru. Za wysłuchanie i podjęcie działania – a zawsze je podejmuje! Podziękowanie powinno być równie żarliwe i mocne jak prośba. Śmiejmy się i cieszmy, gdy Bóg daje nam widomy znak swojej miłości.

Przyszedł czas na wiarę, która powinna być obecna wszędzie, w każdym momencie naszego życia. To nie jest element, o którym sobie przypominamy podczas modlitwy, albo nabożeństwa. Wiara przejawia się, gdy mówimy, śpiewamy i chwalimy Boga. Wiara jednak zanika gdy grzeszymy. Stajemy się wówczas niepewni i pełni obaw. Postępujemy tak, jak Adam i Ewa popełniwszy grzech – chowamy się. Boimy się, że nasze prośby nie zostaną wysłuchane. Boimy się skutków naszej krnąbrności, obawiamy się kary. Pamiętajmy jednak, że tę niepewność sami do siebie dopuszczamy przez samowolę i nieposłuszeństwo wobec Boga. Poprzez błędy naszego sumienia, na które działa również i szatan. On również jest źródłem naszej niepewności, naszych obaw. Podpuszcza nas mówiąc: Czy ty naprawdę uważasz, że tak się stanie? Człowiek traci nadzieję, nie wie jak wierzyć. Jest jednak na to rada.

Otóż wiara może być także rozmową człowieka z Bogiem – przyjacielem. Stwórca formował człowieka na Swoje podobieństwo. I choć nie wiemy, czym się różnimy od Stwórcy, dziełem Jego rąk są również relacje międzyludzkie. Gdy posiadamy bliską osobę, z którą możemy porozmawiać, traktujemy ją jako kogoś wyjątkowego, komu powierzamy ważne sprawy z naszego życia oraz tajemnice. Podczas modlitw traktujmy Boga jako naszego najbliższego przyjaciela – On oczekuje tego. Chce, abyśmy żyli z nim w dobrych stosunkach. Zwracajmy się do Niego z szacunkiem, tak jak zwracamy się do najlepszego przyjaciela. Bóg rozumie nasze ludzkie, czasem proste zachowanie. Być może nawet jest szczęśliwy, gdy podchodzimy do Niego w prosty sposób – tak jak dzieci!

Wiara to także proces zachodzący w czasie. Gdy zbliżamy się do oczekiwanego zdarzenia, nasza wiara może podupadać. Mimo to trwajmy i ufajmy Bogu, prośmy o Ducha świętego, o Jego wzmocnienie i prowadzenie. Mówmy również do siebie: ufaj duszo moja Panu, albowiem On jest wielki. To wystarczy. Nie starajmy się przebywać w otoczeniu ludzi, którzy nas odstraszają i wzmagają lęk. Nie warto się bać. Bóg jest pełen miłości. Ufaj duszo moja Panu. Bóg jest skłonny do dawania, jest szczodry. Proście, a będzie wam dane, tylko proście bez powątpiewania (Marek 11:24).

Jan Amos Jelinek