Drukuj

NR 3-4 / 2006

Nie wzbraniaj się czynić dobrze potrzebującemu, jeżeli to leży w twojej mocy.
Nie mów do swego bliźniego: Idź i przyjdź znowu, dam ci to jutro - jeżeli możesz to teraz uczynić.

Przyp. 3, 27-28

Kilka miesięcy temu uczestniczyłem w spotkaniu młodzieży Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Poznaniu. Z okazji 100. rocznicy wydania epokowego dzieła Maxa Webera "Etyka protestancka, a duch kapitalizmu" poruszyliśmy tematykę etosu protestanckiego i jego związku z kapitalizmem. Przywołaliśmy wspólnie te wątki dotyczące mądrego gospodarowania pieniądzem i odwagi w inwestowaniu, które wynikają z ufności pokładanej w Bogu. Rozmawialiśmy też o dzieleniu się z potrzebującymi za pośrednictwem akcji charytatywnych. Wskazywaliśmy na ważkość tych form pomocy, które odzwierciedlają znane powiedzenie o użyczeniu wędki, miast "gotowej" ryby. Wydarzenia kilku następnych dni, już po owym spotkaniu, skłoniły mnie do zastanowienia się nad problemem, z którym - jak myślę - każdy z nas ma do czynienia dość często.

W jaki sposób możemy pomagać potrzebującym? Czy przez jałmużnę, czy raczej przez tzw. rozsądne inicjatywy, czyli np. akcje organizowane przez instytucje cieszące się odpowiednią renomą? Gdy spotyka nas żebrak i wyciąga rękę po datek, czy powinniśmy go minąć obojętnie? Czy zganić za to, że nie podejmuje wysiłku, by w jakikolwiek legalny sposób zdobyć pieniądze? Czy wreszcie powinniśmy rzucić mu szybko garść monet i odejść w pośpiechu, z przeświadczeniem, że to i tak za mało? Czy może, wręczając datek, powinniśmy wyprężyć pierś na znak, że należymy do tych, którzy dają, dzięki czemu inni spojrzą na nas życzliwie i z szacunkiem?

Pytanie jest zasadne, a w przypadku studentów bardzo istotne. Większość z nas nie zarabia w trakcie nauki, a praca zarobkowa ogranicza się do tzw. "dorabiania" na umowę zlecenie, rzadko na 1/2 etatu. Środki własne można zdobyć dzięki stypendiom różnego rodzaju (pomijam tzw. socjalne) lub wygrywając konkursy. Najbardziej znacząca część dochodów pochodzi albo od rodziców, albo z kredytu studenckiego, który szybko trzeba spłacić. Tę sytuację często traktujemy jako usprawiedliwienie naszych ograniczonych możliwości wspierania innych. Próbujemy się bronić przed systematycznym uszczuplaniem dochodów. Ale czy w ten sposób nie blokujemy w sobie nawyku wspierania innych, który rekompensujemy okresowymi akcjami charytatywnymi? Taka postawa może jednak prowadzić do całkowitego zobojętnienia.

Tomasz Mincer

Datek - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl