Drukuj

Imagefot. ze zbiorów Biblioteki Synodu
NR 9-10 / 2005

A gdy szli, Jezus wstąpił do pewnej wioski; a pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła go do domu. Ta miała siostrę, a na imię jej było Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała jego słowa. Marta zaś krzątała się koło różnej posługi; a przystąpiwszy, rzekła: Panie, czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi? Powiedz jej więc, aby mi pomogła. A odpowiadając rzekł do niej Pan: Marto, Marto, troszczysz się o wiele rzeczy; niewiele zaś potrzeba, bo tylko jednego; Maria bowiem dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta.

(Łk 10, 38-42)

Krótka opowieść o Marcie i Marii jest historią ukazującą napięcia, które towarzyszyły rodzinnemu życiu dwóch sióstr.

Dom Marty i Marii to dom bez rodziców - odeszli oni w czasie, kiedy Marta stawała się kobietą. Dla dorastającej dziewczyny to duży szok: jako najstarsza z rodzeństwa musiała zatroszczyć się o los młodszego brata Łukasza (nie wspomina o nim nasza historia, a znamy go stąd, że Jezus go wskrzesił) oraz o los Marii, najmłodszej z rodzeństwa. Z dnia na dzień Marta z radosnego podlotka stała się gospodynią zarządzającą całym domem. Maria, najmłodsza z rodzeństwa i zapewne oczko w głowie rodziców, została sierotą będąc jeszcze dzieckiem, dlatego też Marta starała się zastąpić jej matkę i zrekompensować siostrze tak wielką stratę na swój sposób.

Z drugiej strony jednak, Marta wiedziała, że musi przygotować siostrę do dorosłego życia tak, jak ją przygotowywała matka. Maria powinna była nauczyć się gospodarności i poczucia obowiązków. Marta próbowała zaszczepić w siostrze i jedno, i drugie. Przygnieciona jednak masą obowiązków i poczuciem odpowiedzialności za siostrę, przestała z nią rozmawiać, a zaczęła wydawać polecenia.

O tym właśnie mówi nasza historia. O braku kontaktu, o więzi opartej na rutynie codziennych obowiązków.

Agnieszka Gocłowska

Lepsza cząstka - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl