Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

okładka nr 10/2004NR 10 / 2004

Na pytanie postawione w tytule tego artykułu skłonny jestem odpowiedzieć krótko i węzłowato: nie! Chrześcijańska Europa nie istnieje i wcale nie jestem pewien, czy kiedykolwiek istniała. A jeśli istniała, jej żywot bywał krótki i wypalał się pośpiesznie. To prawda, że przez wiele stuleci chrześcijaństwo wyznaczało codzienne życie europejskich narodów. Przenikało ich zwyczaje i postępowanie, odciskało się na ich świadomości, inspirowało tworzenie wielkich europejskich instytucji, politycznych i kulturalnych, kierowało rozumem człowieka i pobudzało jego uczucia, ale rzadko dotykało jego duchowego serca. Wiara i wiedza religijna często były zamknięte w potężnej instytucji Kościoła, otoczone jego surowymi przepisami; dostępu do nich strzegły teologia i społeczna pozycja kleru. Ludzie słuchali Boga i Jego przykazań, lecz niewielu kochało Go z całej myśli, z całego serca i z całej siły (por. Mk. 12:33). Wprawdzie nazywali siebie chrześcijanami, ale ich chrześcijaństwo na ogół ograniczało się do sfery społecznej i politycznej, z głęboką Chrystusową duchowością niewiele mając wspólnego. Kiedy chrześcijaństwo zostało religią państwową, ludzie nie musieli go wybierać i płacić za ten wybór żadnej ceny; w chrześcijaństwie po prostu się rodzili lub byli wciągani w jego orbitę siłą miecza. Wspaniała chrześcijańska cywilizacja, z której czasami jesteśmy tak dumni, należała bardziej do sfery religii niż wiary - by użyć kategorii Karla Bartha.

Można oczywiście twierdzić, że społeczne i polityczne chrześcijaństwo stworzyło warunki dla rozwoju chrześcijańskiej duchowości - mistycznej w wiekach średnich, prorockiej w czasach Reformacji. Zawsze przecież istnieli ludzie czystego serca, święci i mistycy, oddani Bogu mnisi i świeccy. Zawsze byli teologowie, których serce biło żywiej niekiedy snuli najwznioślejsze nawet myśli, lecz kiedy odsłaniała im się wizja Boga, choćby niepełna i skromna. Zawsze byli (i zawsze będą) ludzie, dla których smak tego, co Boskie, jest bez porównania ważniejszy niż teologiczne koncepcje czy kościelna organizacja, którzy mają odwagę stanąć przed Bogiem jako partnerzy w dziele zbawienia. Lecz jeśli swoje duchowe istnienie zawdzięczają europejskiemu chrześcijaństwu i jego instytucjom, to bez nich chrześcijaństwo byłoby niczym, ciałem pozbawionym duszy. To oni stanowią zaczyn chrześcijańskiej Europy, która wiele razy powstawała, przez krótki czas kwitła, a potem ginęła pod ciosami ambicji, chciwości, żądzy władzy Kościoła i jego książąt, oddana czci wielu pomniejszym bogom. Ta Europa nadal oczekuje narodzin w sercu każdego, kto rzeczywiście zwraca się ku Bogu. Święci i mistycy inspirują nas nie tylko odwagą bycia z Bogiem, lecz również duchową wiedzą - świadomością Jego obecności. Tę świadomość możemy znaleźć w Biblii i w dziełach teologicznych, w poezji i muzyce, ta świadomość porywa nas, kiedy znajdujemy drogę do serca innych ludzi, ale naprawdę staje się żywa tylko poprzez modlitwę, tylko kiedy stajemy przed Bogiem całym swoim życiem: ciałem, duszą i duchem.

Paul Tillich, jeden z największych teologów protestanckich XX wieku, powiada, że wiedza duchowa to wiedza o rzeczach i wydarzeniach w ich duchowym sensie, w ich stosunku do transcendentnej podstawy bytu.1 Innymi słowy, ta wiedza to poczucie wszechobecności Boga, intuicyjna świadomość podstawy wszystkiego, co istnieje: gór, rzek, drzew, kwiatów, każdego ziarnka piasku, choćby najmniejszego i pozbawionego wszelkiego znaczenia. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że ta świadomość to poznanie Boga, które Jan Kalwin uważał za ostateczny cel ludzkiego życia, poznanie tak objawione naszym umysłom, jak i wyryte w naszych sercach przez Ducha Świętego (Inst. 3.2.7). Nie można uzyskać tego poznania, chodząc do Kościoła czy na wykłady z teologii, nie sposób dojść do niego, powtarzając pacierze czy oddając się działalności charytatywnej. Ale można je zdobyć poprzez głęboką przemianę serca, przez to, co Ewangelia określa po grecku słowem metanoia, a co Żydzi po hebrajsku nazywają teszuwa. Rzecz jasna, do tego poznania niepodobna dojść bez łaski Boga i niepodobna utrzymać go bez modlitwy.

Krzysztof Dorosz

Czy istnieje chrześcijańska Europa? - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl