Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Okładka 8-9/2004NR 8-9 / 2004

KRÓTKI ESEJ O POZNANIU

Nie sposób nie współczuć Faustowi. Bohater dramatu Goethego staje bowiem nad wielką przepaścią. Uświadamia sobie, że wypracowane przez wielkich starożytnych a zinterioryzowane przez niego przekonanie, że wiedza jest wartością, dobrem i szczęściem, to tylko bolesne złudzenie. Biedny Faust, okryty kurzem setek przewertowanych ksiąg, odkrywa marność ludzkiego poznania i gorzką, pesymistyczną prawdę, że wiedzieć nic nam nie jest dano.1 Myśl ta, co w sercu bohatera wieczną gore raną, prowadzi go w końcu do magii i alchemii. Ufny, że w słowach, co spadną z ust ducha, dosłucha się jakowych tajemnic, pochylony nad księgą Nostradamusa, wywołać zdołał jednak tylko przerażającego Ducha ziemi.

Tragedia Fausta nie zamyka się jednak w Sokratejskim wiem, że nic nie wiem, w ironicznej wzgardzie wobec nagromadzonych w pracowni pergaminów, fiolek i przyrządów optycznych. Jego tragedia, co oczywiste, to tragedia świadomości geniusza, który dookreśla siebie jako wyniesioną nad cherubów ród podobiznę bóstwa, a jednocześnie czuje swoją małość i skończoność. Nieznośne ograniczenie człowieczeństwem mędrzec i naukowiec Faust odczuwa przede wszystkim w dziedzinie poznania. Im więcej wie, im głębiej pogrąża się w nauce, tym bardziej i boleśniej odkrywa swoją skończoność. Jak to możliwe? Bohatera dramatu nie interesują bowiem prawdy martwe, które można wywieść, zagłębiając się za pomocą szkiełka i oka w naturę. Faust chce poznać prawdy żywe, przebić się przez otchłań istnienia i poznać prawdę absolutną o zasadzie świata, zamysłach Boga, o wieczności...

Ewa Hoffmann-Piotrowska

Faust i mistyka - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl