Drukuj

Okładka 3/2003NR 3 / 2003

W świeckiej kulturze europejskiej ostatnich kilkuset lat bunt przeciwko Bogu uchodził za przejaw godności człowieka. Był to bunt przeciwko samozwańczemu władcy, który ogranicza ludzką wolność i narzuca nam czynienie rzeczy, których nie tylko nie chcemy czynić, ale przed którymi wzdraga się nasze sumienie. Bunt przeciw Bogu często widziano jako wykwit szlachectwa duszy i owoc humanizmu, dla którego wartość człowieka stała najwyżej. Dziś, w XXI wieku, można jednak zapytać, czy był to rzeczywiście bunt przeciwko Bogu, czy przeciw jego obrazom i maskom stworzonym przez Kościoły i przez samych chrześcijan. Czy człowiek odrzucał władzę rzeczywistego Pana świata, czy też jego idoli?

Nim odpowiemy na to pytanie, spójrzmy na świeckiego człowieka europejskiej cywilizacji. Przekonany o swojej wolności i autonomii żyje i postępuje tak, jakby Boga nie było. Świadomy swoich ogromnych możliwości korzysta z fizycznej i duchowej władzy nad światem, pragnie być swoim własnym panem i zbudować człowiecze królestwo na ziemi bez oparcia w niebiosach. Słowem, chce być sam jako bóg. Im dłużej jednak buduje swoje królestwo, im większą daje sobie wolność i autonomię, aż po wolność ustanawiania granicy między dobrem a złem, tym bardziej nęka go poczucie pustki.

Dziś minęła już euforia buntu przeciw władzy boskich tyranów, minął bezkrytyczny zachwyt nad wynalazkami ludzkiego rozumu i postępami nauki, a przygoda odkrywania nowych światów spowszedniała i nie nęci jak sto lub dwieście lat temu. Wolność cenimy nadal, ale powoli zdajemy sobie sprawę z jej dwuznaczności. Wiemy, że w sferze etycznej bywa maską samowoli, w sferze intelektualnej - dowolności. Wiemy, że pod szyldem wolności świat często oferuje nam nieudolne jej namiastki. Nieraz też mamy wrażenie, że jest jej zbyt wiele. Nieskończona swoboda wyboru przytłacza nas, czujemy się jak szczur w labiryncie, który nie wie, którędy pobiec. Straciliśmy orientację, straciliśmy również busolę. Żyjemy w duchowej niepewności, szukając oparcia w codziennym życiu i w materialnym wymiarze świata, który wydaje nam się na tyle konkretny i jednoznaczny, że nie skazuje nas na błądzenie i niepewność, która niszczy nasze żywotne siły.

Wybitny protestancki teolog XX stulecia, Paul Tillich, napisał kiedyś kazanie pod tytułem God's Pursuit of Man, czyli Pogoń Boga za człowiekiem. Abraham Joshua Heschel, jeden z największych żydowskich myślicieli naszych czasów, jest autorem książki zatytułowanej God in Search of Man, czyli Bóg w poszukiwaniu człowieka, a mądry mnich z zakonu kartuzów bardzo często wyraża w swoich medytacjach przekonanie, że Bóg czyni wszystko, by znaleźć do człowieka drogę i obdarować go swoją miłością. Ci dwudziestowieczni autorzy nie są oryginalni; reprezentują prastarą myśl żydowską i chrześcijańską, która widzi w Bogu nie odległego władcę kosmosu, który z wyżyn niebiańskiego tronu wymierza kary i nagrody, ale aktywną siłę dobra, która "naprzykrza się" człowiekowi i przed którą uciec czy schronić się niepodobna. Człowiek wierzący zatem ma podstawy sądzić, że wolność i autonomia człowieka świeckiego są złudzeniem.

Krzysztof Dorosz

Wolność posłuszeństwa - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl