Drukuj

Okładka 2-3/2002NR 2-3 / 2002

Gdy na początku 2001 roku holenderski Senat miał się wypowiedzieć w sprawie projektu znowelizowanej ustawy o eutanazji, szereg organizacji społecznych zwróciło się publicznie do senatorów z prośbą o odrzucenie projektu. Do tego apelu przyłączyło się również prezydium Kościołów Wspólnej Drogi - jednoczących się Kościołów reformowanych i luterańskich, zrzeszających 2,5 miliona holenderskich ewangelików.Około 150 pastorów ewangelickich z tych samych Kościołów podpisało się natomiast pod apelem do Senatu, aby głosu prezydium nie traktowano w tym przypadku jako głosu ewangelików holenderskich, ponieważ prezydium nie skonsultowało się ani z duchownymi, ani z wiernymi, a wielu z duchownych przyjmuje nową ustawę z dużym uznaniem.

Osobiście nie czuję się dobrze ani w obozie gorliwych przeciwników eutanazji, ani w gronie radosnych zwolenników. W niniejszym artykule chciałbym najpierw przedstawić samą ustawę - często bowiem okazuje się, że dyskusje mijają się zupełnie z jej treścią. Następnie będę bronił racji tej ustawy, zanim sformułuję swoje zastrzeżenia. Zarówno ta obrona, jak i zastrzeżenia są oparte na doświadczeniach z mojej praktyki duszpasterskiej. Na zakończenie opowiem o przypadku, gdy byłem jako pastor obecny przy dokonaniu eutanazji.

Ustawa - teraz już przyjęta w obu izbach parlamentu - nosi tytuł: "Kontrola przy zakończeniu życia na prośbę i przy pomocy w samobójstwie". Władze - w interesie pacjentów i lekarzy - starają się tą ustawą uregulować praktykę, która już od dawna istnieje nieoficjalnie. W systemie opieki lekarskiej, w którym każdy obywatel ma swojego lekarza rodzinnego, chory obdarza swego lekarza zaufaniem. Zdarza się, że pacjent w beznadziejnej sytuacji go, aby pomógł mu godnie umrzeć. Zdarza się również, że lekarz, często po długich dyskusjach, czuje się w swoim sumieniu zobowiązany, aby tę prośbę spełnić. Kiedyś lekarze w takich przypadkach, jak wszędzie na świecie, milczeli o swojej roli i podawali nieprawdziwą przyczynę śmierci. Również rodzina miała wobec otoczenia milczeć o dokonanej eutanazji. Przez takie tabu powstała niebezpieczna "szara strefa", ponieważ nikt z zewnątrz nie mógł sprawdzić ani woli pacjenta, ani metod lekarza.

Dlatego już wcześniej zachęcano lekarzy, aby zgłaszali do prokuratury zamiar dokonania eutanazji; mimo, że był to czyn nielegalny i karalny, lekarze nie bywali karani, jeśli prokuratura mogła stwierdzić, że działali odpowiedzialnie i na podstawie uzasadnionej prośby samego pacjenta. W ten sposób eutanazja stała się tolerowanym zjawiskiem na marginesie prawa. Wielu lekarzy nie chciało jednak samemu zgłaszać przestępstwa, a następnie czekać na decyzję prokuratury w sprawie uchylenia kary.

Ks. Piet van Veldhuizen

O eutanazji z rozwagą - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl