Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Okładka 4/2002NR 4 / 2002


Był rok 1992. Siedziałem na lotnisku w Warszawie i czekałem na samolot do Londynu. Poznany w poczekalni Anglik opowiadał mi o swoich doświadczeniach z założoną przez niego w Polsce szkołą biznesu. Mówił o swoim zdumieniu, że wśród kilkuset studentów nie było ani jednego zainteresowanego kursem etyki biznesu. Przypomniałem sobie tę historię w kilka lat później, podczas spotkania ze znanym działaczem Unii Wolności, który uspakajał publiczność - zaniepokojoną liczbą afer gospodarczych ujawnianych w Polsce - mówiąc, że początki kapitalizmu są zawsze podobne, że pierwszy milion to nieodmiennie milion ukradziony...

Nie pierwszy raz słyszałem to powiedzenie, pamiętałem jednak, że jak wszystkie tego rodzaju obiegowe prawdy i ono odzwierciedla tylko pewien element rzeczywistości. Zadaniem zaś polityków jest poszukiwanie instytucjonalnych zabezpieczeń przekonujących ludzi, że uczciwość opłaca się bardziej niż przestępstwo. Poziom korupcji i przestępczości gospodarczej jest w różnych krajach bardzo różny, ale jedno wiadomo z całą pewnością: o wysokości poziomu korupcji nie decyduje wysokość kar - ważna jest z jednej strony wykrywalność tego rodzaju przestępstw, a z drugiej mentalność społeczeństwa ukształtowana w długim procesie historycznym oraz dostrzegane wzory zachowań.

Kilka dziesiątków lat temu, jako młody student zetknąłem się z teorią Maxa Webera, prezentującą protestantyzm jako etykę kapitalizmu. Zainteresowanie związkami między religią a gospodarką pozostało mi na zawsze i dostarczyło wielu fascynujących obserwacji, ale również niejeden raz sprowadzało na moją głowę gromy ze strony ludzi głęboko urażonych samym zainteresowaniem tymi związkami.

Teorie oparte o te obserwacje (i statystyki) wywołują czasem poczucie zagrożenia i zabawne zgoła zarzuty. "Próbujesz dowieść wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy" - oburzyła się na mnie wiele lat temu znajoma, nie mogąc pojąć mojego zainteresowania religią w kontekście gospodarczej historii Polski i świata. Próbowałem wyjaśnić, iż nie jest moim zamiarem przekonywanie, że historia byłaby lepsza, gdyby była inna, ani nawoływanie do zrobienia tego, czego prawie pięćset lat temu nie zrobili nasi przodkowie. Moim celem była próba zrozumienia poplątanych ścieżek, prowadzących do naszej sytuacji w dniu dzisiejszym: po raz kolejny próbujemy doszlusować do czołówki peletonu i po raz kolejny okazuje się to trudniejsze, niż nam się wydawało. Nie można wykluczyć, że dźwigamy jakiś mentalny bagaż i wiedza o tym, dlaczego w jednych krajach istnieje zainteresowanie etyką biznesu (a w innych wręcz przeciwnie) może być jeśli nawet nie przydatna, to przynajmniej interesująca.

Całkowicie zgadzam się ze Stefanem Czarnowskim, że Reformacja w Polsce przegrała w połowie XVI stulecia i że po roku 1557 nie było już żadnych szans na odwrócenie tego trendu. Czarnowski twierdził, że szalę przeważył kryzys finansowy w ówczesnej Europie. W wyniku tego kryzysu "... towary, z których ciągnął zysk wielki handel - srebro olkuskie, miedź węgierska, wyroby przemysłowe - tracą z każdym dniem na swojej wartości handlowej; pieniądz, którym chłopi opłacają czynsz, dewaloryzuje się z rozpaczliwą szybkością, a tymczasem rozszerza się rynek światowy zgłaszający w Polsce zapotrzebowanie na zboże, popiół, korę dębową, skóry i bydło rogate. Im lepiej producent umiał obywać się bez pieniędzy, tym więcej pieniędzy wyciągał z przymusowej, a bezpłatnej pracy swoich poddanych. " [Stefan Czarnowski: Reakcja katolicka w Polsce w końcu XVI i na początku XVII wieku w: Dzieła, tom II str. 160, Warszawa 1956]

Ten - pisany w 1933 roku - wywód może wydawać się wielce marksistowski i słabo powiązany z religią jako taką. Stefan Czarnowski z pewnością marksistą nie był, chociaż często poszukiwał wyjaśnień ludzkich zachowań raczej w historii gospodarki niż np. w polityce. W XVI wieku ustalił się nowy podział Europy i później nie narody, ale jednostki zmieniały religię.

Po stuleciach wiemy już z całą pewnością, że kraje Europy Zachodniej, w których w XVI wieku zwyciężyła Reformacja, już w dwieście lat później miały bardzo silną przewagę gospodarczą i militarną nad krajami, w których zwyciężyła Kontrreformacja. Runęła potęga państw-miast włoskich, Hiszpania i Portugalia spadły do drugiej ligi narodów Europy, również Francja nie była w stanie dotrzymać kroku Brytyjczykom. Rewolucja Francuska stanowiła próbę dogonienia straconego czasu, próbę skazaną wówczas na niepowodzenie.

Andrzej Koraszewski


zobacz pełny tekst