Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10 / 1992

Obyczaj prowadzenia rodzinnych zapisków, notowania dat urodzin i zgonów członków rodziny ma bardzo starą tradycję. Wywodzi się jeszcze z czasów, kiedy nie znano ksiąg metrykalnych ani instytucji urzędu stanu cywilnego. Rodzinne zapiski były wtedy często jedyną możliwością ustalenia wieku krewnych a nawet policzenia własnego – żyjącego i zmarłego potomstwa, bo choć kobiety rodziły wówczas bardzo często, to liczba dzieci, które przeżywały niemowlęctwo i dzieciństwo, była dużo mniejsza.

Gdy w XVII wieku w parafiach – i to zarówno ewangelickich, jak i katolickich – zaczął rozpowszechniać się obyczaj prowadzenia ksiąg, do których wpisywano daty urodzin i chrztów, ślubów, zgonów i pogrzebów, tradycja robienia prywatnych zapisków wcale nie wygasła. Szczególnie w społecznościach ewangelickich utarł się zwyczaj prowadzenia ich z pokolenia na pokolenie. Należało to do obowiązków głowy rodziny ojca. Krótkie zazwyczaj notatki o czysto informacyjnym charakterze zapisywał on na wolnych stronach najsolidniejszej w domu księgi – Biblii w ozdobnym wydaniu lub (w zależności od zamożności rodziny) w tomie postylli, modlitewnika albo śpiewnika.

Rzadko tego typu zapiski nabierały charakteru narracyjnego. Jak wspomniano, były raczej krótkie: data, charakter wydarzenia, czasem cytat biblijny stosowny do okoliczności. Książek, pamiątek rodzinnych z takimi zapiskami, przechowało się w bibliotekach sporo. O tym, jak powszechna była to jeszcze do niedawna praktyka, świadczy fakt, iż w XIX i XX wieku ukazywały się w dużych nakładach ozdobne wydania Pisma Świętego zaopatrzone w specjalne karty z rubrykami przeznaczonymi do tego celu. Do dziś jeszcze, szczególnie w zachodniej Europie, widuje się takie wielkie Biblie rodzinne w domach ewangelików zachowujących tradycyjny styl życia.

Praktyka zapisywania informacji z życia rodziny znana była także wśród polskich protestantów, i to zarówno w wiekach wcześniejszych, jak i czasach nieomal nam współczesnych. Szkoda więc, że teraz powoli zamiera – no bo jak tu prowadzić zapiski w naszych niewielkich, czasem niemal kieszonkowych wydaniach Biblii...

Notatki na wolnych kartach ksiąg przeradzały się niekiedy w swego rodzaju kronikę, w której opisywano szerzej najważniejsze wydarzenia z życia nie tylko członków rodziny i krewnych, ale także dotyczące społeczności sąsiedzkiej, zborowej, lokalnej, a nawet całego kraju.

W Archiwum Akt Dawnych Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, przechowywanym obecnie w dziale Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, zachowała się taka – obejmująca prawie 150 lat – kronika rodzinna, prowadzona przez kilka pokoleń rodziny Cefasów i Cieniów. Są to rękopiśmienne zapiski biograficzne notowane już nie na wolnych kartach Biblii, ale w specjalnej pergaminowej księdze, sporządzonej zapewne właśnie do tych celów.

Oprawny w skórę tom, z wytłoczonym w otoku napisem Jehowa nostra virtus i datą 1596, sporządzony został przez Wacława Cefasa (Cephasa), członka Jednoty Braci Czeskich, osiadłego z liczną grupą współwyznawców w wielkopolskim Lesznie. Pierwsze zapiski prowadzono po czesku i częściowo po łacinie. Dotyczą one historii Jednoty czeskobraterskiej a dane biograficzne zapisywano tak enigmatycznie, że z trudem tylko można się domyślać tożsamości ich autora, bo zapomniał on podać m.in. swoje nazwisko i miejsce zamieszkania w Polsce.

Dopiero jeden z potomków pierwszego właściciela rękopisu, Piotr Cefas, zaczął prowadzić obszerniejsze notatki, które dostarczają wielu ciekawych informacji o życiu duchownych i świeckich członków zborów ewangelicko-reformowanych w Polsce w XVII wieku.

Autor tej pierwszej obszerniejszej relacji autobiograficznej urodził się w Lesznie Wielkopolskim w sam dzień Wielkiejnocy 1629 roku jako syn Piotra Cefasa, konseniora Jednoty Braci Czeskich, i Doroty Ermonki. Ochrzczony został przez seniora Jednoty, księdza Jana Cirilla, a na imię dano mu Piotr. W 1637 roku, a więc w wieku ośmiu lat, rozpoczął naukę w szkole ewangelickiej w Lesznie, którą ukończył w roku 1645. Rodzice posłali go następnie do gimnazjum ewangelickiego, mieszczącego się wtedy w Bełżycach, miasteczku leżącym niedaleko Lublina. Młody Cefas musiał wykazywać się dobrymi wynikami w nauce, bo już w dwa lata później na synodzie dystryktu lubelskiego Małopolskiej Jednoty Ewangelicko-Reformowanej został mianowany alumnem, czyli stypendystą kościelnym, i skierowany na studia teologiczne na uniwersytet we Frankfurcie nad Odrą, gdzie studiowało wówczas wielu przyszłych duchownych z terenów Rzeczypospolitej.

Piotr Cefas jako syn duchownego był niejako predestynowany do kontynuowania powołania ojca, zresztą przed synami duchownych ewangelickich plebejskiego pochodzenia niewiele innych dróg kariery stało wtedy otworem. Nic więc dziwnego, że pastorzy chętnie widzieli w swych synach następców w pracy duszpasterskiej.

W 1651 roku alumn dystryktu lubelskiego powrócił do kraju i na synodzie w Bełżycach powierzono mu stanowisko lektora w zborze w Piaskach Lubelskich przy kaznodziei, seniorze lubelskim, księdzu Samuelu Kessnerze. Był to początek normalnej drogi awansu duchownego reformowanego w Jednocie Małopolskiej. W 1652 roku Cefas pracował jako nauczyciel domowy i duszpasterz rodziny Spinków w majątku Ostrówek na Lubelszczyźnie, gdzie zresztą nie powodziło mu się najlepiej. W 1653 roku został diakonem a w następnym – nauczycielem w gimnazjum ewangelickim w Bełżycach, gdzie sam się uczył przed kilku laty.

W roku 1660 nadeszła długo oczekiwana stabilizacja. Autor zapisków ordynowany został na duchownego, a w 1661 roku powierzono mu urząd kaznodziei w zborze w Radzięczynie w Lubelskiem. Ze stabilizacją zawodową łączyła się zmiana w życiu prywatnym – małżeństwo z Anną Załańską. Zaślubiny odbyły się w karnawale 1662 roku na dworze chorążego bełskiego Józefa Dunina Borkowskiego.

W latach 1663 i 1665 rodziły się szczęśliwie dzieci Cefasów: córka i syn Daniel, który w kilkadziesiąt lat później prowadzić będzie zapiski ojca. W 1672 roku rodzina duchownego z Radzięczyna musiała schronić się do Zamościa przed najazdem tatarskim. Późniejsze notatki są już rzadsze i odnoszą się zarówno do spraw prywatnych (głównie edukacji syna Daniela), jak i do wydarzeń ważnych dla Jednoty Małopolskiej: zgonów duchownych i świeckich patronów. Ostatnią informacją jest zapis w 1685 roku

  1. śmierci seniora dystryktu lubelskiego, księdza Arnulfa Jarzyny.

Notatki syna Piotra Cefasa, Daniela, zaczynają się od powtórzenia ojcowskich informacji o narodzinach potomka w 1665 roku, jego chrzcie, chorobach przechodzonych w dzieciństwie oraz danych o edukacji, m.in. w Akademii Zamojskiej. W 1685 roku młody absolwent tej uczelni wybrał się do Gdańska po naukę niemieckiego, przyłączył się do dworu jadącej tam starościny jabłonowskiej, Barbary z Gorayskich Potockiej, wdowy po zasłużonym patronie lubelskich zborów reformowanych. Podróż Wisłą, przez Warszawę i Płock, opisana została w dłuższym fragmencie – widać przygoda ta mocno utkwiła w pamięci młodego Cefasa. Była to jego pierwsza wyprawa poza granice rodzinnej Lubelszczyzny.

Dalej w zapiskach znajdujemy opis Gdańska i morskiej podróży do Królewca, gdzie Daniel rozpoczął naukę języka niemieckiego i studia uniwersyteckie, czerpiąc dochody na utrzymanie z korepetycji udzielanych uczącym się tam polskim i pruskim ewangelikom: Grabowskim, Flemingom, Goltzom, Potockim. Po dwóch latach pobytu za granicą doszła go wieść o chorobie ojca, zrezygnował więc z obiecywanej mu szarży chorążego w wojsku pruskim i ruszył z powrotem do Polski. Zatrzymał się jeszcze na kilka miesięcy na Podlasiu, na dworze starosty nowskiego Jana Butlera, aby wreszcie, pod koniec 1687 roku, zjawić się w rodzinnym dworku.

Daniel Cefas wyraźnie nie miał powołania do służby duchownej – bardziej go ciągnęły światowe zajęcia na dworach i w służbie wojskowej. Odbył nawet kampanię wojenną 1688 roku przeciw Turkom w regimencie swego znajomego, wspomnianego starosty Jana Butlera, ale kłopoty zdrowotne ojca zmusiły go ostatecznie do porzucenia armii.

W 1691 roku Cefasowie przenieśli się do Nowotańca w ziemi sanockiej, gdzie ojciec został pastorem w tamtejszym zborze, a syn przystał do służby dworskiej u patrona zboru i właściciela wsi Nowotaniec, Aleksandra Michała Stano.

Dalsze zapiski ilustrują koleje życia dworzanina w służbie zamożnej szlacheckiej rodziny ewangelickiej: podróże na Węgry po wino, zajęcia gospodarcze, kłopoty z administrowanymi majątkami. Wszystko to przeplatane jest informacjami o chorobach, wypadkach i takich przygodach jak napad węgierskich rozbójników, którzy w 1699 roku kompletnie obrabowali naszego bohatera pod węgierskim miasteczkiem Telkibanya.

W 1703 roku Daniel Cefas zapisał informację o śmierci swego ojca, Piotra, zmarłego w siedemdziesiątym czwartym roku życia na stanowisku pastora zboru nowotanieckiego. Inna notatka – z 1705 roku – dotyczyła wydarzenia szczęśliwego: Daniel porzucił długo zachowywany stan kawalerski i ożenił się z Anną Aramowiczówną, panną do towarzystwa na dworze Stanów. Wesele odbyło się „na zamku"

w Nowotańcu, co z wyraźną dumą zapisał pan młody. W rok później urodziła mu się córka, Krystyna Bogumiła, w 1708 roku – syn, Samuel Aleksander, a po 1710–kolejne córki.

W tych latach Daniel Cefas, który zebrał w dworskiej służbie trochę pieniędzy, próbował się usamodzielnić i wydzierżawił majątek ziemski. Jednak eksperyment ten zakończył się niepowodzeniem i pamiętnikarz rychło powrócił do służby u Stanów, tym razem na dworze powracającego właśnie z nauk w Berlinie młodego Samuela Stano.

W 1715 roku zapiski zamieniają się w rejestr chorób i zgonów trapiących rodzinę Cefasów – najpierw zmarła żona Daniela, potem syn Samuel i kolejne córki. Jedyna pozostała przy życiu – Zofia Dorota – wyszła w 1727 roku za Samuela Cienia i w rok później wzięła pod opiekę zniedołężniałego ojca. Zięć przywiózł go do Warszawy i tu (w lipcu 1729 roku) Daniel Cefas zmarł. Pochowano go na cmentarzu ewangelickim na Lesznie.

Te informacje o ostatnich chwilach Daniela Cefasa czerpiemy z notatek jego zięcia i dziedzica kroniki rodzinnej, Samuela Cienia. Wywodził się on z rodziny przybyłej do Polski ze Szkocji i skoligaconej z zasłużonymi dla Jednoty Małopolskiej rodami Węgierskich i Makowskich. Urodził się w 1703 roku w Piaskach koło Lublina, gdzie jego ojciec, też Samuel, był pastorem miejscowego zboru ewangelickiego. Nauki pobierał w domu, a potem w Gdańsku, w tamtejszym gimnazjum ewangelickim.

W 1720 roku synod małopolski posłał młodego Cienia na studia uniwersyteckie do Edynburga. Nauka w Szkocji trwała trzy lata, a kontynuowana była w Holandii, na uniwersytecie w Lejdzie. Powróciwszy do ojczyzny w 1725 roku absolwent dwóch uniwersytetów zatrzymał się w Warszawie (u siostry Konstancji, zamężnej za stołecznym kupcem Walterem) w oczekiwaniu na propozycję pracy w małopolskich zborach ewangelicko-reformowanych.

W latach 1726-1728 pracował jako wikariusz w rodzinnych Piaskach, pełniąc jednocześnie funkcję nauczyciela na dworze patronów tamtejszego zboru reformowanego – Suchodolskich. W 1727 roku, jak wspomnieliśmy wyżej, ożenił się z córką Daniela Cefasa, licząc zapewne na dalszą pracę w Kościele. Już jednak w rok później doszło do konfliktu z wpływową w tej społeczności rodziną Aramów (z którą zresztą Cień był spowinowacony przez matkę swej żony) i młode małżeństwo znalazło się na stołecznym bruku. W Warszawie Cień miał spędzić kilka następnych lat jako bezrobotny duchowny. Tu rodziły mu się dzieci, a na ich chrzcinach spotykała się cała elita zboru reformowanego – działającego nieformalnie, bo na obszarze byłego Księstwa Mazowieckiego prawo zabraniało osadnictwa ewangelickiego. Cieniowie w kumy prosili kolejno Walterów. Mullerów. Gernów, Lauów, Steifów, Volmanów. Pellisonów Rossów i Bastianów – członków wpływowych  i zamożnych mieszczańskich rodzin ewangelickich, które niewątpliwie pomagały Cieniom utrzymać się na powierzchni w trudnych dla nich latach konfliktu z władzami Jednoty Małopolskiej.

Ojciec rozrastającej się z roku na rok rodziny starał się o uzyskanie stałej posady duchownego, ale osiągnął to dopiero w 1731 roku, kiedy przy poparciu patrona Jednoty Małopolskiej, pułkownika Różyckiego, powierzono mu wakujące od dłuższego czasu stanowisko duchownego w zborze w Sielcu koło Staszowa. Ostatecznie w czerwcu 1732 roku seniorzy małopolscy, księża Jan Aram i Józef Miłecki, wprowadzili go w urząd pastorski w Sielcu, znajdującym się pod opieką ewangelickiej rodziny Dębickich. Od tej chwili rozpoczął się długi okres spokojnej egzystencji pastora w małym, na uboczu wielkiego świata leżącym, zborze.

Zapiski sieleckiego duchownego stają się w tym okresie schematyczne i powoli zawężają się do suchych informacji o narodzinach i zgonach osób bliskich i sąsiadów. Ostatnia notatka pochodzi z 1735 roku i informuje nas o narodzinach syna. Szczęśliwy ojciec do tego stopnia jednak nie miał już serca do prowadzenia rodzinnej kroniki że zapomniał nawet zapisać, jakie imię dano dziecku. Być może był to Stefan Ludwik Cień, w którego rękach znajdowały się te rodzinne zapiski w drugiej połowie XVIII wieku, zanim trafiły do zbiorów prezesa Konsystorza Ewangelickiego w Królestwie Polskim, księdza Karola Diehla, a w początkach XX wieku wraz z biblioteką jego stryjecznego wnuka, księdza Augusta Diehla, dostały się do kościelnego Archiwum Akt Dawnych.

Być może przykład tej szczęśliwie ocalałej kroniki, która – założona w XVI wieku, a uzupełniana po wiek XVIII–dziś jeszcze służy historykom i świadczy o dolach i niedolach polskich ewangelików reformowanych, zachęci ich dzisiejszych potomków do prowadzenia podobnych bezpretensjonalnych notatek. Przyszli badacze dziejów będą za to wdzięczni, bo często wspomnienia i zapiski ,,zwykłych śmiertelników są ciekawszym i cenniejszym źródłem niż pisane na zamówienie (i zwykle niemiłosiernie naciągane i fałszowane) pamiętniki tzw. postaci historycznych – generałów, polityków czy wybitnych artystów

Wojciech Kriegseisen