Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1992

OSTATNI SZLACHECKI KONWERTYTA W XVII WIEKU

Musiało być coś interesującego w atmosferze dworu radziwiłłowskiego w XVII wieku, skoro jak magnes przyciągał on jednostki wybitne i dobrze zasłużone nie tylko dla zborów ewangelickich w Wielkim Księstwie Litewskim, ale także dla kultury narodowej. Niedawno przedstawialiśmy na tych łamach biografię pamiętnikarza Jana Cedrowskiego, dziś przypomnieć chcemy postać jego powinowatego, także dworzanina radziwiłłowskiego, podczaszego kaliskiego Stanisława Niezabitowskiego.

Należał on do kolejnego pokolenia ewangelików, którzy na służbie u Radziwiłłów robili kariery nie tylko majątkowe, ale i intelektualne. Lista wybitnych ludzi i twórców, którzy w tamtym stuleciu otarli się o dwór radziwiłłowski, jest długa. Spośród poprzedników naszego bohatera wymienić można wybitnego poetę, Daniela Naborowskiego, czy autora zbioru przysłów polskich – Salomona Rysińskiego.

Stanisław Niezabitowski – najbardziej interesujący przedstawiciel środowiska reformowanej szlachty w Wielkim Księstwie w drugiej połowie XVII wieku – był autorem cennego diariusza i ogromnej korespondencji. Urodził się we wrześniu 1641 roku jako syn Mikołaja i Anny z Maskiewiczów (krewnej znanego pamiętnikarza szlacheckiego, Bogusława Maskiewicza).

Późniejszy podczaszy kaliski i administrator słucki wywodził się z katolickiej szlachty zaściankowej herbu Lubicz, której gniazdem był niegdyś Niezabitów na Lubelszczyźnie. Jego przodkowie przenieśli się najpierw na Podlasie, a potem do województwa nowogródzkiego, gdzie ojciec naszego bohatera – Mikołaj Niezabitowski – znalazł służbę w nadwornych wojskach radziwiłłowskich i w ich szeregach zginął w bitwie pod Prostkami w 1656 roku. Piętnastoletni Stanisław kształcił się wtedy w gimnazjum jezuickim w Nowogródku.

Parę lat potem Stanisław Niezabitowski także wstąpił na służbę u Bogusława Radziwiłła. Pomocną w uzyskaniu tej pracy i w dalszej karierze była pamięć zasług poległego ojca, którego Radziwiłł cenił i wspominał w korespondencji w 1664 roku. Początkowo Niezabitowski służył poza granicami Rzeczypospolitej – najpierw, w 1 661 roku, w Królewcu, rezydencji księcia Bogusława, potem – w kurlandzkiej Mitawie, gdzie pod opieką tamtejszych książąt mieszkała Anna Maria Radziwiłłówna – młody dworzanin stał się wkrótce jej zaufanym sługą. W następnych latach rezydował wszędzie tam, gdzie pilnować musiał spraw swych chlebodawców: w Birżach, ponownie w Królewcu, w Kownie, wreszcie w Wilnie. Zresztą funkcje magnackiego dworzanina w tamtej epoce polegały głównie na podróżowaniu „w interesach" i dlatego sądzić można, że młody Niezabitowski nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca.

Epoka stabilizacji zaczęła się dlań w 1668 roku, kiedy ożenił się z Marianną Mirska, córką Hrehorego, strażnika litewskiego (a siostrą Zofii, żony Jana Cedrowskiego). Przez ten związek spowinowacił się z tak szanowanymi rodzinami litewskimi, jak Czyżowie, Oborscy, Domasławscy,

Cedrowscy. W tym samym roku młode małżeństwo przeniosło się do jednego z głównych ośrodków dóbr radziwiłłowskich, do białoruskiego Słucka. Stały tam pobyt z rodziną umożliwiał Niezabitowskiemu nadzór nad odziedziczonym po matce majątkiem Jatra pod Nowogródkiem. W Słucku rodziły się liczne jego dzieci, ale wiek niemowlęcy przeżyło tylko pięcioro: dwóch synów i trzy córki.

Tu następuje okres decydujący w karierze Stanisława Niezabitowskiego. Kiedy bowiem w 1669 roku zmarł ostatni męski przedstawiciel linii Radziwiłłów ewangelickich – książę Bogusław, jednym z zarządców ogromnych dóbr radziwiłłowskich, dziedziczonych teraz przez córkę Ludwikę Karolinę, został – obok Wespazjana Sienickiego i Kazimierza Kłokockiego – właśnie Stanisław Niezabitowski. Z początkiem 1 670 roku rozpoczęła się w życiu naszego bohatera półwieczna nieomal, bo trwająca aż do śmierci w 1717 roku, epoka rządów w latyfundium radziwiłłowskim na Litwie. Było to zadanie ogromne, ale też niesłychany awans i życiowa szansa. Wywodzący się z lubelskiego zaścianka szlachcic stawał się początkowo współrządcą, a później samodzielnym administratorem jednego z największych w Rzeczypospolitej (i w całej Europie) kompleksów dóbr, w skład którego wchodziły dziesiątki miast i setki wsi z tysiącami poddanych. (Zgodnie z ówczesnym prawem chłopi w pełni zależeli od woli swych właścicieli, a w tym wypadku – od ich plenipotentów.)

Awans – powiedzielibyśmy dziś – zawodowy łączył się z ważną zmianą w życiu prywatnym – Stanisław Niezabitowski zmienił wyznanie. I nie była to typowa dla tamtych czasów konwersja na katolicyzm, wręcz, przeciwnie: katolik przyjął wyznanie ewangelicko-reformowane. Daty konwersji nie znamy, na pewno dokonała się przed 1675 rokiem, być może już przed ślubem z Marianną z Mirskich, a więc około roku 1668. Mimo że przejście na ewangelicyzm było w tym czasie już czymś dość rzadkim, a opinia publiczna przyzwyczajona raczej do nawróceń w przeciwnym kierunku, to jednak nikt nie zarzucił Stanisławowi Niezabitowskiemu, że zrobił to dla kariery, bo w służbie radziwiłłowskiej pracowali wspólnie protestanci obojga wyznań, katolicy, a nawet arianie (np. opiekunem Ludwiki Karoliny Radziwiłłówny, wychowującej się w Królewcu, mianowany został poeta i żołnierz Zbigniew Morsztyn, jeden z nielicznych już arian polskich). Spośród trzech mianowanych przez księcia Bogusława plenipotentów Sienicki był członkiem starej rodziny reformowanej, Kłokocki katolikiem, a Niezabitowski ewangelikiem świeżej daty.

Przez kilkadziesiąt lat Niezabitowski pracował w atmosferze tolerancji i intelektualnych zainteresowań, ale nie były to dla zarządzanych przezeń dóbr i dla Rzeczypospolitej czasy łatwe. Rzeczpospolita uwikłana była w ciągłe wojny zewnętrzne, a w latach dziewięćdziesiątych rozpoczął się też konflikt wewnętrzny, który w Wielkim Księstwie przerodził się w wojnę domową. Miało to złe skutki dla sytuacji w dobrach radziwiłłowskich na Litwie: rywalizujące ze sobą ostro rody Sapiehów i Radziwiłłów (z linii katolickiej) próbowały przejąć majątki (od tytułu męża ich dziedziczki, Ludwiki Karoliny z Radziwiłłów księżnej Neuburskiej, zwane dobrami neuburskimi).

Był to ogromny problem dla Niezabitowskiego. Rywalizacje, układy majątkowe, procesy sądowe, zajazdy i rokowania z dowódcami wojsk kolejno stacjonujących w tych dobrach – taka była codzienność. Wiele czasu podczaszemu kaliskiemu zabierały ciągłe podróże: na trybunały, na sejmiki, do Wilna, Grodna, pobliskiego Nowogródka, ale także do Królewca i śląskiego Brzegu (gdzie ze swym mężem rezydowała córka Bogusława Radziwiłła).

Wszystkie te zajęcia były jednak sowicie nagradzane, dawały także Niezabitowskiemu możliwość zabiegania o interesy litewskiej Jednoty, której zbory leżały częściowo w dobrach przez niego administrowanych. Stanisław Niezabitowski wyrastał powoli na jednego z głównych patronów Kościoła i ze swych obowiązków wywiązywał się dobrze. Ale że sukcesy te przysparzały również wrogów, doczekał się ich i on – pomawiano go o ciągnięcie nadmiernych dochodów z zarządzanych dóbr, czyli po prostu o oszukiwanie właścicieli. Jak było naprawdę, nie wiemy i nie da się tego zapewne sprawdzić. Wiadomo, że pod koniec życia Niezabitowski był właścicielem kilku majątków, ocenianych na dwieście tysięcy ówczesnych złotych, a więc sumę bardzo poważną, nie ma jednak żadnych dowodów na to, że dorobił się ich nieuczciwie. Do końca życia pełnił funkcje powierzone mu jeszcze przez Bogusława Radziwiłła, kolejni dziedzice dóbr neuburskich, mimo skarg i donosów, powierzali mu swe interesy. To najlepiej świadczy na jego korzyść.

Najbardziej absorbująca była administracja majątków rolnych i leśnych, które w dużej części znajdowały się w zastawie pod sumy pożyczone właścicielom lub w długoletnich dzierżawach. W latach ciągłych kryzysów i wojen nadzór nad gospodarką w tych dobrach oraz rozliczenia z dzierżawcami przysparzały licznych kłopotów i wywoływały konflikty.

Ważne przeto było uczestnictwo w lokalnej polityce, bo ułatwiało rozwiązywanie konfliktów i zażegnywanie kryzysów. Niezabitowski brał udział w sejmikach i zjazdach szlacheckich, w spotkaniach i rokowaniach z politykami reprezentującymi zwalczające się stronnictwa, zawierał z nimi układy, które dotyczyły zarówno dóbr neuburskich, jak i interesów Jednoty Litewskiej, której w tych trudnych czasach często zagrażały (dalekie od tolerancji) działania świeckich i duchownych katolików. Głównym celem podczaszego kaliskiego było niedopuszczenie do przejęcia dziedzictwa radziwiłłowskiego na Litwie przez gorliwych katolików lub przynajmniej uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa dla parafii i duchownych ewangelickich działających w tych majątkach.

Równie odpowiedzialne zadania wynikały z obowiązków sądowych Niezabitowskiego. Jako obieralny sędzia uczestniczył w sesjach sądów szlacheckich – trybunałów, przede wszystkim jednak wykonywał obowiązki sędziego poddanych: mieszczan i chłopów w dobrach, którymi zarządzał (głównie w okolicach Słucka). Uczestniczył w dochodzeniach i wydawał wyroki nie tylko w sprawach majątkowych, ale także karnych. Sądził i skazywał ludzi oskarżonych o gwałty, rabunki, kradzieże i morderstwa, a często jedynym możliwym wyrokiem – zgodnie z ówczesnym surowym prawem – była kara śmierci. Znając korespondencję prywatną i zapiski Niezabitowskiego wiemy, że obowiązki te traktował poważnie – były one dlań ciężkim brzemieniem, znoszonym z poczuciem odpowiedzialności za los powierzonych mu dóbr i ich mieszkańców.

Być może wytchnieniem od tych wszystkich zajęć była działalność epistolarna – pozostał po niej wielki zbiór listów. Niezabitowski korespondował z licznymi ludźmi; z przyjaciółmi z kręgu dworu radziwiłłowskiego, z kontrahentami politycznymi i ekonomicznymi, z osobami o znanych do dziś nazwiskach i zupełnie już zapomnianymi. Bardzo cenna jest jego korespondencja ze Zbigniewem Morsztynem, z którym łączyły go więzy długoletniej zażyłości. W listach tych znajdujemy wiele osobistych wypowiedzi, które rzucają światło na interesującą osobowość i nietypową dla tamtych czasów formację intelektualną ich autora.

Oprócz setek listów pozostał po Stanisławie Niezabitowskim także dziennik - tom notatek codziennych, pisanych w latach 1682-1700. Liczy on prawie tysiąc stron i jest jednym z najcenniejszych źródeł do historii Wielkiego Księstwa Litewskiego w tamtych czasach. Dowiadujemy się z niego wiele o codziennym życiu ewangelickiego ziemianina w końcu XVII wieku, o jego pracach i kłopotach, ale także o przyjemnościach i rozrywkach intelektualnych.

Autor diariusza był amatorem lektury i teatru. Nie będzie zapewne przesadą twierdzenie, że jego prywatny księgozbiór był ówcześnie jedną z najbogatszych szlacheckich (niemagnackich) bibliotek w Wielkim Księstwie. Z inwentarza sporządzonego w 1736 roku dowiadujemy się, że Niezabitowski zgromadził 1430 tytułów, liczbę – jak na tamte czasy i okolicę – ogromną. W jego księgozbiorze były rzeczy drogie i trudno dostępne, a także wydania unikatowe. Znajdowały się tam różne wydania Biblii, słowniki i konkordancje biblijne, dzieła teologiczne Kalwina, Bezy, Lutra, Bullingera, Melanchtona oraz rodzimych teologów i pisarzy – Kraińskiego, Reja, Budnego, Krowickiego, Frycza-Modrzewskiego, Salinariusa czy Wolana. Nie brakowało także filozofów i filologów: Erazma z Rotterdamu, Grotiusa, Bacona, Lipsiusa, Kirchera oraz polskich historyków: Miechowity, Długosza, Piaseckiego, Bielskiego, Kochowskiego, Heidensteina, Starowolskiego. Wśród prac teologicznych i historycznych znajdowały się liczne rozprawy prawnicze, a nawet dzieła matematyczne i przyrodnicze.

Zachowały się też dowody na to, że podczaszy kaliski nie tylko zbierał książki, ale także czytywał je pilnie. W diariuszu rozrzucone są liczne uwagi o lekturze; czytanie było jedną z najczęstszych form spędzania przez niego wolnego czasu, oddawał mu się głównie w niedziele.

Gorzej było z zaspokajaniem pasji teatralnych średnio zamożnemu szlachcicowi litewskiemu dostępne były w owym czasie właściwie tylko przedstawienia teatralne wystawiane przez uczniów szkół: ewangelickiego gimnazjum w Słucku lub okolicznych gimnazjów jezuickich w Nowogródku, Wilnie czy Grodnie. Występy zawodowych aktorów Niezabitowski mógł oglądać tylko w czasie swych podróży, np. podczas pobytu na Śląsku w 1 694 roku.

Jego diariusz i korespondencja świadczą o tym, że dworek w Słucku był centrum życia towarzyskiego i intelektualnego, w którym spotykali się nie tylko ewangelicy, ale i przyjaciele innych wyznań. Bywali tam: arianin i poeta Zbigniew Morsztyn, katolik Kazimierz Kłokocki (tłumacz dzieła Rycauta Monarchia turecka), pojawiali się także katoliccy duchowni, a nawet jezuici. Administrator słucki musiał być człowiekiem sympatycznym, skoro nie tylko bywali u niego, ale nawet dedykowali mu wydawane drukiem prace teologiczne.

O zaletach jego serca i charakteru świadczy też to, że często proszono go o opiekę nad sierotami. Problemy związane z wychowaniem młodych i niesfornych podopiecznych zabierały mu dużo czasu. Dbał też o edukację własnych dzieci. Synowie odbyli studia zagraniczne starszy Jan w Królewcu pod opieką Zbigniewa Morsztyna, młodszy Stefan w akademii w śląskim Brzegu. Córki dobrze wydano za mąż – wszystkie trzy wyszły za przedstawicieli znanych rodzin ewangelickich: Katarzyna za Domasławskiego, Regina za Sienickiego, a Zofia za Olędzkiego.

Sam Niezabitowski, po śmierci w 1703 roku pierwszej żony Marianny z Mirskich, żenił się jeszcze dwa razy: z Agnieszką z Bułharynów Wołłowiczową, a po jej zgonie z Anną z Grużewskich Oborską. Wydaje się, że przeżył i tę towarzyszkę życia. Zmarł 26 lipca 1 71 7 roku. Dożył spokojniejszych czasów na Litwie, zakończenia wojny północnej i konfederacji tarnogrodzkiej.

Karierę ojca starali się kontynuować synowie, a wnuk – Bogusław Niezabitowski – w kilkadziesiąt lat później osiągnął nawet godność senatora, w latach 1736-1739 był kasztelanem nowogródzkim.

Żywot Stanisława Niezabitowskiego jest przykładem kariery osiągniętej wytężoną pracą i wybitnymi zdolnościami umysłowymi. Był to sukces w tamtej epoce nietypowy, zdobyty mimo nonkonformistycznej konwersji z katolicyzmu na ewangelicyzm w czasach, gdy częste było przyjmowanie wyznania katolickiego właśnie dla kariery czy awansu.

Spuścizna intelektualna podczaszego kaliskiego, jego listy, diariusz, inwentarz biblioteczny świadczą, że była to osobowość niezwykła, człowiek, który nie tylko z „pana na czterech chłopach" – jak pisał żartobliwie o swych początkach – dopracował się znacznej fortuny, ale i postać, która w kulturze intelektualnej ewangelicyzmu polskiego w drugiej połowie XVII wieku zająć powinna jedno z najbardziej znaczących miejsc.

W Rzeczypospolitej trwała w najlepsze epoka saska z jej upadkiem kulturalnym i intelektualnym, gdy w białoruskim, odległym od wszelkich ośrodków kultury Słucku swe diariusze i listy pisał człowiek, który nie tylko był przyjacielem poetów, sprawnym administratorem i sędzią, ale także potrafił zdobyć się na intelektualną niezależność i religijny nonkonformizm. Aż dziwne, że biografia Stanisława Niezabitowskiego nie została do tej pory napisana i spopularyzowana – marnuje się rzadki i budujący przykład człowieka, który własnym wysiłkiem i zdolnościami, ogromnym nakładem pracy zrobił uczciwą karierę i zachował przy tym sympatyczny – jak wnosić można z jego osobistych zapisków – charakter. Miejmy nadzieję, że przynajmniej diariusz podczaszego nowogródzkiego, przechowywany do dziś w Bibliotece Narodowej, znajdzie swego wydawcę. Człowiek, który przeprowadził Jednotę Litewską przez trudną epokę drugiej połowy XVII wieku, któremu udało się zastąpić w patronacie nad zborami ewangelickimi ród Radziwiłłów, wart jest upamiętnienia.

Wojciech Kriegseisen