Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1992

 (na Śląsku, 22 maja 1656 r.)

Synu!

Jeśli żyjesz i Twoi żyją, niech Bóg sprawi, żebyście dożyli lepszych czasów! Wprawdzie my, uratowawszy się z zagłady Leszna, żyjemy, ale życiem biednym i z dnia na dzień. Straciliśmy tam wszystko, uchodząc tylko z życiem. Ja poniosłem straty największe ze wszystkich - nie tylko bowiem utraciłem wszelkie dobra, lecz również moje rękopisy. Wśród dóbr straty są następujące: 1) Pięćset jachimowskich talarów pożyczonych naszemu współmieszkańcowi, którego dom był mi zapisany pod zastaw, ale spłonął. 2) Zniszczony został mój własny dom, który – jak wiesz – kupiłem przed kilkoma laty za czterysta jachimowskich i do którego dołożyłem ponad sto na naprawy. 3) Przed rokiem na usilne prośby pożyczyłem miastu pięćset jachimowskich, ale miasta już nie ma. 4) Była wielka ilość różnych towarów o wartości ponad dwustu talarów. 5) Książka niedawno wydrukowana moim nakładem kosztowała mnie ponad trzysta talarów. 6) Tysiąc egzemplarzy „Manualńka" do Biblii czeskiej, doprowadzonego aż do Księgi Ezechiela, kosztowało mnie już ponad dwieście talarów. 7) Moja biblioteka starannie dobierana, której nie kupiłbym nawet za pięćset talarów. 8) Ubrania, pierzyny i pozostałe wyposażenie domu wartości około trzystu ta/arów. Twój wspaniały zegar, twoje skrzynie i wszystko, co zostawiłeś, strawił ogień. Teraz na słomie, jeśli w ogóle można ją zdobyć, starzy i młodzi w nocnym spoczynku odgniatamy swoje kości.

Dopiero 17. tego miesiąca w nocy wygrzebano z leszczyńskiego pogorzeliska i przywieziono mi moje rękopisy, zakopane w jakimś dole. Lecz, niestety, dużej ich części brak. Przywieziono mi tylko: 1) Pisane po czesku „Amphitheatrum universitatis rerum", dzieło mojej młodości. 2) „Ratunek przed Antychrystem". 3) Dzieło „O poradzie..." i niektóre rzeczy pansoficzne. Niestety, brak następujących: 1) „Zbiór pansoficzny, czyli skarb wszelkiej wiedzy i definicji". 2) Rozważania o podstawach pansofii, pisane w formie dialogu, w pracy „O poradzie...". 3) Te wszystkie pansoficzne rzeczy, które opracowałem podczas ostatniej zimy i przeglądałem ze swoimi współpracownikami, wszystkie przygotowane do druku, np. „Introitus", „Mundus radicalis, czyli o Wiekuistym Bogu", również „Mundus idealis" itd. 4) „Metafizyka" i wszystko, co do niej należało. 5) „Skarb języka czeskiego i łaciny", owoc trzydziestu lat pracy. 6) Różne traktaty teologiczne w liczbie trzydziestu dziewięciu, „Haggaeus redivivus" i inne. 7) Moje rozważania religijne i konspekty kazań z ponad czterdziestu lat, wszystkie, jakie miałem. Niestety, jak na takie zamieszanie i niespokojne życie, nie były wystarczająco dobrze ukryte i porozrzucane tu i ówdzie, więc zaginęły. 8) „Harmonia ewangelistów, w najpiękniejszej jedności zwiastujących światu zbawienie", dzieło, któremu wraz z kilkoma współpracownikami poświęciłem cały rok, niestety również zaginęło.

A co mam powiedzieć o dwu bardzo zasobnych księgozbiorach Jednoty? Ogień zniszczył przywileje, dokumenty, wykazy, uwolnienia itd., dotyczące wszystkich Kościołów – czeskiego, obu niemieckich, polskiego – i wszystkich współmieszkańców. Nie zostało nic, nawet możliwość powrotu na to miejsce. Jakie jednak mamy schronienie tutaj, w państwie austriackim? Codziennie spadają na nas coraz to większe niebezpieczeństwa, tak od Polaków, jak i od samych cesarskich. Chciałbym się dostać do Marchii albo na Pomorze, ale nie wiem jak.

Twój list z 16. kwietnia otrzymałem przedwczoraj. Codziennie oczekuję powrotu Windisza z Węgier. Wkrótce napiszę, jeśli przywiezie jakieś pewne wiadomości. Tutaj, na Śląsku, już trzeci raz przenoszę się z miejsca na miejsce, ponieważ nie potrafię nigdzie osiąść bezpiecznie. Cokolwiek się stanie, jeśli tylko pozwoli mi na to owo niekończące się rozproszenie myśli, postaram się odtworzyć obraz naszego upadku.

Zaginęło również między innymi „Obalenie filozofii Kartezjusza i astronomii Kopernika", czego bardzo żałuję, ponieważ włożyłem w nie wiele pracy i starań; miały to być przyczynki do „Pansofii".

Proszę, przekaż dokładnie te wiadomości wszystkim przyjaciołom i obrońcom, szlachetnie urodzonemu panu De Geerowi, dostojnemu i zacnemu panu Hottonowi, panu Wolzogenowi, Rulitiusowi, Hartlibowi etc, żeby ich chrześcijańskie serca ulitowały się nade mną, biednym starcem. Swoim dzieciom i Wam, spadkobiercom, którym chciałem przekazać cenne rękopisy, nie zostawię już nic prócz doczesnych szczątków moich, żebyście złożyli je w ziemi, wspólnej matce wszystkich...

Jan Amos Komeński

Listy tłum. Jerzy Swoboda

Adresat listu, Piotr Jabłoński (przydomek Figulus), zięć Komeńskiego, od 1662 r. senior Jednoty – red.