Drukuj

10/1991

30 czerwca byliśmy uczestnikami niezwykłej uroczystości: ostatecznego rozstania i zarazem jakby zmartwychwstania – oto kucowski zbór pożegnał się ze starym, prawie stuletnim kościołem, który musi ulec zniszczeniu, aby na tym miejscu kopalnia bełchatowska mogła  wydobywać  węgiel  brunatny...  Zmartwychwstanie  zaś  to  przejście  długą  wiejską drogą, wśród wysokiego już zboża, pod rozsłonecznionym niebem, do nowego, niewielkiego wprawdzie, ale dość nowoczesnego kościoła, i poświęcenie go na służbę Bogu i ludziom.

Na początku ostatniego nabożeństwa, jakie odbyło się w starym kościele, ks. Marek Izdebski (administrator tutejszej parafii) oraz Lech Tranda (odbywający tutaj swój staz podyplomowy przed ordynacją) serdecznie powitali wszystkich przybyłych: władze Kościoła w osobach ks. bp. Zdzisława Trandy i prezesa Synodu Witolda Bendera, członków Konsystorza – Dorotę Niewieczerzał, ks. Jerzego Stahla i Jarosława Stejskała, a także wikarego sąsiedniej rzymskokatolickiej parafii – ks. Mariana Morgę, członka prezydium Komisji Krajowej „Solidarności” – Wojciecha Arkuszewskiego (któremu parafia kucowska udzieliła schronienia, gdy ukrywał się w stanie wojennym), przedstawicieli władz gminnych z wójtem Ryszardem Szymczykiem i przewodniczącym Rady Gminnej Jerzym Błaszczykiem oraz kierownika budowy – Krzysztofa Rumika. Na uroczystość przybyli też goście z Niemiec, którzy współfinansowali budowę nowego kościoła: przedstawiciele Gustaw-Adolf Werk – Elisabeth Scholz, Elfride Willenbrink oraz ks. ks. Bernd Schliephake i Eberhard Bangert; przedstawiciele partnerskiej parafii w Heidelbergu – Elisabeth Howe i Jórg Augenstein, a także ks. Helmut Kulla z Gutersfelde. Bardzo licznie zjechali do Kucowa współwyznawcy z Łodzi, Warszawy, Żychlina i Zelowa, a z Czecho-Słowacji przyjechał autokar pełen ludzi i dziesiątki samochodów osobowych, a w nich Czesi urodzeni w Kucowie i ich potomkowie. Na ręce miejscowego Kolegium Kościelnego wpłynęło wiele telegramów i listów z różnych stron Polski i świata od tych osób, które nie mogąc osobiście być w Kucowie, przynajmniej w tej formie wyrażały swoją duchową łączność oraz zapewniały, że w tym dniu trwać będą wraz ze zborem kucowskim we wspólnej modlitwie.

Ostatnie  nabożeństwo  w  starym  kościele  rozpoczęto  hymnem:  „Wielki  Boże,  chwała Ci!...”  Liturgię  poprowadzili  wspólnie  Lech  Tranda  i  ks.  Roman  Lipiński  (administrator parafii w Łodzi). Lekcja, przeznaczona na tę niedzielę, zaczerpnięta została z I Mojż. 1 2:1 -4 oraz  I  Kor.  1:8-15,  natomiast  Ewangelia  –  z  Łuk.  5:1-11.  Kazanie  wygłosił  ks.  Marek Izdebski na podstawie tekstu Ewangelii św. Mateusza 24:34-35 („Zaprawdę powiadam wam, nie przeminie to pokolenie aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą”).

„Nikt z nas, drodzy Siostry i Bracia,  z pewnością nie pamięta, jak rozpoczynała się budowa tej świątyni – powiedział min. kaznodzieja. – Jednakże są wśród nas jeszcze tacy, którzy pamiętają, jak w czasie I wojny światowej kościół ten został częściowo zniszczony, a potem odbudowany. Wielu natomiast pamięta, jak budowano sąsiadującą z kościołem plebanię. Przyłożyliście do tej sprawy swoje ręce i swoje serca, okazując w ten sposób wielkie przywiązanie i szacunek dla Kościoła. Największy jednak szacunek okazujemy Domowi Bożemu, kiedy z niego korzystamy, gdy w nim zwiastowany i wielbiony jest Jezus Chrystus, jedyny Pan Kościoła.

[...] Wielu obecnych wspomina z rozrzewnieniem różne uroczyste chwile w tym kościele: ktoś najlepiej zapamiętał konfirmację, ktoś inny swój ślub,jeszcze inny – kiedy chrzcił dziecko albo żegnał najbliższą, bardzo kochaną osobę...

Siostry i Bracia! Za dwa lata obchodzilibyśmy 100. rocznicę położenia kamienia węgielnego pod tę świątynię, a w 1996 r. świętowalibyśmy 100. rocznicę jej poświęcenia. Jednakże tych radosnych uroczystości obchodzić juz nie będziemy. Za kilka miesięcy na tym miejscu, gdzie teraz jesteśmy zgromadzeni, będzie tylko rumowisko. [...] Ale czy wolno nam snuć katastroficzne wizje? Nie. Nie pozwala na to nadzieja, z którą nierozerwalnie związana jest nasza wiara. Nie pozwala na to także myśl o czekającej nas radosnej uroczystości otwarcia i poświęcenia Bożym Słowem kościoła w Kleszczowie. Jeśli Bóg nas dotąd zachował, to widocznie ma dla nas jakieś nowe i ważne zadanie. [...] »Myślę – pisał kiedyś poprzedni biskup naszego Kościoła, śp. ks. Jan Niewieczerzał – że przy pożegnaniu swojego kościoła zebrani świadomi są prawdy o przemijaniu życia i niezmiennym trwaniu wiecznych prawd, którym wierni pozostawali ojcowie, a także i tego, ze na nową drogę mają wejść z ufnością i wiarą, ze Bóg, który od pokoleń był tarczą i opieką na pielgrzymich drogach, również temu pokoleniu nie odmówi siły w dalszej wędrówce«. Gorąco i szczerze wierzę, że te słowa, które wypowiedział wielce zasłużony dla naszego Kościoła duchowny, są słowami prawdziwego proroctwa” – zakończył ks. Marek Izdebski.

Lech Tranda przedstawił następnie krótką historię zboru w Kucowie, której przygotowanie  – jak powiedział – wcale nie było łatwe, bo dzieje parafii to przede wszystkim dzieje człowieka – to człowiek, a nie budynki, tworzy historię. Budynki bowiem padają, a społeczność trwa. Bracia czescy przybyli na tę ziemię uciekając przed prześladowaniami religijnymi. 11 czerwca 1818 r. zakupili część majątku Kleszczów i podzielili go na gospodarstwa: Kuców, Żłobnicę, Aleksandrów, Folwark i Krzaki. Przyjęli najbliższe sobie wyznanie ewangelicko-reformowane, zachowując jednak ojczysty język i zwyczaje. Na początku opiekę duchową sprawował nad nimi pastor zboru luterańskiego w Kleszczowie (tego kościoła, gdzie odbywały się nabożeństwa, także już nie ma), ale w 1852 r. utworzyli filiał ewangelicko-reformowany w Kucowie, z czasem przekształcony w parafię. Pierwszym kantorem został Karol Kulhawy, starszymi zboru – Tomasz Semeradt, Piotr Kumpolt i Karol Mundziel. Administrował zborem (liczącym wówczas 131 członków) pastor z Warszawy, ks. Aleksander Cerawski. Najpierw zbudowano drewniany dom modlitwy tam, gdzie dziś stoi plebania. Zbór rozrastał się jednak, więc postanowiono zbudować kościół. Jego projekt (autorstwa znanego architekta, członka zboru warszawskiego – Władysława Marconiego) był już gotowy w 1858 r., ale aż trzydzieści lat trwały zabiegi, zanim w 1890 r. projekt zatwierdzono i przystąpiono do budowy. Trwała ona trzy lata. Kamień węgielny położono pod wieżą kościoła 23 czerwca 1893 r., zaś 17 czerwca 1896 r. kościół poświęcono. Złożył się na to wysiłek wszystkich zborowników kucowskich, pomoc innych parafii ewangelicko-reformowanych i Konsystorza. Przy budowie ofiarnie pracowały całe rody: Semeradtowie, Bureszowie, Pospiszyłowie, Tuczkowie, Jancykowie, Niewieczerzałowie, Tomeszowie, Matysowie, Konteccy, Jelinkowie, Dytrychowie, Swobodowie i wielu, wielu innych parafian, których potomkowie żyją tu do dziś.

Mówiąc o historii tej parafii trudno nie wspomnieć o długoletnim kantorze, Janie Niewieczerzale (ojcu późniejszego biskupa i dwóch innych duchownych naszego Kościoła), który w szczególny sposób przyczynił się do tego, że po II wojnie światowej bracia czescy pozostali na polskiej ziemi, a ich niewielka społeczność kucowska jako jedyna, dała Kościołowi Ewangelicko-Reformowanemu w Polsce aż pięciu duchownych.

Po kolejnej pieśni: „O, pójdź do Zbawcy, dziś jeszcze czas...”, nastąpiła liturgia   komunijna,   którą prowadzili księża: Jerzy Stahl, Mirosław Jelinek i Bogdan Tranda. Po sakramencie Wieczerzy Pańskiej i udzieleniu błogosławieństwa wszyscy opuścili kościół, dołączając do tłumu ludzi stojących przez cały czas na dziedzińcu i wzdłuż wiejskiej drogi, bo zabrakło dla nich miejsca wewnątrz. Ksiądz Biskup odczytał fragmenty Psalmu 46 i zamknął wielkie odrzwia kościoła. W oczach wielu ludzi widać było łzy, a na twarzach – ból...

Uformował się pochód, który ruszył procesjonalnie do pobliskiego Kleszczowa, gdzie nastąpiła uroczystość poświęcenia nowo zbudowanego kościoła. Ks. bp Zdzisław Tranda, stojąc przed zamkniętymi drzwiami nowego przybytku, odczytał dwa wersety z I Król. 8:29.30 – „Salomon rzekł: Niechaj Twoje oczy będą otwarte nad tym domem nocą i dniem, nad tym miejscem, o którym powiedziałeś: tam będzie imię moje, abyś wysłuchał modlitwy, jaką Twój sługa będzie zanosić na tym miejscu. Zechciej wysłuchać błagania Twojego sługi i Twojego ludu izraelskiego, gdy będą się modlić na tym miejscu. Tak, wysłuchaj w miejscu, gdzie przebywasz, w niebie, a wysłuchując, racz odpuścić!”. Biskup otworzył drzwi, wszedł do środka, a za nim podążyli najpierw księża, a potem wierni. Masa ludzi pozostała na zewnątrz, bo zabrakło miejsc w kościele, i przez głośniki przysłuchiwała się uroczystości. Następnie Ksiądz Biskup skierował do zebranych słowa Apostoła Pawła z Listu do Efezjan (2:13-14, 19-22): „A teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową. Albowiem On jest pokojem naszym. On sprawił, że z dwojga jedność powstała, i zburzył w ciele swoim stojącą pośrodku przegrodę z muru nieprzyjaźni. [...] Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamentach apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu”. Po modlitwie duchowny wygłosił przemówienie.

„Kościół, który dzisiaj poświęcamy – powiedział – ma stać się takim miejscem, w którym będziemy sobie uświadamiać, kim jest dla nas Jezus Chrystus. Życie religijne zboru Chrystusowego może wzrastać, pod warunkiem że jego kamieniem węgielnym stanie się Jezus Chrystus. Ten kościół został przed chwilą otwarty, ale czy ludzie, którzy tu będą przychodzić, zechcą żyć Chrystusem? Czy On naprawdę jest naszym pokojem? Człowiek, chrześcijanin, jest jak akumulator – musi się nieustannie ładować. Kościół zaś jest tym miejscem, gdzie następuje to duchowe ładowanie. Musimy być włączeni w życie całego społeczeństwa, niosąc mu tę prawdę, którą otrzymujemy w kościele. Że nasz kraj i naród potrzebują energii, która płynie od Jezusa Chrystusa, chyba nie trzeba uzasadniać. Tylko jednym przykładem chciałbym zilustrować, jak bardzo z nami dzieje się źle i jak bardzo nasz naród potrzebuje odnowy moralnej. Jak to jest możliwe, aby w chrześcijańskim społeczeństwie mogło dojść do pogromu, który miał miejsce w Mławie? Jak straszne spustoszenia dokonały się w sercach ludzkich! Dlatego my, jako chrześcijanie, musimy najpierw sami doznać i doświadczyć odnowy i odrodzenia, ażeby pójść do innych, niosąc im, tak bardzo dziś potrzebne światu, światło”. Mówca przypomniał też swoje słowa, wypowiedziane w tym miejscu rok wcześniej, podczas uroczystości poświęcenia kamienia węgielnego: w Kleszczowie, na dwóch przeciwległych krańcach wsi, wznoszą się dwa kościoły – rzymskokatolicki i ewangelicko-reformowany, sąsiadują natomiast ze sobą oba cmentarze – katolicki i ewangelicki. Czy zbliżenie ludzi obu wyznań ma nadal dokonywać się tu dopiero po śmierci? „Niech właśnie ten fakt, że po obu stronach waszej wsi znajdują się kościoły, stanowi dla was bodziec do tego, ażebyście stawali się przykładem dobrej współpracy, harmonijnego współżycia w jedności Ducha, we wzajemnej miłości i poszanowaniu. Niech Bóg wam w tym błogosławi” – powiedział na zakończenie Ksiądz Biskup.

Teraz nastąpił właściwy moment poświęcenia kościoła, czemu towarzyszyła następująca formuła:

„Tobie, Boże w Trójcy Świętej Jedyny, poświęcamy ten budynek.
Tobie, Ojcze naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Ojcze nasz w niebiesiech, poświęcamy ten budynek.
Tobie, Synu Jednorodzony Boga żywego, Głowo Ciała, jakim jest Kościół, Tobie, który jesteś nade wszystko Panem Kościoła, Tobie, Proroku, Kapłanie i Królu swego ludu, poświęcamy ten budynek.
Tobie, Duchu Święty, który od Ojca i Syna pochodzisz. Ty, który nas uczysz, uświęcasz i pocieszasz, który dajesz siebie, poświęcamy ten budynek.
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”.

Następnie głos zabierali przedstawiciele władz Kościoła i członkowie delegacji parafialnych, wręczając Kolegium Kościelnemu tutejszego zboru upominki i kwiaty, które składano u stóp Stołu Pańskiego. Przemówili również: członek Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Wojciech Arkuszewski, wójt Ryszard Szymczyk i przewodniczący delegacji zagranicznych.

Uroczystość, podczas której wielokrotnie śpiewał i grał Andrzej Tranda z synem Mateuszem, zakończyła się modlitwą dziękczynną i „Ojcze nasz...” (w języku czeskim i polskim) oraz błogosławieństwem udzielonym przez Księdza Biskupa. Pieśń: „Pod Twą obronę...” uwieńczyła ten pięciogodzinny maraton modlitewny.

Po wyjściu z kościoła ludzie przez długi jeszcze czas prowadzili ze sobą rozmowy, wymieniali wrażenia i wpisywali się do księgi pamiątkowej. Zbór kucowski pomyślał jednak nie tylko o strawie duchowej – po uroczystości przyjezdni zostali zaproszeni na kolację. Jakoś wszyscy cudownie pomieściliśmy się przy długich, pięknie nakrytych i ozdobionych kwiatami stołach. Dla nikogo nie zabrakło ani miejsca, ani strawy.

Uroczystość rozstania ze starym i powitanie nowego – może właśnie i w taki sposób Kościół ma stale sobie przypominać, że jest Kościołem w drodze, a my – jego członkowie – tylko pielgrzymami na tej ziemi...