Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2/1991

PODSUMOWANIE SPOTKANIA W AKADEMII EWANGELICKIEJ W MÜLHEIM n. RUHRĄ

Od 19 do 22 października ub. roku w Mülheim n. Ruhrą spotkało się ponad sto osób – delegaci na Europejskie Ekumeniczne Zgromadzenie w Bazylei (maj 1989), przedstawiciele Kościołów ewangelickich, rzymsko- i starokatolickich oraz prawosławnych z 16 krajów Europy. Obradowali oni na temat zadań, jakie stanęły przed Kościołami w czasie, jaki upłynął od bazylejskiego zgromadzenia.

Trzeba stwierdzić, że żadna spośród konferencji ekumenicznych, jakie odbyły się od czasu zgromadzenia w Bazylei, nie miała tak oficjalnego charakteru i nie zgromadziła tylu przedstawicieli różnych wyznań ze wszystkich stron Europy na wspólnym słuchaniu Słowa Bożego i nie osiągnęła tak szerokiego porozumienia co do etyczno-społecznych zadań Kościoła i chrześcijan, jak właśnie ta. Już w Bazylei wiadomo było, że przeżywana tam wspólnota musi zostać ukorzeniona w codziennym życiu Kościołów, zborów i poszczególnych chrześcijan. To przekonanie znalazło wyraz w sformułowaniach Dokumentu końcowego, a mianowicie – że „praca Zgromadzenia musi być kontynuowana”. Spotkanie w Mülheim miało być częścią tego procesu pojednania narodów Europy, zwanego procesem koncyliarnym.

W czasie, który upłynął od zgromadzenia w Bazylei, bardzo wiele zmieniło się w Europie. I to nie tylko w dziedzinie politycznej, ale i w samych Kościołach, które zafascynowane wizją Europy jako „wspólnego domu” z radością przy klasnęły tym przemianom i utwierdziły się w przekonaniu, że należy dalej „z odwagą i żarliwością pracować nad tym, by ludzkość żyła godnie i sprawiedliwie” (Dokument nr 13). Właśnie dlatego biblijne słowa: „A sprawiedliwość i pokój ucałują się” (Ps.85:11), nie tylko nie straciły na znaczeniu, ale przeciwnie – zyskały.

Proces pojednania, proces koncyliarny, był w Kościołach o wiele szybszy i wszechstronniejszy, niż wielu sceptyków przypuszczało. Pod wieloma względami okazał się przełomowy dla ekumenicznego procesu poznawczego, udowodnił, że zaistniała jedność duchowa i praktyczna. Ale oświadczenia i obserwacje ukazały także braki: zbyt mało działań podjęto, aby te wynikłe z postanowień bazylejskich zobowiązania zrealizować. Poznawanie ich i przyswajanie sobie odbywało się raczej wewnątrz społeczności wyznaniowych niż ekumenicznie. Lokalne zbory przekonywały się zbyt często, że pojednanie zawodzi, gdy pojawiają się miejscowe konflikty lub kiedy na własnym gruncie trzeba stanąć w obronie zagrożonych naturalnych warunków życia.

Kościoły zachodnie były pod ogromnym wrażeniem rewolucyjnych przemian w Europie Środkowej i Wschodniej. W umysłach ludzi Zachodu zaczął się rysować nowy obraz Europy, dostrzeżono też znaczenie tych przemian dla świata. Jednocześnie zrodziły się obawy – wyzwalanie się spod długoletniego ucisku spowodowało gospodarcze i społeczne trudności na ogromną skalę. Zbudzony nacjonalizm zaostrzył stare konflikty i stworzy! nowe napięcia. Delegaci z krajów zachodnich stwierdzili więc konieczność przeciwstawienia się, jak to określono, przedwczesnemu poczuciu triumfu występującemu na Zachodzie.

Jesteśmy przekonani, że konieczność kontynuowania procesu koncyliarnego musi być stale obecna w naszej świadomości. Niebezpieczeństwo, w jakim znajduje się świat, zmusza Kościoły do bliższej i głębszej wspólnoty ekumenicznej oraz porzucenia samotnej drogi wyznaniowej” – stwierdza dokument podsumowujący obrady. Zwrócono w nim również uwagę na stosunki między Europą a Trzecim Światem. Chrześcijanie z krajów słabiej rozwiniętych obawiają się bowiem, że polityczne i gospodarcze zmiany w Europie Wschodniej spowodują, że Europa – jako całość – zajmie się swoimi sprawami i skieruje swe zainteresowanie i środki na kraje postkomunistyczne, co całkowicie odetnie bogatą Północ od biednego Południa.

Grupy robocze pracowały nad kilkoma kluczowymi zagadnieniami. Pierwsze z nich to: „Europa roku 1992 z punktu widzenia kobiet”. Rok 1992 będzie rokiem zjednoczenia Zachodniej Europy, zniesienia wszelkich ograniczeń wizowych i celnych, rokiem swobodnego przepływu siły roboczej i ujednolicenia wielu systemów organizacyjnych. Przede wszystkim jednak od tego momentu zacznie się codzienne współżycie ludzi pochodzących z krajów o różnych tradycjach. Jest konieczne dla dalszego procesu pojednania, żeby problemy kobiet nie były traktowane jedynie w kategoriach socjalnych lub w sposób marginesowy, lecz jako sprawy o zasadniczym znaczeniu. Dekada Solidarności Kościołów z Kobietami, proklamowana w 1988 r. przez ŚRK, musi być naprawdę przez Kościoły realizowana.

Społeczno-etycznym wyzwaniem dla Wspólnego Rynku są sprawy rozwoju ekonomicznego państw w Środkowej i Wschodniej Europie. Jak stwierdzono w innej grupie dyskusyjnej, kraje te nie mogą stać się „przytułkiem dla ubogich naszego kontynentu”. Koncentracja środków gospodarczych i politycznych w krajach „dwunastki” powinna posłużyć jako narzędzie budowania ludzkiej solidarności i odpowiedzialności za uboższe 2/3 świata. Kościoły mają i na tym polu wiele do zrobienia, ich zadaniem jest uczestniczenie w wielokulturowym dialogu, w „pojednaniu różnorodności”, w budowaniu pomostów między tradycją chrześcijańską, żydowską i muzułmańską. Obecność tej ostatniej w Europie coraz wyraźniej się zaznacza.

Na spotkaniu padło wiele szlachetnych deklaracji i choć chrześcijanie z Zachodu uważnie słuchali głosów chrześcijan ze Wschodu, niewiele jednak, jak się wydaje, naprawdę docierało do ich świadomości. Głębokość konfliktów, ujawniających się w naszej części Europy, nie jest przez nich doceniana. O ile wrażliwość na niesprawiedliwości dotykające, na przykład, imigrantów jest bardzo duża, a walka kobiet o równość praw jak najbardziej popierana, o tyle konflikty przebiegające według innych linii podziałów właściwie nie znajdują zrozumienia. Delegaci Kościołów zachodnich bardzo wysoko ocenili plon wspólnych obrad, delegaci z Polski i Czecho-Słowacji mieli natomiast wiele wątpliwości – to nie proces koncyliarny, lecz dalszy, tak niepewny, rozwój wydarzeń w Europie na wschód od Odry zadecyduje o obliczu Europy u progu XXI wieku.