Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2016, s. 5

Jaroslaw Swiderski (fot. Ewa Jozwiak)Jesteśmy ewangelikami reformowanymi. Co to znaczy? Co to znaczy dla nas i dla naszego otoczenia w dobie internetu, gdy każdy może szybko sięgnąć po dowolną informację? Pytanie w pierwszej chwili wydaje się nieistotne, a przynajmniej nie stanowiące żadnego problemu. Tymczasem okazuje się, że jest odwrotnie. Świadczyć o tym może z jednej strony rosnące zainteresowanie spotkaniami typu informacyjno-dyskusyjnego, z drugiej – świadomość konieczności znalezienia współczesnej formy realizowania przez wszystkich ludzi uważających się za chrześcijan głównego polecenia Zbawiciela: „...czyńcie uczniami moimi...”.

W ciągu jednego miesiąca miałem okazję uczestniczyć w spotkaniu Klubu Inteligencji Katolickiej poświęconym poszukiwaniom odpowiedzi na pytanie „czym jest dziś wyznanie ewangelicko-reformowane?” i trzech zebraniach typu „dyskusja panelowa” na tematy pokrewne, ale bardziej szczegółowe. Spotkania te uświadomiły mi raz jeszcze, jak bardzo język współczesnych pojęć zmienił się w ciągu ostatniego półwiecza i jak słabo wyraża to, co powinniśmy przekazywać naszemu otoczeniu, by nieść pomoc tym, którzy o Bogu nie słyszeli, zapomnieli, albo którzy nie potrafią szukać u niego ratunku w chaosie codziennego życia. Język pojęć zmienił się ogromnie, ale potrzeba używania go do wykorzystywania osobistego skarbu, jakim jest dla każdego z nas nasze wyznanie, pozostała.

Ostatnio przeglądałem liczące przeszło pięćdziesiąt lat materiały z zebrań młodzieży warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej. Cykl dyskusji na tematy zbliżone do wyżej omawianych nosił wspólny tytuł „Nasze cechy szczególne”, a zakończył się nieco zaskakująco opracowaniem pod tytułem „Wykaz 20 najbardziej popularnych Polek i Polaków wyznania ewangelicko-reformowanego”. Uzupełniono je kilka lat później wykazem najszczęśliwszych narodów świata (istnieje taka światowa komisja zbierająca odpowiednie ankiety wśród mieszkańców blisko 150 państw), w którym, w zależności od roku sporządzania, Szwajcaria i Holandia zawsze znajdowały się w pierwszej piątce najszczęśliwszych.

Pokrótce podsumowując – wyszło nam, że ewangelik reformowany musi być stale czynny w pomaganiu innym, w pokazywaniu wzorców postępowania (świadectwa) i w przekonywaniu, że wszystko, co do szczęścia potrzebne, można znaleźć w Biblii. Tylko wyciągnięte wnioski trzeba wciąż reformować, czyli oczyszczać od wypaczających je naleciałości, jak to robili przez wieki nasi „przodkowie w wierze”, poczynając od apostoła Pawła, który upominał apostoła Piotra, poprzez Augustyna, Franciszka, Valdo, Husa, Lutra, Kalwina i wielu, wielu innych. A czynić to trzeba w parafiach, w słowie pisanym (JEDNOTA!) i w zwykłym, codziennym życiu (zwłaszcza). Czynić to trzeba osobiście i nie liczyć, że ktoś nas w tym zastąpi. Czynić zgodnie ze słowami Zbawiciela „...aby widzieli wasze dobre uczynki i oddawali chwałę waszemu Ojcu w niebie” (Mt 5,16).

* * * * *

Jarosław Świderski – profesor elektronik, Instytut Technologii Elektronowej

 

Na zdjęciu autor felietonu (fot. Ewa Jóźwiak)