Drukuj

„Wy, którzy w Prawie szukacie usprawiedliwienia, zostaliście oddzieleni od Chrystusa, straciliście łaskę. My natomiast, dzięki Duchowi, oczekujemy nadziei usprawiedliwienia z wiary. W Chrystusie Jezusie bowiem nie ma znaczenia ani obrzezanie, ani jego brak, ale wiara, która działa przez miłość. [...] „Wy natomiast, bracia, zostaliście powołani do wolności. Tylko nie traktujcie tej wolności jako sposobu do ulegania ciału, ale przez miłość służcie sobie nawzajem. Całe bowiem Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował swego bliźniego, jak siebie samego." (Gal. 6, 4-6; 13-14)

Słowa największego misjonarza chrześcijaństwa i Chrystusowej miłości napisane dwa tysiące lat temu do jednego z chrześcijańskich zborów przymuszają mnie dziś do zabrania głosu w sprawie, która dotyczy naszych czasów, naszego kraju i naszych zborów.

Zbliżają się wybory i politycy zwyczajowo prześcigają się w wyścigu do serc i umysłów wyborców. Posługują się przy tym – niektórzy z nich -  jakby bez zrozumienia stwierdzeniami gładkimi i łatwo dla wyborców „strawnymi”. Wykorzystują też w sparingu z oponentami hasła, które mogą łatwo zapaść w serca i przekonać do głosowania właśnie na nich.

Robią jednak przy tym – przynajmniej niektórzy – rzecz straszną i haniebną. Wykorzystują ludzkie nieszczęście, dramaty, chęć znalezienia bezpiecznego, spokojnego domu i życia.

Jesteśmy więc straszeni wizją hord zdziczałych migrantów i uchodźców, którzy tylko czekają by nasze sielskie, szczęśliwe społeczeństwo napaść i rozerwać na strzępy.
Nieszczęście ludzi wykorzystuje się bezdusznie, by przekonać innych ludzi, że prawdziwym dla nich zagrożeniem nie jest korupcja, niezaradność, kunktatorstwo, afery i kłamstwa, ale drugi człowiek o innym języku, kolorze skóry, czy wierze.

Przerażające jest przy tym to, jak bezrefleksyjnie wykorzystuje się stereotypy, uprzedzenia i zwykły brak wiedzy. Jeszcze bardziej przerażające natomiast jest posługiwanie się retoryką wykorzystywaną już wielokrotnie przez różnorakie reżimy totalitarne.

Hitlerowcy mówili o żydowskich złodziejach, stalinowcy zmusili resztki Polaków żydowskiego pochodzenia do emigracji, ich obciążając winą za swoją ekonomiczną nieudolność.

My dziś, straszymy się muzułmanami, którzy... no właśnie, co zrobią?
Rozgrabią nasz kraj? Wymażą nasz patriotyzm i narodową świadomość?
Ilu musiałoby ich być, by mogli choćby marzyć o osiągnięciu takich rezultatów w naszym prawie czterdziestomilionowym narodzie mądrych, myślących ludzi? Dlaczego zresztą mieliby tego chcieć?
Mówimy o sobie, że jesteśmy chrześcijanami.
Chrześcijaństwo to religia miłości i otwartości na drugiego człowieka i jego potrzeby, a nie strachu i restrykcji!

Zamiast więc znajdować kolejne kruczki prawne uniemożliwiające migrację do Polski i szermować nieprawdziwymi pogróżkami zastanówmy się my, chrześcijanie, w jaki sposób możemy potrzebującym pomóc i jednocześnie zintegrować ich z nami. Nie zamykajmy gości w obozach, ale sprawmy, by chcieli i mogli stać się w Polsce integralną częścią naszego społeczeństwa.

Do tego, jako chrześcijanin i Polak, nie mogę i nie chcę pozwolić na publiczne głoszenie nienawiści i nawoływanie do odrzucania ludzi szukających w moim domu azylu i bezpieczeństwa.

Nie chcę tego ani ja, ani Kościół którego jestem biskupem.

Dlatego apeluję z głębi serca do moich Sióstr i Braci Polaków by nie ulegali retoryce nienawiści i opierali swoje wybory na wartościach, które wszyscy chcemy uznawać za dla polskości fundamentalne, na tolerancji, miłości i pokoju.

Ks. Przemysław Semko Koroza
Biskup Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP